Ojców nikt o to nie pyta, a mamy?
Miesiąc temu znów musieliśmy przeorganizować nasze życie, czyli w końcu znalazłam pracę. Nie jest to może szczyt marzeń, ale lubię to co robię. Nie lubię z kolei takiego jednego, niby niewinnego pytania, które słyszę praktycznie stale od miesiąca, gdy tylko komuś wspomnę, że znów pracuję. "A dzieci z kim zostawiłaś?"...
Nie wiem czy to pytanie z troski czy z ciekawości. Nie wiem co jest dziwnego w tym, że mama prawie dwulatka wraca do pracy, skoro urlop macierzyński i rodziecielski trwa tylko rok. To z kim te dzieci zostawiam? Nie jestem samotną matką, mam przecież męża. Pomagają nam teściowie i moja mama. Gdybym nie miała z kim zostawić dzieci, nie szukałabym pracy, a najpierw bym znalazła żłobek czy opiekunkę. Poza tym, przecież jak Polka była mała, też pracowałam.
Jednak nie o samą treść pytania chodzi, a osobę, do której jest kierowane. Odnoszę wrażenie, że gdy mężczyźnie rodzi się dziecko, to przecież nikt go nie pyta z kim zostawi je, gdy on pracuje. Dla wszystkich takie oczywiste jest, że matka weźmie urlop macierzyński, później rodzicielski, a może jeszcze wychowawczy, może zrezygnuje całkiem z pracy i będzie z dziećmi w domu, aż te nie pójdą do szkoły. Bardzo niewielu mężczyzn decyduje się na przejęcie urlopu rodzicielskiego, a znam chyba tylko jednego (i to wirtualnie), który zdecydował się wychowywać dzieci, podczas gdy to jego żona pracuje.
Pytanie to zadają najczęściej... kobiety. Pogłębiając w ten sposób znienawidzony stereoryp, że to mama siedzi w domu i zajmuje się dziećmi, a tata pracuje. Nie wiem, czy nie wyobrażają sobie swoich partnerów zajmujących się na co dzień dziećmi czy już się poddały w walce o równouprawnienie.
Pracujemy na zmiany od poniedziałku do niedzieli, w różnych godzinach. Czasem ja jestem w domu, czasem M. Często wypada, że 3/4 czasu, który ja spędzam w pracy, to właśnie on zajmuje się dziećmi. Pamiętajmy, że rodzielstwo ma równe prawa (i obowiązki), a mama stoi na równi z tatą. Nie wiem zatem dlaczego często ludzie dziwią się, że mamy wracają do pracy, skoro tatusiowie pracują prawie nieprzeranie od narodzin dzieci.
Może więc warto przestać pytać kobiet Z kim zostawiłaś dzieci, gdy wróciłaś do pracy?, a zamienić to pytanie (skoro już musicie wiedzieć) na Jak podzieliliście się opieką nad dziećmi? lub Jak zorganizowaliście opiekę nad dziećmi?
Ludzie dbają o naszą pewność siebie i zawsze postarają się aby matka musiała tłumaczyć swoje najprostsze i najbardziej oczywiste decyzje :D
OdpowiedzUsuńMojego męża nikt nie pyta, co się dzieje z dzieckiem, gdy on jest w pracy... I gdzie tu równouprawnienie? ;-)
OdpowiedzUsuńPójdziesz do pracy to zadają takie pytanie, nie pójdziesz to zaczną gadać, że jesteś leniwa a biedny mąż musi harować na rodzinę... życie, ludzi nie uciszysz, chociaż większość nie wiadomo po co w ogóle mówi :)
OdpowiedzUsuńU nas tak nie da rady, M ma takie godziny pracy że gdybyśmy mieli na zmianę pracować, to ja bym musiała na nocki chodzić.. A tego nie chcę ;) Zresztą u nas i moi rodzice i teściowie pracują. Więc pomocy do dzieci żadnej nie mamy. A opiekunki nie zatrudniłabym, do żłobka tym bardziej nie dam ;) Więc póki co nawet nie myślę o pracy
OdpowiedzUsuńMasz rację, jakoś dziwnie zawsze to mnie pytają z kim dzieci zostaną. A mąż jak gdzieś wychodzi to jakoś automatycznie zakładane jest, że ja opiekuję się synami :-)
OdpowiedzUsuńOjców się nie pyta, oni wychodząc do pracy nawet się nie zastanawiają nad opieką nad dzieckiem...
OdpowiedzUsuńW punkt!
OdpowiedzUsuńW punkt!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Ludzie często nie biorą pod uwagę, że istnieją mężczyźni, którzy potrafią zająć się dziećmi i dzielą się opieką z żonami.
OdpowiedzUsuńJa późno wróciłam do pracy. Jednak kiedy musze w niej dłużej zostać albo być dyspozycyjna w weekend, mąż jest z córką ;)
OdpowiedzUsuńLudzie wiedzą lepiej. Kiedy ja powiedzialam, ze wracam do pracy to tez slyszalam "a co z dzieckiem". Co z tego, ze mala od pol roku chodzila do przedszkola. Po prostu zostawala tam godzine czy poltorej dluzej. Co prawda i tak doszlam do wniosku, ze pewne rzeczy byly za szybko. Ale to juz zupelnie inny temat.
OdpowiedzUsuńChociaż zostało mi jeszcze pol roku urlopu macierzyńskiego to już mi zadają pytanie: a Michała z kim zostawisz? I to chyba każdy kto nie ma ze mną styczności na co dzień. Nie wiem czy to z troski czy z ciekawości.
OdpowiedzUsuń