×

Cuda narodzin

Przyznam szczerze, że podchodziłam do tej książki bez wiary. Jakoś nie lubię tego, co jest szeroko promowane, co wszyscy zachwalają. Lubię być na przekór trendom, w sumie nie raz się nacięłam i coś co miało być świetne i ciekawe, okazało się tylko dobrze rozreklamowanym tworem. Po kolejnej, pełnej zachwytu recenzji, zastanawiając się co ona takiego w sobie ma, chwyciłam za tę książkę i ja. Nadal z rezerwą. Nie lubię biografii, bo co mnie obchodzi życie jakiejś kobiety. Ale okazało się, że to nie tylko życie położnej, ale życie tysięcy dzieci i tysięcy rodzących się wraz z nimi rodziców. Wielkie, małe, 3-kilogramowe, codzienne cuda.

Położna. 3550 cudów narodzin Jeannette Kalyta. Pierwsze strony nadal mnie nie przekonywały. Wręcz przerażały opisami starych, skostniałych zasad panujących na salach porodowych. Jednak z każdą kolejną stroną rozluźniałam się. Oczarowały mnie opisy porodów domowych, chociaż sama nie chciałabym tak rodzić. Ja się czuję bezpiecznie pod opieką lekarzy, w szpitalu. Rozśmieszyły opisy dziwnych zachowań przyszłych tatusiów. Jeden ubrał muszkę, by należycie powitać córkę na świecie, inny otwierał wszystko, drzwi, guziki u koszuli i spodni, bo chciał pomóc żonie w rozwiązaniu. Wzruszałam się nie raz, gdy po ciężkim porodzie dziecko rodziło się silne i zdrowe.

Myliłam się. Opowieści Jeannette są cudowne. Niewiarygodne, nieprawdziwe? Myślicie, że takie historie się nie zdarzają? Jasne, że prawdziwe. I wyjątkowe. Wie to każdy, kto ma swoje dziecko, kto chociaż chwilę spędził na oddziale położniczym, obojętnie po której stronie. Mam wrażenie, że tam wszystko w swoim rytmie płynie. Wody, krew, pot, mleko, łzy szczęścia, czasem rozpaczy. I najważniejszy. Czas- on ma tam swój początek. Zaczyna się czas życia naszych dzieci.




Nie, nie będę opisywać teraz swojego cudu. Pewnie innym razem Wam opowiem...

3 komentarze:

  1. Zgadzam się! Książka jest rewelacyjna! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdalena Łaska2 marca 2014 20:43

    A ja nie czytałam tej książki ale teraz jestem jej ciekawa :-) Czuję, że nie raz poczuję na policzkach łzy wzruszenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie zachęciła ta recenzja...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger