×

Rodzeństwo. Zgoda i pokój czy wieczna wojna?


Będąc w drugiej ciąży, pewnie każda mama ma pewne obawy, czy dzieci się dogadają. Pewnie też większość oczyma wyobraźni widzi ich wspólne zabawy, słodkie fotografie, na których maluchy przytulają się z miłością, trzymające się za ręce papużki-nierozłączki. Czasem, nawet jakbyśmy się bardzo starały, dzieci nie będą ciągle pokojowo do siebie nastawione. 

Front domowy
Dla świata moje dzieci są słodkim rodzeństwem. Ona chwaląca się swoim ślicznym, młodszym braciszkiem, on dumny ze starszej siostry. Potrafią się razem zgodnie bawić i dzielić jedzeniem. Za to na froncie domowym, na znanym im bardzo dobrze gruncie, toczą często wojnę. O wszystko: uwagę rodziców, zabawki, wybór bajki w tv, kto pierwszy otworzy drzwi lub weźmie żółty kubeczek. Wystarczy mała iskra by wybuchła wielka bitwa. Bywają oczywiście chwile oddechu, by ludność cywilna (czytaj mama i tata) mogli odetchnąć od wiecznych huków, płaczu i opatrywania ofiar. Bo tak, dochodzi czasami do rękoczynów, a zdarzają sie nawet i akty kanibalizmu, kiedy zamiast rąk idą w ruch zęby. 


Sztuka kompromisu
Zazwyczaj nie angażuję się w ten konflikt. To ich wojna i niech rozwiązują swoje spory sami. Wkraczam dopiero, gdy którejś ze stron dzieje się krzywda. Bywa kilka dni rozejmu, ciszy i zgody, wspólnej zabawy i spokoju. Bywa jednak i tak, że już o 7 rano zdążę zakończyć dwie wielkie bitwy. Wolę jednak, gdy dogadują się sami. By nauczyli się czasem isć na kompromis, czasem ustąpić. By odkryli potrzeby innych i nauczyli się je szanować. By potrafili się komunikować ze sobą, a nie zawsze przez pośrednika. By decydowali między sobą sami. 


Miłosć w czasie wojny
I pomimo tego, że się ciągle kłócą i tłuką, to wiem, że się kochają. Gdy już opadnie po bitwie kurz, gdy już łzy zostaną otarte, a matka ukoi nerwy wiadrem melisy, potrafią spokojnie się bawić, staną w swojej obronie i dzielą się zdobytymi łupami. Są tak jak my, tylko ludźmi, w dodatku obydwoje mają charakterki. Gorzej, gdy zawrą pakt przeciwko matce... Wierzę jednak, że te konflikty czasu dziecięcego w końcu przeminą, a za kilka lat staną za sobą murem w każdej sytuacji. 


Mam więc wrażenie, że w moim domu toczy się wieczna wojna. Wciąż muszę być mediatorem i rozdzielać skłócone strony. Wiem jednak, że tam gdzie dwa silne charaktery tam muszą czasem wycbuchnąć jakieś bomby, a ich huk słychać pewnie nawet u sąsiadów. Ale gdy zawrą chociaż na chwilę pokojowy pakt, jest wtedy jak z obrazka. Patrząc na ich zgodną zabawę, wiem, że tych dwoje, razem, to najpiękniejsze, co im mogłam dać i mam nadzieję, że żadna wojna nie zamieni nigdy ich miłości w gruz, a wywoła jedynie trochę kurzu. 


Jak jest u Was? Wojna czy pokój? Czy też może chwilowe zawieszenia broni?

7 komentarzy:

  1. Myślę, że wszystko się zmienia wraz z wiekiem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Różnie to z rodzeństwem jest zazwyczaj w dzieciństwie okładają się pięściami a później są dobrymi przyjaciółmi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. u nas to samo- dwie córeczki różnica 2 lata 8 miesięcy, bija sie . kłócą ale jedna za druga w ogień by poszły:)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas nie ma z tym problemu bo m iędzy Jasiem a starszym rodzeństwem jest przeszło 10 lat różnicy. Choć czasem jakieś małe konflikty wypływają.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też taka wielka miłość i wielka walka ;) jednak mam wrażenie, że mimo wszystko ta miło jeść większa i z czasem zmieni się w wielką przyjaźń. Tego bym bardzo chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasze dziewcyzny kochają się meeeeega pięknie ale ich kłótnie są też cudowne. Przeżywają dzieciństwo tak jak powinny- raz zgoda, raz wojna- to przecież są piękne emocje rodzeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba większość rodzeństw kojarzy się z kłótniami :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger