×

O szczęściu...


Ktoś niedawno zapytał mnie, czy jestem szczęśliwa. Nie odpowiedziałam bez wahania, że tak. Nie, szczęście to nie jest stan permanentny. Szczęście to gość, czasem częsty, czasem rzadki, przylatujący na chwilę, znikający w ułamku sekundy. To moment, kiedy wszystko jest na swoim miejscu. 
Zwyczajna codzienność często nie napawa nas radością. Rodzicielstwo, życie w związku, praca, domowe obowiązki... Ciężko pracujemy, żeby sobie na te małe chwile szczęścia zasłużyć. Ważne, żeby ich nie przegapić, żeby łapać momenty, uświadamać sobie, że to właśnie teraz, w tej chwili jest idealnie, bo przecież częściej jest zwyczajnie, smutno, samotnie szaro... A może właśnie o to chodzi? By tę szarość też doceniać, by w tym pędzie się zatrzymać i pomyśleć- ej, przecież dobrze jest?


Jednocześnie jesteśmy świetnymi kreatorami idealnego życia. Z interentowych obrazków można wyczytać, że żyjemy w cudownych, wiecznie wysprzątanych mieszkaniach, mamy świetne prace, modne ciuchy, grzeczne i ładne dzieci. 

Może właśnie na tym opiera się sukces mediów społecznościowych? Są jak historie opowiadane w dzieciństwie przez babcie. Jak najpiękniejsze baśnie. Większość opowieści ma happy end, ludzie są piękni, zakochani, spełnieni, dzieci uśmiechnięte i słodkie, przyroda kwitnąca. Domy posprzątane, grządki wyplewione, a rowery czyste.
Piękne kłamstwo, w które tak bardzo chcemy wierzyć (str. 115).

Przecież nie zawsze jest nam do śmiechu. Ja mam tygodnie, gdy wstaję z myślą Niech ten dzień się już skończy, a przecież ledwo co owtorzyłam oczy. Bo mam dość rutyny, praca-dom, bez chwili wytchnienia, ciągle niewyspana, a jednak tak, jednak bywam w moim życiu szczęśliwa. Nie stale i na okrągło, potrafię jednak doceniać jego prostotę, zatrzymać, zamyślić się i stwierdzić, że to miasto, ten dom, ta praca i ta rutyna, to moje miejsce na ziemi. To co innym się wydaje niewystarczające, mnie, chociaż często narzekam, tak naprawdę cieszy. Nieidealne, wiecznie zabałaganione mieszkanie, rutynowa praca, niesforne dzieci i miasteczko, w którym nie dzieje się nic. Nie jest to piękny obrazek, kto by chciał w takim zamieszkać? Ja właśnie chcę. 

Wszędzie można znaleźć furtkę do raju. Ważne, by być tam, gdzie nasza dusza najlepiej pasuje (str. 340).

Praca w stolicy, w dużej firmie, życie na wysokim poziomie i przystojny, dobrze zarabiający mężczyzna. Dla niektóych to są wyznaczniki sukcesu. Justyna, bohaterka najnowszej książki Krystyny Mirek- Szczęście za horyzontem, to wszystko miała. Miała to, o czym zawsze marzyła- dobre życie w dużym mieście, gdzie nie była kurą domową, a kobietą sukcesu. Miała nawet więcej, bo oczekiwała na narodziny bliźniąt. Jednak jedna zła decyzja zniszczyła ten idealny obraz. Justyna wracając z imprezy u koleżanki, gdzie wypiła trochę wina, wsiadła za kierownicę. Miała wypadek, a w nim straciła dzieci. Później też partnera i pracę, męczą ją wyrzuty sumienia. Postanawia wrócić w rodzinne strony, odwiedzić babcię. Przesypia jednak swój przystanek, wysiada w przypadkowym miasteczku, gdzie jest świadkiem sceny w sklepie z udziałem pewnego mężczyzny i trojga zaniedbanych dzieci. Kiedy w końcu dociera do babci, ta radzi jej, by oczyścić myśli, musi sama sobie zadać pokutę. Justyna postanawia odnaleźć widzianego w sklepie mężczyznę i pomagać tej rodzinie przez dwa kolejne lata. Zajmie się tym, od czego uciekała- gotowaniem, sprzątaniem, dziećmi... Zadana sobie pokuta, bardzo odmieni życie kobiety i jej sposób myślenia.

O szczęściu jest właśnie powieść Krystyny Mirek. Czasem idealny obraz, to tylko obraz- wyobrażona wizja autora, która z rzeczywistością niewiele ma wspólnego, która wcale go nie uszczęśliwia. Prawdziwe szczęście jest tuż za kadrem, za horyzontem, tam gdzie prawdziwe życie, brud, ciężka praca i problemy. W płaskim obrazku nie zmieści się szczęście, trzeba czasem objąć wzrokiem całość, by je dojrzeć. Te małe szczegóły, momenty, migawki, które pośród chaosu dnia codziennego, zwyczajnego szarego życia, nas uszczęśliwiają. Jak chwila z książką, właśnie taką, która skłania do przemyśleń, odrywa od świata, któej czytanie jest przyjemnością


Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Edipresse.

8 komentarzy:

  1. Wydaje się to książka w sam raz na jesienne wieczory :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moja bajka. Za dużo mam tytułów, które chciałabym przeczytać, żeby sięgać po coś, co niekoniecznie mi się spodoba. Dlatego też tym razem sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ksiązki Pani Krystyny, tej jeszcze nie zdążyłam przeczytać :) Tylko czy przebrne przez ten smuty początek.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama na nią czasu narazie nie znajdę ale wiem komu mogę ją sprezentować

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie książki i zchęcią po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż przyznać się wstyd nie miałam dotąd styczności z twórczością tej pisarki aż do wywiadu z nią na jakimś portalu czytelniczym. Mieszkam za granicą więc często mój kontakt z polskimi autorami graniczy z cudem ale ostatnio kupiłam sobie właśnie tą książkę w formie ebooka i już nie mogę się doczekać jak ja przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Szczęście za horyzontem" to kolejna powieść Krystyny Mirek, którą czyta się z ogromną przyjemnością. Świetna lektura na długie, jesienne wieczory, która pozwala przypomnieć sobie o tym, co naprawdę daje nam poczucie szczęścia.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger