×

Marcowe LOVE


Pierwszy wiosenny miesiąc był u nas naprawdę szalony. Było w marcu, jak w garncu. Leniwe weekendy przeplatały się z tymi aktywnymi. Cudowny czas za nami...


Imieniny i kwiaty
Marzec obsypuje kwiatami. Jest Dzień Kobiet i obchodzę imieniny. W sumie obchodzę to zbyt wiele, bo one raczej są, tak ktoś kiedyś wymyślił. Sama raczej nie przywiązuję do nich wagi, ale obchodzi się je u mnie w pracy, pamięta też zawsze moja teściowa ;) Jednak najbardziej kwiatami obsypuje nas w tym miesiącu Matka Natura. Uwielbiam te chwile, gdy pierwsze wiosenne kwiatki pojawiają się na trawnikach i drzewach. To dosłownie moment, który trudno zauważyć. W jednym dniu są ledwo pączki, a wystarczy kilka cieplejszych, słonecznych i zaraz drzewa są pełne kwiatów. 
Bardzo chciałam w tym roku znów zobaczyć śnieżyce w Śnieżycowym Raju. Nie udało się, zrezygnowaliśmy ze względu na warunki. Na szczęście te kwiatki można także oglądać w kórnickim arboretum, które odwiedziliśmy w połowie marca. Tam to dopiero można zobaczyć wiosnę! Na imieniny dostaję więc zawsze tysiące kwiatów, co rok, którymi obdarowuje mnie natura. 

Książkowo: Poznańskie Targi Książki
W pierwszy weekend marca, w Poznaniu odbyły się targi książki. Pierwsze, ale nie pierwsze tego typu, gdyż wyrosły z targów książki dziecięcej Pegazik. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu ta forma, gdzie oprócz wydawnictw dziecięcych było też mnóstwo tych dla dorosłych. Byłam tylko kilka godzin i już wiem, że w przyszłym roku zarezerwuję sobie na nie cały dzień. 
Udało mi się wpaść (niestety ze spóźnieniem, przez pociąg) na spotkanie autorskie z Jakubem Małeckim, obejść większość stoisk, kupić trzy książki i wziąć udział w wymianie Z półki na półkę organizowanej przez portal lubimyczytac.pl Kolejka była nieziemska! Byłam na to gotowa, bo brałam już kiedyś udział w takiej wymianie podczas Prykonu. Na szczęście udało mi się upolować kilka ciekawych tytułów. Z pewnością wybiorę się na kolejną edycję targów, a może nawet kiedyś dotrę do Warszawy lub Krakowa. 

Modowo: Odkryłam butiki
Jeśli chodzi o modę to ja jestem totalnie zacofana, bo noszę wciąż i wciąż te same ubrania, koszulę w kratę jedną od 4 lat, a jeansy mam aż jedną parę taką, w której bez wstydu mogę wyjść do ludzi. Jedynie sukienek w mojej szafie nie braknie. Postanowiłam więc w marcu zadbać głównie o swoją garderobę. Tylko po sklepach chodzić nie mam kiedy, do galerii handlowych brak mi cierpliwości, a znane sieciówki niestety nie mają ubrań zbyt dobrej jakości. Odkryłam jednak butiki internetowe. I przepadłam! Mogę godzinami oglądać sety. Na szczęście przed wykupieniem połowy sklepu ogranicza mnie portfel i odrobina rozsądku. W końcu miałam postawić na minimalizm w szafie. Każdy chce jednak trochę ją odświeżyć na wiosnę. 
Coś czuję, że moim ulubionym butikiem stanie się Varlesca.pl. Na razie zakupiłam tam biały, przekładany sweterek (ma 30% wełny) i sukienkę. Długo zastanawiałam się też nad spódniczką od Laurelli, w końcu kupiłam i nie żałuję. Jest aboslutnie cudowna. Z kolei kurtka jeansowa z candytm.pl nie była koniecznym zakupem, ale tak mnie urzekły kwiatowe aplikacje, że nie wahałam się z zakupem. Na koniec, z okazji imienin kupiłam sobie torebkę od mebags.pl Ani trochę nie żałuję, że tak zaszalałam. 
Nie zapomniałam też o dzieciach. Najważniejszym punktem na wiosnę były buty. Udało mi się upolować dla nich świetne skórzane buciki w ulubionym sklepie, czyli Tape a L'Oeil. Buty z naturalnej skóry za 50 zł! Wystarczy zajrzeć w zakładkę Outlet. Młodemu upolowałam też czapki z daszkiem, a sobie (tak, w sklepie dla dzieci) w końcu idealny beret. 


Wnętrza: Boho rządzi
W tym miesiącu musze opowiedzieć Wam troszeczkę o wnętrzach, bo planowanie i dekorowanie powoli staje się moją małą pasją. 
Pokazałam Wam moje domowe biuro, miejsce w którym ten blog powstaje. Rządzi tu drewno na ścianie, wiklinowy fotel, a wzrok przyciąga ogromny łapacz snów. Takie lekkie boho.
W tym stylu pragnę także urządzić w tym roku balkon. Zawsze był leki miszmasz, teraz moje zachcianki zebrałam w jeden post z balkonowymi inspiracjami. 


Kosmetycznie: Naturalne kosmetyki w Lidlu?
Lidl w marcu dosyć mocno promował swoją linię kosmetyczną Food For Skin. Był spot z Karoliną Pisarek, były 50% zniżki. Skusiłam się i ja, wiedziona wielkim napisem min. 90% składników naturalnych. Kupiłam wyszczuplające serum do ciała, krem na noc, maseczki, płyn micelarny i żel pod prysznic. I zostałam oszukana. Doczytując na tylnej etykiecie, znajdziemy informację, że te 90-95% to nie ilość składników naturalnych, ale stosunek masowy i tak w serum w całym INCI znajdziemy tylko trzy pochodzenia naturalnego: czyli wodę, glicerynę oraz ekstrakt z kawy. Cała reszta to niestety chemia. Muszę jednak przyznać, że kosmetyki są dość lekkie. Szczególnie spodobało mi się owe serum i krem na noc. Cudownie pachnie różami, świetnie nawilża i wygładza. Płyn micelarny jednak nie sprawdził się, dostałam od niego uczulenia na powiekach. Za tę cenę (w promocji około 1-6 zł za sztukę) to są całkiem przyzowite kosmetyki. 

Kuchennie: Słodko?
W marcu starałam się ograniczyć cukier. Już kiedyś powiedziałam, że go rzucam, wtedy jednak poległam. Tym razem postanowiłam, że nie będę z niego rezygnować całkiem, ale postaram się jeść go mniej. I znów się nie udało. Szło mi świetnie. Przestałam kupować batoniki i moje ulubione Kinder Bueno, wybierając zamiast nich naturalne batony z daktyli. Herbatę albo nie słodziłam wcale, albo jedną płaską łyżeczką cukru. Aż przyszły moje imieniny, musiałam przynieść ciasto do pracy i wpadłam znów w cukrowy nałóg. Spożywam go jednak naprawdę dużo mniej niż jeszcze kilka miesięcy temu. 
Od czasu do czasu, najczęściej w weekend, pozwalam sobie na prawdziwą śniadaniową rozpustę. Są albo pancakes, albo gofry, a w marcu odkryłam przepyszne (chociaż tłuste i słodkie) racuchy z jabłkami. Przepis jest prosty, taki na dwa ;) , a dzieciaki zajadają z uśmiechem:
Składniki: 
2 jajka
2 jabłka
200 ml mleka
200 g mąki
2 łyżki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
trochę cukru wanilinowego
olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Jabłka obieramy, kriomy naćwiartki, a te na cienkie plasterki. Dorzucamy resztę składników, mieszamy i smażymy na gorącym oleją, aż się przyrumienią. Posypujemy cukrem pudrem. Proste! 

Muzycznie: Daria Zawiałow
Ten miesiąc zdecydowanie należał do tej jakże utalnetowanej dziewczyny! W Dzień Kobiet miał swoją premierę drugi album artystki, czyli Helsinki. Jak tylko pojawił się na TIDALu przesłuchałam i przepadłam. Wiedziałam, że Daria kończy trasę koncertową w kwietniu, w Poznaniu, szukałam więc wydarzenia na FB i tak trafiłam na informację, że w dzień moich imienin gra w sąsiednim mieście. Po co czekać do kwietnia? Długo się nie zastanawiałam, kupiłam bilety. To musiało być przeznaczenie ;) Uwielbiam Zawiałow na scenie, jest taka skromna i naturalna. To już drugi koncert, na którym byliśmy, wczesniej, w grudniu, w poznańkiej Tamie. Tym razem oczywiście wyszłam z nowym krążkiem, z autografem. 


Filmowo: niecelne strzały
Jak szaleć, to szaleć w marcu w kinie byłam aż cztery razy. Niestety tylko jedeną wizytę mogę zaliczyć do całkowicie udanych. 

Całe szczęście, reż. Tomasz Konecki. Robert- muzyk z orkiestry symfonicznej samotnie wychowuje syna. Pewnego dnia, gwiazda fitness- Marta, okazuje mu duże zainteresowanie. Pomimo sceptycznego podejścia Roberta, Marcie udaje się jednak zwrócić na siebie jego uwagę. 
Typowa polska komedia romantyczna, wypromowana na Dzień Kobiet. Niby zabawna, ale nie do końca. Niby wzruszająca, ale zbyt nierealna. Wszystko jest tu jakby wymuszone, przerysowane. Taka sobie po prostu bajka. 

Miszmasz, czyli Kogel Mogel 3, reż. Kordian Piwowarski. Kaśka po latach, nadal mieszka we wsi Brzózki. Po latach z Holandii, gdzie przebywał u ojca, wraca jej syn. Z kolei u Wolańskich duże zmiany. Profesor co prawda nadal wykłada, ale Wolańska robi karierę jako seks-trenerka, Piotruś opływa luksusy swojej bogatej żony, a Agnieszka (tak, jest i córka) jest dość nieśmiała. Losy Marcina Zawady i Agnieszki Wolańskiej dość niespodziewanie się ze sobą splotą. 
Przypuszczam, że większość widzów poszła na ten film z sentymentu. Ja także. Uwielbiam stare części, teksty z nich znam na pamięć. FIlmy te są takie, jak tamte czasy. Proste i dość realistyczne. Niestety część trzecia to jeden wielki kicz. Kaśki prawie w tym filmie nie było, zrobienie z Zakościelnego Piotrusia było wielką pomyłką, jedynie babcia Solska była taka jak dawniej. Głupi, kiczowaty, jakby się przenieść w najgorszy okres lat 90. i rozkwit disco polo. Tak dziś nie wygląda polska wieś. Pierwszy raz w życiu żałuję wydanych pieniędzy na bilet. 

Kurier, reż. Władysław Pasikowski. Fabularyzowana historia Jana Nowaka-Jeziorańskiego, a właściwie jego rola w doprowadzeniu do wybuchu Powstania Warszawskiego.  
Film mocno promowany piosenką Krzysztofa Zalewskiego o tym samym tytule, a co ciekawe wcale się ona w tym filmie nie pojawia. 
Podobało mi się. Nie mamy tu plejady opatrzonych już aktorów, tylko dość świeże twarze. Interesujące atki i tylko jeden naciągany. Trzyma w napięciu, chociaż nie ma tu wartkiej akcji. Nie oczekiwałam sensacyjnego arcydzieła, ale dostałam całkiem realny obraz z czasów II wojny światowej.

Ciemno, prawie noc, reż. Borys Lankosz. Dziennikarka Alicja Tabor wraca do rodzinnego Wałbrzycha by napisać reportaż o zaginięciach kilkuletnich dzieci. Szukając zaginionych mierzy się z demonami własnego dzieciństwa.
Książki nie czytałam, ale byłam ciekawa filmu. Cielecka, Dorociński i Kolak przyciągają mnie przed ekran. Musze przyznać, że obraz ten jest dość dziwaczny, przygnębiający i chwilami dla mnie niezrozumiały. Taka mroczna baśń dla dorosłych, bez happy endu niestety. 

Blogowo: Nie Tylko Różowo zmieniło się w domatorka.blog
Największym wydarzeniem marca była oczywiścia na moim blogu zmiana jego nazwy. Z tą decyzją noisłam się od dawna, aż w końcu dojrzałam do niej. W tym poście  (jednym z najchętniej czytanych w marcu) Wam wszystko wyjaśniam. Sama już się przyzwyczaiłam do nowej, a Wy?
Co czytaliście najczęściej z marcowych wpisów? Moje domowe biuro Was zainteresowało, wspomniane już wyjaśnienia dotyczące zmiany domeny, ale także recenzja książki Nataszy Sochy (Nie) miłość. 

Dotrwaliście do końca? Ostrzegałam, że to był szalony miesiąc :) Co było Waszymi marcowymi hitami? Co Was spotkało, czym się zachwyciliście? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger