×

Lipcowe LOVE


Im więcej mam do opisania moich ulubieńców z danego miesiąca, tym później za to się zabieram. Czytajcie więc szybciutko, co pokochałam w lipcu, bo zaraz kończy się sierpień...


Lato, lato, wakacje!
Lipiec rozpoczęliśmy lawendową sesją zdjęciową, którą wygraliśmy i Mari-Grafia. Przejechaliśmy prawie 100 km by na cudownie pachnącym polu lawendowym spełnić jedno z moich marzeń. Jeśli będziecie mieli okazję, to w przyszłym roku zajrzyjcie na taką plantację. Nie da się opisać tego zapachu i zachwytu nad nim. Gorący letni wieczór, zachodzące słońce, błękit nieba i ten boski zapach. Takie to romantyczne i mi bliskie. Koniecznie zobaczcie całą naszą sesję. 




Ale nie sesja zdjęciowa, a wakacje zdominowały nasz lipiec na fotografiach. W tym roku wybraliśmy się do Łeby. Samo miasto mnie nie urzekło. Nie poleciłabym tej miejscowości na wakacje z dziećmi (jednak Villę Nautica polecam naprawdę szczerze). Port ładny, ale widziałam piękniejsze. Przede wszystkim lipiec to nie jest odpowiedni miesiąc na urlop. Tłumy wszędzie, że ciężko podziwiać przyrodę czy okolicę, gdy ich nie widać zza ludzi. Jedno miejsce w Łebie jednak zostanie na zawsze w moim serduchu. Wydmy. Cudowne! Tylko wybierzcie się z samego rana, zanim dotrą tam kolonie i dzikie tłumy turystów. Poczujecie się jak na prawdziwej pustyni. 
Morze to morze. Kocham Bałtyk. Nadmorski urlop, chociaż króciutki, niezależnie od pogody czy miejscowości, zawsze będzie dla mnie udany. 





Książkowo: Rekordowo.
Pobiłam w lipcu rekord w czytaniu... najmniej. Odpoczywałam, więc i na książki miałam mniej czasu, ale też nie miałam ochoty na czytanie. W rezultacie w lipcu przeczytałam tylko dwie książki. Sprawdźcie je tutaj. 


Modowo: #summeroutfit z bonprix
Kolejny raz pakując walizkę nad morze, włożyłam do niej sporą ilość ubrań marki bonprix. Wybór w tym sklepie jest ogromny, zawsze znajdę coś dla siebie, a ja w tym roku postawiłam na biel i niebieski, czyli takie nadmorskie kolory. Powoli już nie wobrażam sobie lata bez bonprix. Gdy szukam nowej sukienki czy koszulki, to zawsze zaglądam najpierw tam. Wiem, że kupię dobrej jakości ubranie, a opinie innych klientek bardzo ułatwiają wybór. Oto mój ulubiony letni look z bonprix.


Wnętrza: Wakacyjny remont.
Podobno połowa Polaków bieże urlop, żeby wypocząć, a druga połowa, żeby zrobić remont. U nas też remontowo. W tym roku padło na pokój dzieci, który denerwował mnie już kolorami i niepraktycznymi meblami. Zniknęły zielono-białe szafy i różowe lampy. Pojawiła się tapeta w kwiaty, druga niebieska, a pokój jest wyraźnie podzielony na strefę Poli i strefę Emila. Część mebli jest biała, część czarnobrązowa. Brakuje jeszcze szafeczki oraz kilku dodatków, więc pokazałam tylko po jednym zdjęciu każdej ze stron. Na więcej musicie poczekać. 
W salonie w końcu pojawiła się upatrzona od pół roku szafka pod telewizor. Salonokuchnię urządzamy od roku, mam jeszcze w planach wymianę stołu i kanapy, ale na wszystko trzeba po trochu odkładać. Niestety nie da się jak w programie telewizyjnym, wymienić całego wyposażenia w trzy dni. Powoli, ale osiągnę zamierzony wystrój. 



Kosmetycznie: Peeling brzoskwiniowy zero waste
Kolejny krok ku świadomej pielęgnacji. Od niedawna zwracam uwagę nie tylko na skład kosmetyków i staram się kupować te jak najbardziej naturalne, przyjazne mojej skórze i środowisku, ale też przywiązuję wagę do opakowania, w które są zapakowane. Ważne jest dla mnie, by można je było poddać recyklingowi. Gdy skończył mi się więc peeling do ciała i zamawiałam następny, to bez wahania wzięłam brzoskwiniowe mydło peelingujące z Bydgoskiej Wytwórni Mydła. Na sznurku, bez plastiku, prawdziwe zero waste (bez odpadów). To nie jedyny jego plus. Pachnie nieziemsko, fajnie myje i super peelinguje. Jest niedrogie, bo kosztuje zaledwie 15 zł, a bardzo wydajne. Zdecydowanie: lubię to!

Kuchennie: Do pudełka. 
Pozostając w temacie zmniejszania ilości odpadów z łazienki przechodzę do kuchni. Ale nie o miłości do gotowania Wam powiem, ale do kupowania bez plastiku. Bo w lipcu pokochałam pudełka. Kasia z bloga Ograniczam się okrzyknęła lipiec miesiącem bez plastiku właśnie. O akcji dowiedziałam się dosyć późno, jednak dzięki Kasi odważyłam się pójść po zakupy z własnymi pojemnikami. Dotychczas nosiłam po prostu swoje torby bawełniane i nie brałam foliówek, warzywa czy owoce kupując luzem. Teraz na zakupy wychodzę z torbą pełną własnych pojemników. Kupuję sery czy drobne owoce, a nawet makaron do własnego pudełka. Chleb krojony też bez folii- proszę by pokroili mi do mojej torby. Czasem się nie udaje, bo sprzedawczynie nie zrozumieją o co mi chodzi. Często kupuję produkty, których nie mogę zapakować do własnego opakowania, ale każdy zakup less waste to mój mały sukces. Już zauważyłam, że produkujemy w domu mniej śmieci, mniej plastiku, a foliówek w domu już praktycznie nie mamy!

Muzycznie: Festiwale, festiwale.
Lipiec to poznańskie Męskie Granie. W tym roku, dla nas, po raz drugi w życiu. Chociaż skład koncertu podobał mi się mniej niż zeszłoroczny (Nie lubię Sokoła, ani Nosowskiej), to i tak świetnie się bawiłam. Organek na żywo- Kocham!, nowe odkrycie- The Duplings i cudowna Orkietsra Męskiego Grania. To jest taki wieczór, na który czekam cały rok.

Tydzień później zaś wpadliśmy na drugą edycję Edison Festival w Baranowie pod Poznaniem. Festiwal debiutował w zeszłym roku, ale wybraliśmy się na niego po raz pierwszy. To dwudniowa impreza, przy hotelu Edison nad jeziorem Kierskim, dużo bardziej kameralna niż Męskie Granie, dużo tańsza, ale też w takim piknikowym stylu. Kupiliśmy bilety jedynie na dzień drugi, niedzielę, gdyż wieczorny koncert grał nasz ulubiony Krzysztof Zalewski. Jednak i tu odkryliśmy dwie kolejne muzyczne perełki. Sonbird- zdecydowanie zdominował nam ostatnie tygodnie, bo odtwarzamy ich utwory w kółko. Edyta Górecka zachwyciła mnie swoim głosem. Mieliśmy też okazję posłuchać po raz drugi Bitaminy, którzy występowali także na Męskim Graniu. Musze przyznać, że chociaż początkowo nie byłam przekonana do ich muzyki, po kilkukrotnym odsłuchaniu zaczyna mi się podobać. Lipiec był muzycznie udany!


Filmowo: Przerwa.
Muzycznie udany lipiec, za to od kina musieliśmy zrobić sobie przerwę. Nie to, że nie było ciekawych premier. Po prostu nasze małe, szamotulskie kino studyjne miało wakacyjną przerwę. Za to odbiliśmy to sobie oglądając filmy i seriale na Netflixie.

Blogowo: Miejsca...
W ubiegłym miesiącu najchętniej czytaliście o miejscach, które odwiedziliśmy. Jakbyście sami szukali ciekawej miejscówki na wakacje. I tak rekordy popularności bił wpis o Łagowie- lubuskim raju na ziemi. Chętnie też oglądaliście nasze obrazki z Łeby.  A fakt, że trzecim najchętniej czytanym wpisem było Czerwcowe LOVE oznacza, że tego typu posty mają sens.

Pachnący lawendą, z obrazem morza i piasku pod powiekami, z nowymi dźwiękami w uszach- tak zapamiętam tegoroczny lipiec!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger