×

2020/2021 Czy było aż tak źle? Czy w nowym roku będzie lepiej?

 

W zeszłym roku to podsumowanie zaczęłam tak: trochę ze strachem patrzę na 2020 rok, bo jak to mówią : dobrze, jak nie za dobrze. Wchodzę jednak w ten rok z nadzieją, spokojna i z myślą, że limit nieszczęść wyczerpałam 31 grudnia, a kolejne miesiące przyniosą mi tylko wspaniałe momenty.
No i wykrakałam! W 2020 roku ten strach czułam chyba najczęściej. O siebie, o rodzinę, o zdrowie, o sytuację na świecie, a chyba najbardziej o przyszłość. Czy jednak było aż tak źle? Czy w nowym roku będzie lepiej? Wszystko zależy od tego, jak na to spojrzę...

Blogowy 2020:
Dziś już 7 urodziny bloga! Kto by pomyślał, że wytrwam w pisaniu tak długo. Kto by pomyślał, że będziecie to czytać, a czytelników z roku na rok przybywa. Ciszy mnie to ogromnie, bo wiem, że szukacie tu porad, przepisów, opinii o książkach czy miejsc wartych odwiedzenia. W 2020 r. na blogu niewiele się zmieniło. Było raczej nudnawo, tematyka wciąż pozostaje okołodomowa i okołoksiążkowa, z małymi wyjątkami na niedalekie podróże. 
Nie byłam na żadnym spotkaniu blogowym, ani na żadnym festiwalu dla blogerów, bo te zwyczajnie się nie odbyły. Brakowało mi strasznie tej energii, motywacji, spotkań, nowych pomysłów i wiedzy. Niby jedno wydarzenie odbyło się online, ale taka forma mi nie odpowiada- ja wolę wyrwać się z domu i uczestniczyć w czymś na 100% . Mam nadzieję, że w 2021 roku powrócą spotkania na żywo, bo nic nie daje takiego kopa do działania jak one. 
W ubiegłym roku na blogu pojawiło się 69 wpisów, a najchętniej w 2020 roku czytaliście, czyli TOP5:

Podróżniczy 2020:
Myślałam, że pandemia pokrzyżuje wszystkie moje plany. Udało nam się jeszcze przed jej wybuchem, w styczniu zrobić sobie ferie w Karpaczu, dość nieudane, bo śniegu było jak na lekarstwo, a my ciągle się kłóciliśmy. W rezultacie wróciliśmy noc wcześniej, a rano okazało się, że tam spadło pełno śniegu, a u nas znów był deszcz. To zapowiadało, że podróże w 2020 roku mogą być kompletnym niewypałem. A jednak się myliłam! Kiedy wszystko odmrozili, jeszcze przed Bożym Ciałem wyskoczyliśmy na dwie noce nad morze, do Darłówka. Cudownie było powrócić  całą rodziną do tej miejscowości po 9 latach- tyyyle się zmieniło, ale masa wspomnień została przywołana- z ostatniego wyjazdu zanim pojawiły się dzieci. Następnie, na początku lipca, zrobiliśmy sobie weekend bez dzieci i spędziliśmy go w naprawdę uroczym Barlinku. W świetnym hotelu tuż przy jeziorze, gdzie podziwialiśmy wschody słońca, a śniadanie jadaliśmy na trawie. A w końcu nasze wyczekane wakacje. Wyjątkowo nie pojechaliśmy jak zawsze nad morze, ale wybraliśmy Kotlinę Kłodzką. Ulokowaliśmy się w Lądku Zdroju, zaledwie kilka minut samochodem od zalewu w Starej Morawie, mieliśmy więc wakacje trzy w jednym- trochę gór, trochę zwiedzania miast czy miasteczek i trochę leniuchowania nad wodą. To były nasze najlepsze rodzinne wakacje. Radosne, wypełnione aktywnością po brzegi, a jednak dość spokojne. Na pewno wrócimy do urokliwej Willi Marinna, która jest idealna na rodzinny urlop. Udało nam się też reaktywować projekt Nasza Wielkoposlka i z braku możliwości dalszych wyjazdów zwiedziliśmy Międzychód, poznańskie Szachty i Ścieżkę w Koronach Drzew, Park Dzieje w Murowanej Goślinie, odwiedziliśmy Łężeczki, Chrzypsko i Nojewo oraz zobaczyliśmy Wrzosowe Wydmy i Park Grzybów w Piłce, a także po raz kolejny śnieżyce w Śnieżycowym Jarze. Były wyjazdy nad jezioro, wypady na działkę. Lato zdecydowanie należało do udanych i można było na chwilę zapomnieć o pandemii. 
Nie udało mi się zwiedzić większych miast, a tak marzyłam o podroży do Warszawy czy powrocie do Gdańska i mojej ukochanej Łodzi. Może w tym roku?

Prywatny 2020:
Skończyłam 30 lat (i zrobiłam sobie z tej okazji sesję zdjęciową) i chociaż wciąż wydaje mi się, że mam mniej, to przez chwilę poczułam się staro. Zaczęła się pandemia i zaczęły problemy ze zdrowiem. Najpierw przeraźliwy lęk, gdy wszystko zamknęli, nie tyle przed chorobą, ile przed tym, co będzie jutro. Stres i napięcie towarzyszyło mi prawie cały rok, dwa razy powodując ataki paniki i związane z nimi fizyczne dolegliwości. Odezwała się też wada kręgosłupa. Po prostu trzydziestka mnie dopadła. Chociaż przychodnie się zamknęły, to jednak udało mi się zbadać o zdrowie i regularne badania, bo specjaliści normalnie działają. Kończę rok spokojniejsza i w całkiem dobrej formie.
A skoro o formie mowa, to przekonałam się, dzięki sierpniowemu wyzwaniu u Alicji Wegner, że potrafię ćwiczyć regularnie i zadbać o siebie. I chociaż porzuciłam codzienne cięższe ćwiczenia, to regularnie praktykuję jogę i medytację, jeśli nie każdego dnia, to kilka razy w tygodniu. Moim ogromnym sukcesem jest też to, że przestałam słodzić kawę i herbatę. Kiedyś potrafiłam wrzucić do nich nawet 1,5 łyżeczki cukru, a dziś ani jednej! A po 9 latach wsiadłam na rower...
Pandemia wywróciła nasze domowe życie do góry nogami. Lekcje online uważam za totalną porażkę, ale wielkim zwycięstwem jest, że ze sobą wytrzymaliśmy. Zamknięci w domu, skazani na swoje towarzystwo, daliśmy radę. I dobrze nam to zrobiło. Słowo roku 2020, to na pewno RODZINA. I chociaż wielokrotnie miałam ochotę wystawić moje dzieci za drzwi i zamknąć je z trzaskiem, a z mężem rozwodziłam się średnio raz w miesiącu, to musze przyznać, że nie mam nic cenniejszego niż oni. Są moją siłą, są moim wsparciem, są całym moim światem. Jeśli są blisko, to czuję się bezpiecznie. Pandemia nauczyła mnie też większej cierpliwości (chociaż zapasy wciąż na wyczeprnaiu) i spokoju. Bo jak to mówią: tylko spokój nas uratuje. 

Plany na 2021?
Prawie udało mi się zrealizować zeszłoroczne postanowienia. te podróżnicze, oprócz odwiedzenia dużych miast, się udały. Zimą były góry, latem Kotlina Kłodzka, mnóstwo wyjazdów po Wielkopolsce. Nie zmieniłam pracy, a jeszcze bardziej ją pokochałam. Ćwiczyłam dużo więcej, nie tylko jogę czy medytację, ale także spokój i cierpliwość. Nie przeprowadziłam jednak żadnego remontu. A w 2021 chciałabym:
- wrócić do Kotliny Kłodzkiej, zrobić sobie wakacje na wiosnę i w sierpniu. Wyskoczyć na weekend nad morze i dalej odkrywać Wielkopolskę,
- być wdzięczna za to, co mam, medytować,
- więcej się ruszać, chodzić na spacery, ćwiczyć, a przede wszystkim lepiej się odżywiać: słodycze tylko w niedziele i święta, jeść mniej mięsa,
- oszczędzać.

Wychodzi na to, że 2020 rok wcale nie był taki zły, bo przecież liczą się te momenty, szczęśliwe chwile, które często tak niepostrzeżenie przemykają w naszej codzienności. Życzę jednak sobie i Wam, by 2021 roku było tych szczęśliwych chwil jak najwięcej oraz żebyśmy potrafili je dostrzec i docenić. Łapcie je- Carpe diem!

Tradycyjnie już, przegląd roku 2020 w fotograficznych kadrach:

STYCZEŃ




LUTY:

MARZEC:


KWIECIEŃ:



MAJ:




CZERWIEC:





LIPIEC:










SIERPIEŃ:



WRZESIEŃ:



PAŹDZIERNIK:




LISTOPAD:



GRUDZIEŃ:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger