×

Walentynkowo: Przez żołądek do serca?


Ważne rodzinne wydarzenia, rocznice, Walentynki lubimy je celebrować, najczęściej świętując przy stole. Wspólny posiłek to chwila, kiedy nigdzie się nie spieszymy, jesteśmy razem tu i teraz, mamy czas na niespieszne rozmowy i delektowanie się jedzeniem. Przez żołądek do serca? Ja mówię kocham wprost z serca domu- z kuchni.


Pamiętam, że na naszą pierwszą rocznicę (znajomości, miałam wtedy 15 lat) zrobiłam dla M romantyczną kolację. Rozłożyłam na podwórku stół, zapaliłam świeczki i podałam... makaron z sosem z torebki. Wtedy był to szczyt moich kulinarnych umiejętności. Przez kolejne 15 lat na szczęście nauczyłam się gotować. Na początku małżeństwa próbowałam mnóstwa nowych przepisów, potrafiłam godzinami stać w kuchni i kombinować. Gdy pojawiły się dzieci, a ja wróciłam do pracy czas się jakby skurczył, a posiłki musiały być łatwiejsze do zrobienia i szybsze, ale też takie, które zjedzą dzieci. W związku z pracą zmianową więcej czasu w domu spędza M i to on objął dowodzenie w kuchni i eksperymenty. Ja szaleję w weekend i przeważnie wyżywam się twórczo podczas przygotowywania słodkości.

Uwielbiam to. Na początku lekka ekscytację, gdy wpadnie mi w oko jakieś zdjęcie w Internecie, np. na Przepisy.pl Później szybkim wzrokiem przebiegam przez listę składników, robię zakupy, szykuję sobie przestrzeń w kuchni i działam. Mieszam, zagniatam, kręcę, podgrzewam i dzieje się magia. Z pozornie różnych od siebie składników wychodzi danie czy ciasto, które kusi nasze zmysły: pachnie, wygląda i smakuje. Coś nowego, coś do spróbowania. Kiedy zaś je podaję, doprawione szczyptą miłości, to uwielbiam obserwować męża i dzieci. Te radosne miny zaskoczenia i okrzyki, że coś jest pyszne. Zjedzą do ostatniego orkuszka, ale oddają o wiele więcej.

Kocham to, że M przejął na co dzień przygotowywanie posiłków. Lubię, gdy czeka na mnie z obiadem, sam robi zakupy, a często zaskakuje jakimś nowym daniem. Wie, że kaszę lubię bez mięsa, a makaron ze szpinakiem zjem w każdej ilości. Takie codzienne drobnostki, które świadczą jak bardzo mnie zna i kocha.

Nie lubię wychodzić do restauracji w Walentynki czy rocznicę ślubu, którą również mamy w lutym. Nie czuję tam tej potrzebnej wtedy intymności, bliskości. O wiele bardziej, wolę przygotować jakąś kulinarną niespodziankę w domu. Nie ogranicza mnie wtedy karta dań, a tylko wyobraźnia. Mogę wybrać i zrealizować dowolny przepis, albo ugotujemy coś wspólnie. Tym razem kuszę męża tartaletkami z czekoladą i kremem mascarpone, które zrobiłam w kształcie serca. Prostym przepisem, który znajdziecie tutaj.   Daję mu całe serce, czyż oprze się mu mężczyzna? :) A może uzupełnię nasze walentynkowe menu (sprawdź) o jakąś kolację?

Nakarmieni i szczęśliwi. Sercem, rozumem czy żołądkiem? Jak kochamy? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger