×

Rodzicielska matematyka


Nie zawsze dwa+dwa=cztery...
Równań i nierówności w rodzicielstwie jest sporo. Czasem w powyższym równaniu jest tylko trzy, a czasem mamy wrażenie, że pięć czy dziesięć, zdarza się, że wychodzi równiutko, idealnie cztery. Jaka jest ta rodzicielska matematyka?

Z pewnością trudna. Zacznijmy od tego, że matka jest jedna, a zadań ma dla co najmniej pięciu. Wielozadaniowość-wielozawodowość, bo jak jedna kobieta może być opiekunką, pielęgniarką, kucharką, sprzątaczką... Musi się czasem rozdwoić, być w dwóch miejscach na raz, jedną ręką trzymać dziecko, drugą mieszać w zupie, a trzecią telefon, przez który rozmawia, a przecież ma tylko dwie ręce!

Rodzicielska doba też nie ma 24 godzin. Jednego dnia mija jakby było ich tylko pięć, innego minuty ciągną się godzinami. 1,5 godziny nosimy i uspiamy maluszka, by ten zrobił sobie 20-minutową turbodrzemkę- gdzie tu jakieś sprawiedliwe równanie? Lepiej już jak wychodzimy "tylko na 5 minut" do Biedronki po ziemniaki (zostawiając dzieci z mężem oczywiście), a nie ma nas 1,5 godziny. 
Lata- tych już w ogóle nie da się policzyć, bo te nasze dzieci tak szybko rosną, przecież dopiero przynieśliśmy ze szpitala 50 cm, 2,5 kilowego oseska, a dziś mamy już w domu metrową czterolatkę. I chociaż bliżej nam do trzydziestki, to nadal myślimy, że mamy po 20 lat.

I te wszystkie krzywe, nieproste. Raz wzbijamy się do nieskończoności rodzicielskiego szczęścia, następnie lecimy, na łeb, na szyję, by znaleźć się gdzieś na minusie, tuż pod powierzchnią. Są plusy dodatnie i plusy ujemne. Codzienna, rodzicielska kwadratura koła, by było idealnie wymierzone, a przecież nigdy nie jest. 

Może nigdy jej nie pojmiemy, nie rozwiążemy poprawnie wszystkich równań. Ale przecież Szczęście (miłość) to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się ją dzieli. Podzieliłam na dwa, a mam dwa razy tyle co wcześniej. I taki właśnie jest wynik tej rodzicielskiej matematyki.

8 komentarzy:

  1. Za te godziny spędzone przy łóżeczku chorego dziecka, za te ciągnące sie minuty usypiania i zbyt krótkie drzemania......za to wszystko mam teraz ok 22kg wielkiego uśmiechu, choc nie zawsze! Często minuty uśmiechu nie równają się z ilością minut tupania, krzyku lub histerii, ale i tak kocham ją miłością bezgraniczną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ale dla tych minut śmiechu warto znieśći godzinę histerii

      Usuń
  2. Świetnie to wszystko podsumowałaś :) Najbardziej podoba mi się to, że ciągle mamy 20 lat :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no ja mam 20 lat :P A wygląda się na tyle na ile się czuje, co z tego, że w dowodzie kilka więcej ;)

      Usuń
  3. No nie wiem, czy można byłoby to ująć lepiej :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger