×

Styczniowe LOVE


Nowy rok, nowe szanse, nowe postanowienia. Styczeń upłynął mi na planowaniu oraz wdrażaniu nowych pomysłów na siebie i życie... Ten jednak, stary pomysł z podsumowaniem miesiąca- zostaje, lecz z inną nazwą, by nie mylić z zeszłorocznymi. Znajdziecie tu, jak zawsze, mój osobisty bilans oraz inspiracje: książkowe, modowe, filmowe, być może muzyczne czy kuchenne. Po prostu LOVE, czyli wszystko, co pokochałam w danym miesiącu.


Postanowienia i zmęczenie
Lubię planować i stawiać sobie cele. Uwielbiam zaczynać nowy rok, bo to jak otrzymanie od losu czytej kartki, na której można napisać sobie swoją własną historię. Styczeń jest dla mnie miesiącem motywującym, kiedy mam najwięcej energii do działania. Cieszę się, że już od początku roku dotrzymuję postanowień, które postawiłam sobie w zeszłorocznym podsumowaniu. Co mi się udało? Zaczęłam chodzić na jogę i już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że to był strzał w dziesiątkę. Tego mi było trzeba! Wyciszenia, regeneracji, nauki skupienia, a w dodatku rozciągnięcia i rozćwiczenia wszystkich mięśni, nawet takich, o których nie wiedziałam, że je mam. Kolejny cel, to zacząć ćwiczyć też co najmniej raz w tygodniu w domu, bo zajęcia odbywają się tylko w czwartki.
Z listy postanowień mogę też odhaczyć zimowy wyjazd w góry. Udało nam się wyrwać na kilka dni w lutym, co skutecznie zaplanowałam właśnie w styczniu, a w myślach mam już kolejne podróże.
Styczeń to także miesiąc moich urodzin. W tym roku ostatnie z dwójką z przodu. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że powoli dobijam trzydziestki, bo w sercu wciąż mam dwadzieścia lat. 

Z jednej strony styczeń daje mi motywacjnego kopa, z drugiej strony to miesiąc, który zazwyczaj daje w kość. Dopadło mnie zimowe zmęczenie. To efekt braku prawdziwej zimy, wciąż krótkich dni i małej ilości słońca oraz chorób, które w styczniu nie chciały się od nas odkleić. Dzieciaki wiecznie z katarem i niekończącym się kaszlem, a całą rodzinę, po kolei każdego, dopadła też jelitówka. Więc o ile w psychicznie byłam dość pozytywnie nastawiona, to fizyczne zmęczenie mnie przytłaczało. 

Książkowo: Twój dobry rok
To tytuł książki Agnieszki Maciąg, takiego trochę dziennika (miesięcznika?). Jest zbiorem praktycznych porad, refleksji nas życiem i przepisów. Książka, z którą zaczynam rok i która przez cały 2019 będzie mi towarzyszyć, miesiąc po miesiącu. Jest miejscem, gdzie mogę (poza codziennym plannerem, gdzie zapisuję przyziemne sprawy) określić swoje plany i marzenia, a mam ich w tym roku naprawdę wiele. 

Modowo: Wyprzedaże
To już chyba nikogo nie dziwi, że w styczniu w sklepach odzieżowych rządzą wyprzedaże. To idealny czas, by uzupełnić garderobę. Szczególnie dla dzieci, które co sezon wyrastają ze swoich ubrań. Jednak pamiętać należy, żeby zakupy robić z głową (chociaż raz pisałam nawet poradnik jak zaszaleć na wyprzedażach, dziś jestem zwolenniczką racjonalnego kupowania). Odpowiedź na pytanie: Jak kupować na wyprzedażach? znajdziecie tutaj. Moim tegorocznym odkryciem (chociaż zdarzało mi się już kupować tam wcześniej, jednak nie w takiej ilości) jest marka Tape a l'Oeil. Mają w ofercie naprawdę robrej jakości ubrania dziecięce w przystępnych (zwłaszcza na wyprzedaży) cenach. Zaczęłam się nawet zastanawiać czy wejdę w ich największy rozmiar, bo chętnie bym sama sobie kupiła, np. piżamy. Swery, koszulki, wspomniane piżamy, mają po prostu świetne!

Kosmetycznie: Naturalnie naturalne
W moich kosmetycznych ulubieńcach tego miesiąca jest oczywiście kosmetyk naturalny. W styczniu testowałam żel pod prysznic (ale używałam go głównie jako płynu do kąpieli) mojej ulubionej marki, czyli  EO Lab. Francuski żel pod prysznic Aksamitna skóra spełnia wszystkie moje wymagania: naprawdę ładnie pachnie, lekko winogronowo, dość dobrze się pieni, nawilża skórę, a ponad 95% jego składników jest pochodzenia naturalnego. Ta nowość w mojej kosmetyczce na pewno zostanie w niej na dłużej. 
Zaś o innych moich ulubieńców przedstawiłam Wam w tym wpisie o kosmetykach naturalnych. 

Kuchennie: Piernikowo
Grudzień jest typowo świątecznym w smakach miesiącem, nadchodzi styczeń i koniec... Jakby się urwało, a przecież nadal śpiewamy kolędy i powinno pachnieć piernikiem. Próbowałam Was więc przekonać, że piernikowe muffiny nadają się nie tylko od święta. 

Muzycznie: Kurier
Nie odkryłam żadnych "nowych" artystów, nie byłam na żadnym koncercie, ale mam swój hit miesiąca. Pod koniec stycznia miał premierę nowy utwór jednego z moich ulubionych artystów, czyli Krzysztofa Zalewskiego. Kawałek Kurier promuje film (na ekranach od 15 marca) o tym samym tytule. Wpadająca w ucho melodia, rewelacyjny tekst i styl taki bardzo Krzysztofa. Takich piosenek do filmów chcę! Już się nie mogę doczekać zapowadanej, nowej płyty. Posłuchajcie:

Filmowo: Różnorodność
Uwielbiam chodzić do kina i nie odstraszy mnie od naszego małego, studyjnego, nawet wymuszona przez dystrybutorów, podwyżka cen. W styczniu obejrzałam aż trzy filmy.

Underdog, reż. Maciej Kawulski. Pierwszy polski film o MMA. Były zawodnik Borys "Kosa" dostaje ofertę walki ostatniej szansy. Gdy był u szczytu formy, popełnił błąd, który przekreślił jego karierę. Dziś mężczyzna zmaga się z codziennością i bólem. 
Zamysł był dobry. Przez połowę filmu naprawdę dobrze się bawiłam. Obraz przyciągał świeżością tematu i doskonałą grą Eryka Lubosa (chociaż efekt psuł drewniany Chalidow), jednak w drugiej części posypało się przez niepotrzebny wątek rosyjski
Ralph Demolka w Internecie, reż. Rich Moore, Phil Johnston. Starzy zabrali Polkę do kina, co by mieli powód, że sami idą na bajkę do kina. Ale Ralph Demolka i Wandelopa von Cuks to już kultowe postacie w naszym domu, a teksty z pierwszej części recytowane sa z pamięci. Kontynuację po prostu musieliśmy zobaczyć. 
Internet dociera także do salonu gier. Gdy ktoś psuje grę Wandelopy jedyna nadzieja by znaleźć część zamienną znajduje się w Internecie. Bohaterowie wkraczają więc w nowy, wielki świat. 
Takich hitów się po prostu nie rusza. Ja wiem, że producenci chcieli zarobić, ale dwójka nigdy nie będzie tak dobra jak część pierwsza. Nie było tak śmiesznie, nie było wzruszająco, było za to chaotycznie i momentami nudno. 

Zabawa, zabawa, reż. Kinga Dębska. Kiedy widzę w obsadzie nazwisko Dorociński, Kulesza czy Kolak to po prostu muszę zobaczyć dany film. 
To trzy historie. Niezwykle prawdziwe, niezwykle tragiczne. O zmaganiu się z alkoholizmem, nazwaniu tego problemu i powodach do picia. Pani prokurator pije by nie zwariować, a wszystkie swoje wykroczenia chowa za immunitetem. Studentka poje by się dobrze bawić, a Pani doktor pije, bo po prostu już musi. Los tych kobiet skropiony jest alkoholem, który piętrzy problemy. 
Kinga Dębska potrafi pokazać rzeczywistość. Tyle powiem. Dla tych co wiodą spokojne życie, film będzie tylko obrazem. Dla tych, co problem alkoholizmu znają z doświadczenia (nieważne, z której strony) będzie jak powrót wspomnień czy odbicie w lustrze. Bardzo realistyczna jest scena, kiedy pani ordynator grana przez Dorotę Kolak, błaga swojego przyjeciela o alkohol. Słowa "gdzie to jest" czy "daj mi to" naprawdę potrafią się wyryć w pamięci tylko w jednym kontekście. 

Blogowo: Recenzje i polecenia
To, że najchętniej czytacie moje recenzje i polecenia daje motywacyjnego kopa. W styczniu najczęściej zaglądaliście do wpisu o moich ulubionych kosmetykach naturalnych, ale też czytaliście o książkach. Szczególnie zainteresował Was thriller Kiedy Ciebie nie ma oraz historia dla młodzieży- Nienawiść, którą dajesz. W styczniu właśnie miał premierę film na podstawie tej drugiej lektury (jeszcze nie widziałam).

I tak mi minął styczeń. Był wyczerpujący jak pisanie tego podsumowania, a jednocześnie motywujący, szczególnie gdy widzi się efekty. Dobrze rozpoczęty rok, chyba dobrze wróży? Chociaż zdrowia przydałoby nam się ciut więcej ;)


5 komentarzy:

  1. Dla mnie styczeń zawsze jest luźny, nie robię postanowień a odpoczywam po ubiegłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo się u Was działo przez styczeń. Mój styczeń obfitował w choroby. Najpierw córka dwa tygodnie chora później ja.


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój styczeń strasznie szybko się skończył. Już nawet barzdo nie pamiętam co tam się działo w tamtym czasie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowe postanowienia, nowe cele, czysta kartka...dla mnie to też był intensywny miesiąc który napędza mnie do działania :) życzę samych sukcesów

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamiast "Underdog" przeczytałam "Urolog" i myślę, co to za film?! ;) :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger