×

Każdy zasługuje na drugą szansę- Natasza Socha- Pokój kołysanek


Nie zrobiłam w tym roku własnoręcznie kalendarza adwentowego dla moich dzieci. Dostali zwykły, z czekoladkami, więc mam nadzieję, że mi wybaczą, a czas oczekiwania będzie i tak słodki. Właśnie- czas odliczania i czekania na Święta Bożego Narodzenia. Magiczny okres: przemyśleń, zmian, cudów, dobra i dawania drugich szans...


Wobec chaosu świata, wobec tego wszystkiego, co się wokół nas dzieje, wobec byle jakich wtorków i samotnych niedziel, wobec śniegu, który zasypał miasto i wobec gównianego patosu, tylko miłość jest czymś pewnym (str.241).

Natasza Socha, autorka Pokoju kołysanek dostała u mnie drugą szansę. Przez lata nie sięgałam po jej powieści (z wyjątkiem Awarii małżeńskiej- w duecie z Witkiewicz), ponieważ lata temu, gdy debiutowała, zachwyciłam się Macochą, a po niej przeczytałam zupełnie dziwaczny- Ketchup. Ta książka na wiele lat zniechęciła mnie do autorki, w tym roku jednak postanowiłam spróbować jeszcze raz. Zostałam oczarowana. Najnowsza książka Sochy, to najpiękniejsza świąteczna lektura (z gatunku kobiecych), jaką dotychczas czytałam. 

Dzisiejszy poranek był zimny i należał do tych, w których wszyscy przemykają ulicami szybko i mechanicznie, wbijając przy tym wzrok w ziemię, zupełnie jakby nie chcieli patrzeć grudniowi w oczy (str. 29)

Słyszeliście pewnie o Davidzie Deutchmanie, emerytowanym nauczycielu, który od 2005 roku w szpitalu w Atlancie jest "przytulaczem" dzieci? To pierwowzór dla Joachima- głównego bohatera tej książki. Joachim jest już po osiemdziesiątce, zwiedził kawał świata, osiadł w Poznaniu. Tu, pewnego dnia, zgłosił się do szpitala położniczego i został wolontariuszem. Na oddziale wcześniaków przytula maleństwa, których rodzice nie mogą lub nie chcą się nimi zająć. Opowiada im historie ze swoich podróży po świecie- z Rosji, Jugosławii czy Włoch. Jednej jednak opowieści nie potrafi zacząć. O Helenie- miłości jego życia i Koralikach- domu dziecka w Obornikach, który wraz z Rozalią prowadziła. Na oddziale pojawia się jednak maleńki, jeszcze bezimienny chłopiec, a jego mama- Marta- boi się go nawet dotknąć. Myśli, że jej synek nie ma szans przeżyć i nie chce się przyzwyczajać do myśli o jego istnieniu. Żuczek (bo tak nazywa go personej szpitala), sprawia jednak, że Joachim zaczyna powracać do początku lat 50. do swojej pięknej Heleny, do dzieci z Koralików i do Rysi, której pozwolił przez jeden dzień nazywać się tatą. Czy odnajdzie utraconą miłość?


- Czułość jest magią. Oswaja największe lęki i ucisza demony. I nawet jeśli wydaje nam się, że dla niektórych dzieci jest już za późno, to ja wiem, że jest inaczej. Każdy potrzebuje bliskości. W każdym wieku (str.60)

To piękny kalendarz adwentowy. Książka podzielona jest na 24 dni grudnia, ale czy wystarczą one by odmienić wszystko? 
Akcja prowadzona jest dwutorowo. Obecnie- w Poznaniu, oraz w przeszłości, we wspomnieniach Joachima z Obornik i z Koralików- przez dwa lata, które tam przebywał. 
Chociaż temat smutny, niepewny los wcześniaków, pozostawione w domu dziecka maluchy i utracona miłość, książka ta ma w sobie sporo dobra, radości i ciepłych słów. Spodobał mi się taki styl autorki- lekki, a jednak piękny, bo nie brak tu metafor. W dodatku każdy rodział zaczyna się od fragmentu jakiejś pięknej kołysanki.

-Budujesz mosty- powiedziała kiedyś Rozalia do dziewczyny. a ta aż cała pojaśniała ze szczęścia- Ale wiesz, ze przytulanie nie rozwiązuje problemów?
-Nie. Ale je oswaja (str. 50).

Pokój kołysanek jest taki jak ona- cichy, spokojny, czasem ze smutną melodią, ale przy tym ciepły i uspokajający. To lektura, którą będziecie chcieli otulić się jak ciepłym kocem w grudniowy wieczór, której nie wypuścicie z rąk i przytulicie, bo sami będziecie tego potrzebować. Piękna opowieść na czas oczekiwania i czas zmian. 


-To powiem ci coś jeszcze. Rodzimy się sami, owszem. Umieramy też sami. Ale pomiędzy tym rozciąga się czas, który warto spędzić z drugim człowiekiem. To nie sukces jest ważny, nie praca, nie uroda i lista dyplomów, które udało nam się zdobyć. W życiu najbardziej potrzebny jest nam dotyk drugiego człowieka. Chyba właśnie po to ktoś wymyślił miłość (str. 88).

6 komentarzy:

  1. Moje dzieci też się nie doczekały w tym roku kalendarzy 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też nie ma kalendarza. Odliczamy w inny sposób:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba lektura w sam raz dla mnie, biorąc pod uwagę bliską mi tematykę. Dziękuję za polecenie , dodaję do swojej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też czekoladkowe kalendarze ale w niektóre dni w kalendarzu już wpisaliśmy specjalne zadania do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie ta opowieść zasmuciła. Znam oddział wcześniaków z początków mojego macierzyństwa. Wiem, jak upływa tam czas i wygląda codzienność. Tak myślę, że to mogłaby być trudna lektura dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki tobie wiem co będę czytać w grudniu. Zapowiada się ciekawa lektura :D

    Mój link do bloga

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger