5 drobnych powodów, przez które nigdy więcej nie pojadę na See Bloggers
Brzydkie zdjęcie, do brzydkiego tytułu |
Jeśli tu wszedłeś to znaczy, że uważałam na warsztatach Piotra Buckiego i przyciągnęłam Twoją uwagę. Uff- połowa sukcesu już za mną.
Jednak teraz muszę Cię zawieść i popełnić karygodny błąd, bo żadnego hejtu tu nie będzie. Ale spokojnie, możesz czytać dalej i nie będziesz żałować. A nie! Jednak będziesz- że Cię tam nie było.
5 powodów, przez które See Bloggers było takie świetne
1. Uświadomili mnie ile rzeczy jeszcze nie wiem...
I ile robię źle. Czyli solidna dawka wiedzy. Marketingowej, prawniczej, antykryzysowej, motywującej, zaskakującej... Nie będę wchodzić w szczegóły i zdradzać tajemnic i sztuczek, tylko będę działać i powoli ulepszać to miejsce
2. Przystojni prelegenci (alternatywnie dla facetów- fajne prelegentki)
Sposób przekazania wiedzy przecież też ma znaczenie, prawda? Wspaniały dobór ekspertów, czyli ludzi, którzy robią to dobrze. Charyzmatyczni, energiczni i tacy, że po prostu chciało się ich słuchać.
3. Ludzie
Tak, blogerzy wcale nie zadzierają nosa. Wystarczy podejść, zagadać i ... gadać. Proste. Nie wiem jak oni to zrobili, może coś rozpylili, może to zasługa jodu, miodu czy czegoś innego, ale atmosfera na See Bloggers była wspaniała.
4. Pełen pakiet i full wypas
Oprócz wyniesionej wiedzy, można było wynieść coś jeszcze. Kanapki od Lidla, mydełka od Ogranique, zaskakujące herbatki od Bubbleology, trzasnąć sobie fotę w fotobudce... Ja wyniosłam książkę od Helionu i whisky od Grant'sa. W pakiecie można też było skakać do nieba w Jumpcity i odtańczyć taniec radości w klubie Coco. Bardzo atrakcyjny weekend.
5. Może morze?
No i miejsce, gdzie odbywało się See Bloggers. Dla mnie idealne. Dzięki, że nie musiałam czekać do wakacji, by znów znaleźć się nad morzem!
Dziękuję organizatorom, ekspertom, wszystkim, którzy umilali mi czas i których poznałam, sponsorom, taksówkarzom...
Żałujcie, że się skończyło, żałujcie, że Was tam nie było ;)
Omomom, były piękne i pyszne |
Przewijka, Zielona Cytryna i ja |
Dla męża w zadośćuczynieniu za samotny weekend z dwulatką |
To ja- tylko mi kreski nad e nie zrobili ;) |
Ha ! Wkręciłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńByło super, już przebieram nóżkami i czekam na letnią edycję ;)
Cmok !
Haha :) Udało się, temat działa :)
UsuńWow ale było odlotowo, zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńAhh, jak czytam to zazdroszczę. ;)
OdpowiedzUsuńTak, żałuję, że mnie tam nie było...
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem ;)
UsuńSuper, że tak Ci się podobało :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następnym razem uda się już razem pojechać.
Następnym to miesiąc przed bierzesz coś na odporność :) Żebyś znów mnie nie zostawiła :) Na szczęście miałam obstawę Przewijki
UsuńTytuł porywający ;-) nauka w las nie idzie! No i morze...tego zazdroszczę Ci najbardziej :-) pozdrawiam. Kasia
OdpowiedzUsuńTak, morze. Kocham i uwielbiam. Teraz odliczam do lata... i znów nad morze
UsuńDobry tytuł to podstawa sukcesu :) Zazdraszczam mam nadzieję, ze w lipcu uda mi się dotrzeć :)
OdpowiedzUsuńNo dobra, ja też zazdroszczę :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wyjazd! Załuję, żałuję! Na następny tego typu z pewnością się wybiorę :)
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, zazdroszczę i tyle :)
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja no i oczywiście tytuł robi swoje :)
OdpowiedzUsuńMożna wiedzieć, jak należy zapisać się na takie zajęcia?
Trzeba śledzić innych blogerów i profil See Bloggers na FB. Na pewno dadzą znać, że coś się szykuje :) A wtedy rejestracja przez stronę i czekasz czy się dostałaś czy nie :)
UsuńTe malutkie Grant's - cudowne :D Też mam!
OdpowiedzUsuńTakie ładne, że aż żal wypić :)
UsuńO dżizas, ale rażę po oczach ;D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej jesteś zapamiętywalna :) I wyróżniasz się w tłumie
UsuńWszystkim co zazdroszczą, powiem- macie czego :) I mam nadzieję zobaczymy się w lipcu (albo może nie mam takiej nadziei, bo trudniej będzie się dostać na kolejną edycję ) :)
OdpowiedzUsuńŁadnie tak kłamać? ;) Zgadzam się z powyższymi punktami i gratuluję wygranej. Ja jednak znalazłam jakieś słabe strony SeeBloggers, ale zdecydowanie te pozytywne przeważają. A moja relacja...jest już chyba setną :D
OdpowiedzUsuń:) Dzięki. Aj tam zaraz kłamać. Trzeba jakoś przykuć uwagę czytelnika
UsuńTo tak jak pop up, który kradnie lajki:) Moja relacja będzie zaraz i jednym miejscy narzekam, ma brak śledzia, o które miałem się potykać:)
OdpowiedzUsuńOj nieee, po moim tytule można się było domyślić, że to kłamstwo :)
UsuńMoże kolejnym razem uda mi się wybrać? Tym razem mój obszerny brzusio nie pozwolił :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak owocnie i miło spędziłaś tam czas :)
W lipcu Róża będzie miała 5-6 miesięcy to się wyrwiesz ;)
UsuńJako Gdynianin dałem się złapać na tytuł :) Ale ufff przeczytałem wszystko. Cieszę się, że muffino-burger smakował! :D
OdpowiedzUsuńMuffino-burger był tak smaczny jak piekny. Miał jedną zasadniczą wadę- był za mały i chcę jeszcze :)
UsuńHahaha, to prawda, złapałam się na tytuł jak ryba na wędkę :) Byłam bardzo ciekawa, co nie zagrało, ponieważ wyjechałam z Gdyni naprawdę zachwycona. I dobrze piszesz: nie czas zdradzać szczegóły nauk, czas brać się do roboty. A swoją drogą, ile ja ciekawych blogów / blogerów poznałam podczas tego spotkania... Super sprawa!
OdpowiedzUsuńJa też byłam zachwycona. Atmosferą, ludźmi. Wyszło to SeeBloggers świetnie
Usuń