Długo zastanawiałam się, czy warto jechać do Koserow, do parku zabaw Karls. Informacji w języku polskim znalazłam niewiele, a przecież to miasteczko leży zaledwie 20 km od Świnoujścia! Wybraliśmy się jednak i nie żałujemy.
Karls to rodzinne przedsiębiorstwo, które dawniej zajmowało się głównie uprawą truskawek. Stąd truskawkowy raj, a tak naprawdę w ofercie są setki produktów pochodzących z tej rodzinnej manufaktury.
Ze Świnoujścia jedzie się prosto, jedną drogą, w głąb wyspy Uznam i już po około 30 minutach jesteśmy pod farmą Karls w Koserow (takich parków zabaw jest w Niemczech aż sześć). Wstęp do parku jest BEZPŁATNY (również parking jest darmowy, jednak znalezienie na nim wolnego miejsca jest bardzo trudne). Tak, wchodzimy zupełnie za darmo. Oczywiście najpierw przez manufakturę i ogromną halę sklepową. Cóż z tego, że chcą nas naciągnąć na zakupy od pierwszej chwili, jak jest tam po prostu pięknie. Bo w hali dominują dzbanki do kawy. Cała góra jest nimi ozdobiona, od progu pachnie domowym chlebem czy truskawkową konfiturą.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY7IBYeOYeUwVT7udnwAcVly4D6pf4RMRNzZkLzSouOQth0HaNhGpiPKSgr_7SUgr-ItMCGA-Y0jStS8e_4J5zdAPsezhFpNV6tdKk9RyFc8L3Kp8_WneK7fpIKA7t7ip0QCEurcKitfdt/s1600/DSC01387.JPG) |
Wystawa dzanków do kawy |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7uqkPjWooOjI_3XPrXUmKkT57Aq7F3o2LL5ld9LHmw_7pbcNjb-p2mSA8it4vKmfMmAzv_zd7tiNnGmDLwaLV0Xylk4s_Bxv9sznok86ab_EoUbqnyG961grflgwbtke6pWYjgPPXHINH/s1600/DSC01388.JPG)
W hali manufaktur, oprócz zakupów, można skorzystać właśnie z tych atrakcji- pokazów robienia czekolady, konfitury czy cukierków. My oglądaliśmy wszystko przelotnie, gdyż niemieckiego za bardzo nie rozumiemy. Szkoda, że nie ma pokazów również w języku polskim, bo ze względu na bliskość granicy, sporo Polaków Karls odwiedza.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWjQrTNXg0xrgglhRhBx5e9t6TsiRMQh5s_qpOdrJenuivQ5fZ-azeseeRJzMaoes4T_qwWgT0VIvCKonL7VmuPDODmh3XWbOiyNoumBTv-OirqSBNtIdgcdOe_rT192z5ec0oVf97wThv/s1600/DSC01469.JPG) |
Pokaz robienia cukierków |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglotRxXizLtm3cJxkDwVLczqQx1wMTxVqfiqraD6g9skIKDIX9FMMgt6EevTnQV9Ub2bqH8SS-zt2zYLZZJmQykztLVMU4fhbbxCJr-jYJS975xmJaozVTPj8gwryUpqrahscwfjWV8sDQ/s1600/DSC01482.JPG) |
Pokaz gotowania konfitury truskawkowej |
Po przejściu przez halę i wyjściu na farmę ukazuje nam się szereg atrakcji. Z części można skorzystać bezpłatnie, za inne trzeba zapłacić, najczęściej 1 euro (tzw. wrzutka do automatu). Warto więc mieć przy sobie gotówkę oraz drobne. Pieniądze można rozmienić w rozmieniarkach, które stoją w kilku miejscach.
Nie skorzystaliśmy ze wszystkiego, w Karls byliśmy około 2-3 godzin, a było dość tłoczno. Polka zaczęła zabawę od skakania na dmuchanej poduszce- są takie dwie- większa i mniejsza. Później poszliśmy obejrzeć zwierzątka: świnki, kozy, można je było głaskać. Na farmie dziecięcej można było również poskakać na słomie. Dalej ominęliśmy mini gokarty (płatne 1 euro) i poszliśmy na szlak wspinaczkowy. Bałam się czy Polka da radę i czy nie będę musiała wchodzić po nią na górę i chociaż wspinała się trochę wolno, to z radością zjechała na końcu z dość stromej zjeżdżalni i... poszła jeszcze raz :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI9P69gm13WmRxTYt8I7MWS0wEOXJNi6e6AXMF2iGH2E9nOLduoMeBWwYn8vYz6uv00QhZbHxDXC0NeuML5foeyI6rfUHpL1oJv_vXcO5rkqKZhLv5zKNtQq0iV9Toj772HR6FuL1h7B4v/s1600/DSC01394.JPG) |
Dmuchane poduchy do skakania |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3rhPNuq2Ke0kyk6qopES9A45f3HVgllbxPsrL_uUe-BUtVRrwz-hQm0TQHI_ztf5qdUI9HHfb8u7n6nUap_qHMfQAMOLPbkofkV5g7fLvjKNrC925WQ-Z7s97TF0WK6tCdD3Cfrj3qDyO/s1600/DSC01417.JPG) |
Szlak wspinaczkowy |
Przeszłyśmy się z Polką labiryntem w Zwariowanym ogrodzie znajdując na środku wesołego misia, a później Pola z tatusiem zagrali w strażacką grę i gasili pożary (płatne 1 euro).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkTZ2-hC-E1ci_G3Lk7j4CqGeGe53Am_tdarT_0fEbFB7ddJ97I2QvSlBw8UbUWeATRkSz8thLFNNpfiQePkHOInsFmkotzXuykyYxlNeCkaVGoorBh1gwZNESSK1MOIySStdh5It1bCEk/s1600/DSC01429.JPG) |
Miś na końcu labiryntu |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_jUwjKQq7rDvxiDUI2ANO5JiTXHQr0xzeuerYr5cyzD16b4hVazNZdxreIF7lSzMJTg1m04J8pjvwrGM8trNFvUUkgEuXcJMO5vqOV7RpaRMi4CMorSqx8DNf8eH_pX39PcexA7oo-UwY/s1600/DSC01432.JPG) |
Zdalnie sterowane łódki |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HzvXjSwQCKz1TYUWAflu9x6gAH2XyYgScVFkHBsoKJTE2XM-ncArmYx9JPqby8MfqvbivPPIImzW_fWh68pIYB9qqHjzZhaCFIWGmBimg_RmJ-nqU_iAuDB039dM0jJxlm2ftFG7OD17/s1600/DSC01439.JPG) |
Gra strażacka |
Następnie kroki skierowali do... ogromnej, czterotorowej zjeżdżalni. I poszli, i zjechali na dywaniku zadowoleni, a Polka tylko wołała jeszcze raz, jeszcze raz. To poszli drugi, a na trzeci namówili mnie. Ależ się bałam! Nie przepadam za takimi atrakcjami na wysokości, w dodatku nie ostrzegli mnie, że ta zjeżdżalnia ma takie przyspieszenie. Dałam się jednak namówić na drugi zjazd. Fajnie, że ta największa atrakcja jest bezpłatna i można zjeżdżać ile się chce, chociaż trzeba się liczyć ze staniem w kolejce, na szczęście krótkim.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm3-q-QGdDmfXfypwAhckDuk7xSaKFZfCt2FgRichg6EJy0KABRQ5neZ3GdLFb8f1I6uRhqluuqKSX5eIp0ytAN1lv26QOsyc755Y6ukfJXnPCd48x8ktyBmCWcp5piLZ2nutL0mTwYKUG/s1600/DSC01452.JPG) |
Czterotorowa zjeżdżalnia |
Troche dłużej postoimy w ogonku, jeżeli chcemy przejechać się traktorami. Na to nalegałam ja, tatuś pilnował śpiącego Emila (nie nabawił się chłopak, bo spał cały pobyt), a kobiety poszły na traktory. Przejazd kosztuje 2 euro od osoby i trwa kilka minut. Naszym zadaniem jest jedynie wciskanie "gazu", a traktor jedzie i skręca sam, co odkryłam dopiero pod koniec zabawy, cały czas skupiając się na prowadzeniu pojazdu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8bREH3yNASt-xmsm_qKoQOxjDJ7Q2GCJvLFOZQibK3_m2RdYyYl7YdkW3YmSyldq0YitPxKE7FDtWYXeqtEsn72pI9_4YY-qvVDmau5uyTPYMarVc4g7d2uzs8Pcqds43OvNWQV9Sx_eL/s1600/DSC01456.JPG) |
Przejażdżka traktorem |
Jeszcze na koniec zakupy. W wielu miejscach na hali targowej można spróbować produktów. Wyłożone są woreczki z chlebem, otwarte słoiki z czekoladą, konfiturami czy dipami i zanim coś kupimy, po prostu sprawdzić czy nam smakuje. Polka zażyczyła sobie truskawkowych lizaków, ja czekolady, do tego wzięliśmy truskawkowy nektar.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_NEyMRm-3JJ5eKwgk5750R_Ja-ahYnaztZsgHILiIsmo6VIjSzHyX9cx_c1bQD7p_2Z9siD8i0VhnKs8QtcJLeTlBHiPZZR1N6hNJIbD2xzTCL46cZSSKCaeFaumIM6Y2XM93STxAA6sU/s1600/DSC01415.JPG) |
Możliwość spróbowania produktów przed zakupem |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNODYgUkZTGrSPX8tLr6uo5LcwrRI7ud2i4Nwfnq7sNo7GolRzqPxfVQTD3owvBfGRCbHxn6vdq1N26jv0g1nxZSPc9j7SKKFVUlLiLjR0FMe1XIMNLey5QIB7PJHLYfg9FQCMHY0rww_Y/s1600/DSC01489.JPG) |
Nasze zakupy |
Z wielu atrakcji nie skorzystaliśmy, bo w tłumie się nie przepychaliśmy lub odkryliśmy je na mapie dopiero w domu (mapkę w języku polskim można pobrać przy wejściu). W Karls na dzieci czekały jeszcze przejażdżaki kucykami, zdalnie sterowane łódki, wodny plac zabaw, poszukiwanie skarbów wśród kamieni szlachetnych, minikoparki... W truskawkowym raju można także coś zjeść: hamburgera, coś z domowej kuchni, kiełbaski, naleśniki czy słodkości w Truskawkowej Kawiarni Elizabet.
W Karls możnaby spędzić z dziećmi cały dzień. Nas trochę przegoniły tłumy, a byliśmy w czwartek. Nie wyobrażam sobie więc, co się dzieje tam w weekend.
Niedaleko granicy, za niewielką cenę (licząc płatne zabawy czy zakupy, my wydaliśmy razem około 12 euro), a jest tam mnóstwo zabawy dla małych i dużych (raczej dla dzieci powyżej 3-4 lat). Zdecydowanie warto jechać do truskawkowego raju.
Śmiej się, ale nie miałam pojęcia, że tam jest takie miejsce! Muszę odwiedzić :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Ja zawsze przed wyjazdem na wakacje szukam atrakcji w okolicy, więc znalazłam przypadkiem ;)
UsuńMiejsce wydaje się naprawdę fajne i widać że dobrze bawiliście się... Tylko szkoda że ciut daleko od nas ;-)
OdpowiedzUsuńNo dość daleko, przy okazji wakacji warto odwiedzić.
UsuńNigdy o tym miejscu nie słyszałam, ale wygląda super!
OdpowiedzUsuńI jest super :)
UsuńAle super, musimy się tam wybrać! Pierwsze co, lecę na zjeżdżalnię! :)
OdpowiedzUsuńOd Was to całkiem niedaleko ;)
UsuńPolecam. Fajne miejsce. Mój syn się świetnie bawił. Do zjedzenia są także w jednej z hal dania w systemie samoobsługowym, smakują znacznie lepiej niż wyglądają, a wyglądają nie najgorzej:)
OdpowiedzUsuńMy akurat nie jedliśmy na miejscu
UsuńSuper! Widać, że na pomorzu bardzo dużo się dzieje i powstają coraz fajniejsze miejsca dla rodzin z dziećmi. My akurat byliśmy w tym roku w okolicach Łeby i odwiedziliśmy Park Jurajski, ale widzę, że w parku, gdzie byliście też jest co robić :) Wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńTo akurat u niemieckich sąsiadów, ale fakt- nad morzem nie da się nudzić :)
UsuńDziękuję za cenne wpisy! Bardzo się przydały w trakcie niezaplanowanego wyjazdu do Świnoujścia. Świetna strona! :))
OdpowiedzUsuńSuper😉
OdpowiedzUsuńExtra opis 😍😍😍😍
Byłem tam z synem czteroletnim. Artykuł jak i komentarze jakby sponsorowane... atrakcji dla dzieci jest tyle co kot naplakal, jedna zjeżdżalnia, przejażdżka traktorem, małe 2 gokarty ( w domu syn ma szybszego elektryka) jedna świnka, trzy króliki, cztery kozy i koniec atrakcji w 1h zwiedzicie wszystko a dojazd tam że Szczecina to 3h w jedna stronę... Bez szału, drugi raz na pewno tam nie pojadę, lepiej jechać do zoo w uckermunde.
OdpowiedzUsuńArtykuł nie jest sponsorowany. Byliśmy tam 2 lata temu i nam się bardzo podobało. Jechaliśmy że Świnoujścia, gdzie byliśmy na wakacjach, więc mieliśmy blisko. Byliśmy tam faktycznie krótko, że 2-2,5 godziny. Nam atrakcji wystarczyło, zresztą moje dzieci nigdzie dłużej nie wytrzymają :)
UsuńByłem w identycznym parku na Rugii..co ciekawe od 18 codziennie obniżano o 50procent jedzonko...ogólnie warto odwiedzić takie miejsce szczególnie w okresie przedświątecznym,dobrze że zamieściliście ten artykuł..na pewno się niebawem wybiorę.
OdpowiedzUsuń