×

Stracona wiosna...



Miały być wycieczki po okolicznych miastach. Muzea, zoo, parki i odkrywanie wiosny. Miały być pierwsze wiosenne promienie słońca na skórze, łapane gdzieś w plenerze, zapierające dech w piersiach widoki rozkwitających pączków i kwiatów. Dziś jednak nie mogę złapać oddechu ze strachu...


Czekałam na to tak bardzo. Po całej jesieni i zimie bez zimy, po tych szaroburych, jednakowych dniach, czekałam na wiosnę. Na spacery, słońce i lżejsze ciuchy. Jeszcze w styczniu podśmiewaliśmy się z sytuacji w Chinach, wydawało nam się to czymś odległym i mało realnym. Dziś to śmiech przez łzy, bo Europa radzi sobie z wirusem dużo gorzej. 

To miał być zupełnie inny tekst. Zaczęłam pisać o nadchodzących urokach wiosny, pierwszych ciepłych dniach, ale rozprzestrzeniajaćy się wirus zablokował mnie totalnie. Długo zwlekałam. Bo jak tu cieszyć się wiosną, kiedy jutro jest niepewne? Jak pisać o letnich kreacjach, kiedy dziś najbardziej odpowiednią jest domowy dres (swoją drogą muszę sobie kupić jakiś porządny). 

Dwunasty dzień jestem w domu. Za mną jeden spacer, dwa wyjścia na zagracone, betonowe podwórko. Najchętniej zawinęłabym się w koc i przespała kolejną porę roku. Jednak tego nie zrobię. Ta sytuacja uświadomiła mi, ile mam. Jak mijaliśmy się całą rodziną, a teraz możemy pobyć trochę razem. Jak miło jest nie musieć się rano spieszyć do pracy (niestety M. chodzi, a ja wracam od poniedziałku). Jak fajnie jest upiec samemu bułki, a z dzieciakami móc pół dnia pograć w planszówki. Nie żebyśmy nie robili tego wszystkiego wcześniej, ale teraz jesteśmy razem intensywniej. Może nie zobaczę tych wszystkich miejsc, może ominie mnie w tym roku ożywianie się świata przyrody, może jeszcze długo nie pójdę na długi spacer... Ale czy naprawdę jest to stracona wiosna? Chyba nie do końca...

A nawet jeśli... Zostaję w domu. Nie wychodzę na spacery, tylko idę do pracy. Na zakupy spożywcze jedna osoba pojedzie raz w tygodniu. Wolę stracić jedną wiosnę, czy nawet lato (oby nie!), niż cały rok czy życie. 

Małe załamanie już przeszłam. Tydzień dochodziłam do siebie i chociaż nadal nie jest idealnie, bywam mocno podenerwowana, to już zdarza mi się zupełnie zapomnieć na chwilę, o tym co się dzieje na świecie. Zdarza mi się wstać z dobrym samopoczuciem i energią. Taką mam piękną kreację od bonprix. Spódnicę, body i buty. Jeszcze sprzed kwarantanny społecznej. Może nie założę ich teraz na spacer po łące czy mieście, ale mogę, na poprawę humoru, ubrać się ładnie nawet w domu. Zrobić maikjaż, ułożyć włosy i poczuć jakby było normalnie. Bo bardzo chcę, żeby było już normalnie...





body 34,99 zł (ja kupowałam za 84,99 zł)
koc niestety już niedostępny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger