×

Książki sierpnia


Sierpień był u mnie miesiącem czytelniczego zagubienia. Trudno było mi wybrać lekturę z półki, bo potrafiłam zacząć kilka i po kilku stronach porzucić. Udało mi się przeczytać trzynaście książek i tylko jedna mnie zawiodła. Co czytałam w sierpniu?

79/2017

Grand- Janusz Leon Wiśniewski


Bo myślę, że miłość nigdy chyba nie rodzi się jako jedynaczka. Zawsze ma strach jako brata bliźniaka. (str. 74)

Po spotkaniu z Januszem L. Wiśniewskim na SeeBloggers i po tym jak opowiadał o inspiracjach, motywach i zdarzeniach, które doprowadziły do powstania danej książki, nie mogłam się doczekać aż sięgnę po jakiś jego tytuł. Pamiętam tylko mgliście S@motność w sieci.
Grand to najsłynniejszy hotel w Trójmieście, położony tuż przy sopockim molo. Pokoje są tam dosć drogie i mają swoją historię. Tam sypiali Hitler, Castro i Putin, tam rozgrywały się historyczne wydarzenia. Nocują w nim tysiące ludzi rocznie z różnych stron świata, a każdy numer pokoju to inna historia. W hotelu przeplatają się losy popularnej dziennikarki i bezdomnego, ukraińskiej pokojówki, niemieckiego księdza, potomka SSmana i wielu innych osób.
Zupełnie inaczej czyta się książkę, gdy chociaż trochę poznało się autora, gdy zna się jego osobistą historię i dlaczego go temat hotelu zainteresował. Pan Janusz mnie oczarował. Swoją opowieścią i tymi historiami. Wiem, że niezwykle wnikliwie zbiera materiały do swoich książek, że widział dowód na pobyt Hitlera w Sopocie, że spędził wiele nocy w rozmaitych hotelach na całym świecie. Pan Janusz jest dobrym obserwatorem i to widać w tej książce. Czytałam ją uważnie, bez pośpiechu i rozkoszowałam się słowami. Bo mało jest teraz takich pozycji- napisanych pięknym językiem, pełnych trafnych refleksji na temat życia i miłości, porządnie przygotowanych, nie mających w sobie nic z bylejakości. Takie książki chce się czytać.
Wydawnictwo: Wielka Litera, stron: 320.

80/2017
Szkoła żon- Magdalena Witkiewicz


Kochała SWOJE życie. Nie wszystko przecież musi być idealne. W każdych puzzlach może zostać zagubiony jeden element, a obrazek i tak wygląda ładnie, gdy puste miejsce przykryje się ręką. Westchnęła. Czasem jednak czegoś brakuje...
Jak w gotowanym z doskonałego przepisu daniu, do którego zapomnimy dodać soli. (str.129)

Czasem mam wrażenie, że na półkach w kioskach jest więcej książek niż gazet czy czasopism. Rozmaitych serii wydawniczych jest obecnie chyba kilkanaście w sprzedaży. Nigdy takich nie zbierałam, chociaż kuisły. Tak mocno, że nie mogłam się oprzeć najnowszej: Bestsellery na obcasach i kupiłam Szkołę żon- Magdaleny Witkiewicz.
Julia jest kobietą przed trzydziestką i świeżą rozwódką. Jadwiga to zaniedbana pięćdziesięcioparoletnia nauczycielka, którą mąż zdradza od lat. Michalina, dziewiętnastolatka, zrobi wszystko dla swojego Miśka, by było mu dobrze. Te trzy kobiety to część uczestniczek sierpniowego turnusu w Szkole Żon- niezwykłym SPA, w któym nauczyć się mają swojej kobiecości. Zakazane jest tu noszenie bielizny, każda z pań ma do dyspozycji luksusowy pokój oraz osobistego masażystę, gotowego spełnić każdą zachciankę. Tu zajęcia mają szeroką tematykę, od warsztatów kulinarnych po zajęcia z ekstazy orlanej.
Czy każda książka dla kobiet musi być tak pełna seksu? I to dokładnych opisów? Jakbym chciała czytać o seksie, to bym sięgnęła po powieść określaną mianem literatury erotycznej, Greya jakiegoś albo coś, a nie o kobietach, które mają przeżyć przygodę życia. Szkoda, że nikt w opisie nie zaznaczył, że erotyczną! Serio, na 220 stronach tej powieści seksu było aż nadto, a emocji niewiele. W ogóle mam ostatnio wrażenie, że literatura emanuje wręcz seksem. Historia mogłaby być naprawdę dobra, była momentami zabawna, próbowała poruszyć jakieś problemy kobiet, ale to wszystko nie mogło się przebić przez wszechobecny seks.
Poza tym wydania kioskowe są rozmaite. Jedne piękne, w twardych oprawach, inne liche. To niestety jest słabe- kiepskiej jakości papier, często brak spacji między wyrazami. To nie zachęca do kupna kolejnego tomu, a i sama Witkiewicz wg mnie nia ma zbyt dobrego stylu- jej książek jest w tej serii aż 13. Chciałam ją zbierać, ale po pierwszym tomie jestem zawiedziona.
Wydawnictwo: Filia, Edpiresse, stron: 220.

81/2017
Świadek- Nora Roberts


- Lubię, gdy tak mówisz. Z moją matką zawsze było "tak" lub "nie". Ona rzadko, jeśli w ogóle, mówi "może", ponieważ to oznacza brak zdecydowania. Ty mówisz, że zobaczysz, co da się zrobić, co wcale nie jest brakiem decyzji. To znaczy, że podejmiesz jakieś działanie. Spróbujesz. Brzmi o wiele lepiej niż "nie" i prawie tak dobrze jak "tak". (str.88)

Zawsze myślałam, że Nora Roberts pisze tylko romanse, a to nie jest mój ulubiony gartunek- raczej omijam je z daleka. Chyba nigdy nie przeczytałam żadnej książki tej autorki, aż w moje ręce przypadkiem trafił Świadek. Postał kilka miesięcy na półce i pewenego dnia go wzięłam, zaczęłam czytać...
Elizabeth to bardzo inteligentna nastolatka. Jej życie dokładnie zaplanowała matka- włącznie z narodzinami. Dziewczyna wcześniej idzie na studia, ma skończyć medycynę, posiłki przygotowuje jej dietetyczka, stroje wybiera matka. Elizabeth praktycznie o sobie nie decyduje i nie liczą się jej pragnienia. Aż do momentu, gdy matka zabiera jej nawet którkie wakacje. Natsolatka buntuje się, idzie na zakupy z przypadkowo spotkaną znajomą- Julie, zmienia fryzurę, robi makijaż. Fałszuje nawet prawo jazdy i idzie z koleżanką do klubu. Daje się namówić na wizytę w mieszkaniu dopiero co poznanego mężczyzny, co kończy się tragicznie dla jej znajomej...
Zupełne zaskoczenie. Chociaż w tej książce jest wątek romansowy, nie on gra tu pierwsze skrzypce. Opowieść skupia się na Elizabeth, jej charakterze i ponadprzeciętnej inteligencji. Jej życiu i tragedii, która dotknęła kobietę. To także bardzo dobry thriller, trzyma w napięciu, wciąga. Wg opisu na okładce, to dwusetna książka autorki, więc jak widać to wyjątkowo płodna autorka, a jednak pisze bardzo dobre książki. Niczego mi w Świadku nie brakowało. Była i dobra histora, i ciekawa sprawa do rozwiązania, i trochę romansu.
Wydawnictwo: Świat Książki, stron: 462.

82/2017
Historie warte Poznania. Od PewuKi i Baltony do kapitana Wrony- Filip Czekała


Nie przeczytałam tej książki w sierpniu. Czytałam ją przez ostatnie kilka miesięcy, bo te historie trzeba sobie dawkować, trzeba dać sobie czas, by poznać te miejsca.
To opowieści z historii Poznania, XX wieku. Jest mi on szczególnie bliski, bo chociaż nigdy tam nie mieszkałam, to mieszkam zaledwie 30 km od niego, tam studiowałam, tam pracowałam.
W książce znajdziemy historie o poznańskich wydarzeniach, budynkach czy ludziach Poznania. O wielu nie miałąm pojęcia. Z tej ksiażki dowiemy się u dlaczego zespół Iron Maiden zagrał w Poznaniu na pewnym ślubie, jak skradziono obraz Moneta, poznamy historię poznańskim neonów, koziołków czy obecnej Malty. To solidna dawka historii, w bardzo przystępnej formie, nie tylko dla Poznaniaka.
Wydawnictwo: Poznańskie, stron: 384.

83/2017
Slow life- Joanna Glogaza


Nic się jednak nie wydarzy, jeśli będziemy siedzieć, czekać i narzekać, że nie możemy "odnaleźć tej jednej rzeczy". Najbardziej ryzykujesz, nie robiąc nic. Próbuj nowych rzeczy. Testuj marzenia. (str.29)


Książka, która przywędrowała do mnie z booktoura klubu Przeczytah&Podaj dalej. Nie od razu zachwyciła, ale z każdą kolejną stroną pochłaniała coraz bardziej. W końcu zrozumiałam, że przecież ja też zwolniłam i dobrze mi z tym (pełna recenzja tutaj).
Wydawnictwo: Znak Literanova, stron: 272.

84/2017
Uratuj mnie- Guillaume Musso


Wspomnienia paru chwil szczęścia wystarczają czasami, by rozczarowania i świństwa, których nie szczędzi nam życie, stały się łatwiejsze do zniesienia. (str. 87)

Przeczytanie wszystkich książek Musso jest moim osobistym wyzwaniem czytelniczym na 2017 rok. W zeszłym miesiącu zrobiłam sobie odpoczynek od jego twórczości, ale chyba zbyt krótki...
Julietta przyjechała do Nowego Jorku z marzeniami o aktorstwie. Po kilku latach bez ich spełnienia musi wrócić do Francji. Dwa dni przed odlotem spotyka Sama. Oboje czują niezwykłą siłę przyciągania do siebie, oboje mają na sumieniu kłamstwo. Ich krótki, ale burzliwy romans kończy się rozstaniem na lotnisku. Julietta wsiada do samolotu, który rozbija się niedługo po starcie. Sam jednak dostaje wiadomość, że kobieta nie zginęła w tym wypadku.
Lekarz, tajemnicza dziewczyna, zagadkowe postacie, miłość, śmierć. Klasyczny schemat powieści Musso. To co zazwyczaj czaruje, w nadmiarze niestety irytuje. Męczyłam się z tą książką strasznie. Zachłyśnęłam się i zachwyciłam pierwszymi przeczytanymi powieściami Musso, ale czasem mam wrażenie, jakby na jednym motywie opierał każdą kolejną książkę. W tej nie było nawet zbyt wartkiej akcji (może pod koniec). Chyba najsłabsza z dotychczas przeze mnie przeczytanych.
Wydawnictwo: Albatros, stron: 368.

85/2017
Pewnego dnia- Emily Giffin


Nawet jeśli nie mamy już ze sobą zbyt wiele wspólnego, to przecież pozostała nam wspólna przeszłość, która w pewnym sensie jest równie ważna co teraźniejszość i przyszłość. Bo określa, skąd pochodzimy i kim jesteśmy. (str. 372)

Przygodę z prozą Giffin rozpoczęłam w lipcu i nadal się sobie dziwię, dlaczego tak późno. Ta autorka ma wspaniały styl, jej opisy nie nużą, a niespieszna akcja skłania do przemyśleń lub wzrusza.
Marieanne ma idealne życie. Mieszkanie w Nowym Jorku, wymarzoną pracę scenarzystki, przystojnego chłopaka. W jej rodzinnych stronach wszyscy myślą o niej, jak o kobiecie, której się udało, odniosła sukces. Nikt jednak nie zna jej sekretu z przeszłości. Tajemnica może wyjść na jaw, gdy pewnego dnia, na progu mieszkania Marieanne, staje Kirby- jej córka, którą osiemnaście lat wcześniej oddała do adopcji.
Niełatwy temat, szczególnie dla matek. Takie książki zazwyczaj poruszają tę najdelikatniejszą strunę w moim sercu. Bo jak można oddać swoje dziecko? Nawet jeśli ma się 18 lat? Jak można nie powiedzieć nic jego ojcu i udawać przed wszystkimi, że w ogóle nie istniało? Bo popsuło idealny plan na życie? Powinnam być wściekła na główną bohaterkę, a jednak było mi jej żal. Chociaż nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko, chociaż nigdy nie jest lekko, to ona oddała owoc miłości swojego życia. Ona sama, z własnej woli, zrezygnowała z tych wszystkich uśmiechów, z rąk zarzuconych na szyję, z czystej, dziecięcej miłości. Powieść porusza tak wiele wokół tego problemu i naprawdę warto ją przeczytać.
Wydawnictwo: Otwarte, stron: 480.

86/2017
Życie na wynos- Olga Rudnicka


- Chcesz wyść za mąż bez miłości?!- zawołała autorka romansów.
- Oczywiście. Podstawą mojego małżeństwa będzie rozsądek i seks. To i tak więcej, niż ma większość ludzi (str.169).

Olga Rudnicka to jedna z moich ulubionych polskich autorek. Przeczytałam już wszystkie jej książki, więc z niecierpliwością czekałam na najnowszą.
Emilia Przecinek- autorka romansów, wiecznie oderwana od rzeczywistości, matka dwóch nastolatków, rozwódka, by móc spałacać duży kredyt za dwupoziomowe mieszkanie, mieszka z matką i teściową. Starsze panie swoim scibstwem i kombinowaniem "umilają" życie rodzinie i sąsiadom. Teściowa łamie nogę, a matka Emilii znajduje tajemnicze nogi w piwnicy. Posyła córkę, by sprawdziła do kogo należą. Okazuje się, że w piwnicy leży trup. Anonimowy i nik go nie zna. Starsze panie nie wychodząc z mieszkania próbują rozwiązać zagadkę i porządnie przy tym namieszają wśród sąsiadów.
To kontynuacja powieści Granat poproszę. Trochę jestem zawiedziona, bo Emilia nie należy do moich ulubionych bohaterek. Zamiast się dobrze bawić przy tej książce, często myślałam jaka ona jest momentami głupawa. Starsze panie są zabawne i lubię ich upierdliwość, uwielbiam zdrowy rozsądek i sypanie cytatami Kinga u Kropeczki, ale sama Emilia mnie odrzuca- jest jakaś taka zbyt nierealna. A kiedy nie polubię głównej bohaterki, to książkę trudno mi się czyta.
Wydawnictwo: Prószyński i Ska, stron: 368.

87/2017
Pozytywka- Agnieszka Lis


Pojechała na Ochotę, trzy dzielnice dalej, ale to była daleka podróż. W poszukiwaniu szczęścia, którego nie można znaleźć, jeśli nie nosi się go w sobie (str.152).

Kolejna booktourowa książka z grupy Przeczytaj&Podaj dalej. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, wzięłam tę książkę w ciemno.
Monika poznaje swojego przyszłego męża jako nastolatka, gdy przjeżdża on na wczasy do jej rodziców. Później co roku Robert będzie tam wracał, aż stwierdzi, że dziewczyna jest idealnym materiałem na żonę. Zabiera Monikę z małej nadmorskiej miejscowości do Warszawy. Po hucznym weselu (na które rodzice dziewczyny musieli się zadłużyć), po poślubieniu "księcia z bajki" Monika wprowadza się do wspaniałej willi na Żoliborzu i ma wieść cudowne życie jako żona Roberta i rodzić mu dzieci. Monikę jednak nudzi codzienne nicnierobienie, nie tak sobie to wszystko wyobrażała. Robert się od niej oddala, prawdopodobnie ją zdradza, a ona jest zamknięta w tej złotej klatce. Dostaje pozwolenie na rozpoczęcie pracy u znajomego teściów. Przełomem jednak jest ciąża i narodziny (oraz szybka śmierć) jej synka. Monika pogrąża się w rozpaczy, a później w świecie bez uczuć, nastawiona tylko na jeden cel- by zapomnieć, by się ukarać i by pokazać wszystkim, że nie jest żadną "wiochą".
Nie rozumiałam głównej bohaterki, na żadnym etapie jej życia. Muszę jednak przyznać, że było mi jej żal. To powieść przez życie Moniki, przez które się płynie czytając. Mało tu dialogów, ale mnóstwo emocji. Najpierw dziwimy się naiwności dziewczyny, później nam jej żal, który zastępuje smutek, dalej wściekłość na nią za jej obojętność...To opowieść o ułudzie szczęścia, o nierozumieniu co w życiu jest najważniejsze, o trwaniu w pozorach.
Wydawnictwo: Czwarta Strona, stron: 264.

88/2017
Siedem lat później- Emily Giffin


Nigdy bym się jej do tego nie przyznała, ale okazało się, że rezygnacja z pracy nie jest panaceum na wszystkie problemy, jak to sobie wyobrażałam. Jestem tak samo wykończona i nadal nie mam wystarczająco dużo czasu dla dzieci... ani w ogóle na nic (str. 124).

Proza Giffin tak mi się spodobała i tak mnie poruszyła, że postanowiłam przeczytać wszystkie jej książki. Większość mam w domu, więc po prostu sięgnęłam po następną z półki.
Siedem lat po ślubie. Czy miłość się wypala, a codzienna rutyna dobija? Tessa i Nick zdawają się wieść miłe życie. On jest chirurgiem plastycznym, ona zrezygnowała z pracy by wychowywać dzieci. Wydawałoby się, że wiodą miłe, wspólne życie. Jednak ich kolację z okazji siódmej rocznicy ślubu przerywa telefon Nicka. Mężczyzna poznaje poparzonego chłopca i jego mamę, z którymi się bardzo zaprzyjaźnia.
Emily Giffin zna życie i czytając tę książkę czasem miałam wrażenie, że czytam o sobie. Idealnie oddaje zachowanie kilkulatki, świetnie opisuje kobietę, która siedząc w domu z dziecmi, ma na głowie mnóstwo spraw, a głównym jej tematem do rozmów są właśnie one, natomiast mężczyzna mający "życie" poza domowymi sprawami, wydaje być tym wszystkim znużony, przerzuca odpowiedzialność za rodzinne problemy na żonę. To bardzo życiowa historia, pokazująca, że starać się o siebie nawzajem trzeba nie tylko przed ślubem i dopiero po nim zaczyna się prawdziwe życie.
Wydawnictwo: Otwarte, stron: 408.

89/2017
Zostań, jeśli kochasz- Gayle Forman


- Po prostu myślę, że z pogrzebami jest podobnie jak z samą śmiercią. Można mieć własne życzenia, własne plany, ale ostatecznie nie ma się na nic wpływu (str. 178).

Zazwyczaj trzymam się zasady najpierw książka, później film, jednak gdy oglądałam Zostań, jesli kochasz, nie wiedziałam, że jest on na podstawie powieści. Zawsze musze odczekać nim zobaczę ekranizację, by w pamięci zatarły się trochę moje wyobrażenia i szczegóły, bym nie czepiała się tak różnic w filmie, który zazwyczaj mniej mi się podoba. W drugą stronę działa to u mnie tak samo. Ale tym razem podobał mi się i film, i książka.
Mia przeżyła w tragicznym wypadku, w którym straciła całą swoją rodzinę- rodziców i młodszego brata. Przeżyła, ale tkwi w dziwnym stanie zawieszenia, pomiędzy światem życia i śmierci. To do niej należy decyzja, czy przejść na drugą stronę. Dziewczyna próbuje rozwiązać ten problem, wspominając swoje życie.
Czy jest po co żyć, skoro straciło się wszystko? Książka ma w sobie to coś, chociaż to lekka lektura jak na taki temat. Autorka pisze prostym językiem, książka w końcu skierowana jest do nastolatków i te nastoletnie problemy porusza- przynależności, swojego miejsca na ziemi, celu by żyć- nie tylko straty i śmierci.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, stron: 248.

90/2017
Był sobie pies- W. Bruce Cameron


-Nie ma złych psów, Bobby. Są tylko źli ludzie. Tu po prostu potrzeba miłości (str. 46).

Hit książkowy i kinowy- podobno. Nie jestem fanką psów, raczej ich nie lubię i większości się boję, zdecydowanie wolę koty.
To opowieść z prespektywy psa i jego kilku żyć. Bailey ma do wypełnienia misję- dawać miłość swoim właścicielom. To historia pełna wzruszeń, nie raz się popłakałam. Zabawna, ciekawa, taka "inna". I rzeczywiście hit- tej książki nie da się po prostu opisać, trzeba ją przeczytać.

Wydawnictwo: Kobiece, stron: 392.

91/2017
Morderstwo w Boże Narodzenie- Aghata Christie

Żyje się przez jakiś czas, a potem się umiera. Tak już jest na tym świecie (str.13).

Długo szukałam tej książki. Była naszą lekturą miesiąca w klubie Przeczytaj&Podaj dalej, ale niestety nie było jej w bibliotece. Na szczęście swoją booktourową akcją uratowała mnie Agnieszka z bloga Lifestyle by Agnieszka. Jeśli chcecie dołączyć, możecie zrobić to tutaj. 
Nadchodzi Boże Narodzenie. Staruszek- Simeon Lee zaprasza do swojego domu wszystkich synów i wnuczkę. Przypadkiem też przyjeżdża syn jego dawnego przyjaciela. Towarzystwo jest ze sobą skłócone. Właściciel domu ma w planach zmienić testament, o czym mówi przy wszystkich. Tego samego wieczoru staruszek zostaje zamordowany. Wydawałoby się, że zabić mógł tylko ktoś z rodziny. Sprawę próbuje rozwiązać Herkules Poirot. 
Typowy kryminał Christie (chociaż to pierwszy jaki czytałam, to znana jest ona z takiej formuły), czyli akcja dzieje się w zamkniętej przestrzeni, a mordercą musi być ktoś ze środka. Przyznam szczerze, że podczas czytania podejrzewałam już każdego, a nie zgadłam, kto zamordował. Czyli to naprawdę dobry kryminał.
Wydawnictwo: Dolnośląskie, stron: 232.

Pustki na półce, ale pełnia szczęścia
W sierpniu twardo wytrwałam w postanowieniu niekupowania nowych książek, a jedyna nowa książka trafiła do mnie przypadkiem. Po prostu mama wyciągnęła mnie na parafialny festyn, na którym była loteria fantowa i mi trafił się zbiór wierszy o Janie Pawle II. 

Na półkach więc niewiele nowego się pojawiło, za to miałam szczęście w konkursach, w których słowo było ważne. 
Na FB sklepu skladnicaksiegarska.pl wygrałam rower, za moje hasło reklamowe- Wydawnicze zdobycze. Natomiast w konkursie na opowiadanie (przeczytacie tutaj) zorganizowanym przez sieć Accore w związku z warsztatami z panem Januszem L. Wiśniewskim podczas SeeBloggers, wygrałam pobyt w hotelu w Krakowie! Nie tylko czytanie, ale i pisanie daje mi szczęście. 

A teraz przyznajcie się- kto doczytał ten długi post dokładnie i do końca?
Co Wy przeczytaliście w sierpniu?

18 komentarzy:

  1. Mega inspirujące zestawienie. Wielu z książek, które polecasz nie znam. Ogólnie mało czytam tego typu literatury, bo zazwyczaj wybieram poradniki lub literaturę naukową. Mam takie skryte marzenie - bujany fotel na tarasie w słoneczny dzień, sporo wolnego czasu, cisza i sterta książek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Meh, osobiście z opisaniem "Był sobie pies" raczej nie miałabym problemów. Dla mnie - książka na jeden dzień, nic więcej ;P
    Ja przez cały sierpień przeżywałam okres czytania i porzucania książki w połowie, więc zbyt ciekawie nie było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny zestaw propozycji książkowych

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę Musso czytałam lata świetlne temu. "Pozytywkę" Agnieszki Lis stosunkowo niedawno. Moje odczucia odnośnie lektury były bardzo podobne do Twoich:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kusi mnie by zamówić Slow life, słyszałam sporo opinii , pewnie to zrobię przy kolejnym internetowym zamówieniu nowych pozycji dla córki, to i dla siebie coś wyiore :)!

    OdpowiedzUsuń
  6. A jaki piękny zestaw deserowy! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, że do końca;-)Nie znam żadnej z książek, więc chętnie czytałam twoje opinie;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Większość z poleconych przez Ciebie książek przeczytałam :) Po książki Olgi Rudnickiej planuję tej jesieni w końcu sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Agatha Christie chyba nigdy mi się nie znudzi, mimo powtarzającego się schematu w jej książkach te kryminały mają w sobie coś, że mogę je czytać bez końca i nie mieć dosyć ;) Jak wspomniałaś przy okazji Musso schematy mogą męczyć, ja miałam tak np. z Lackberg kiedy czytałam jej książki jedna po drugiej zaczęły mnie szczerze irytować, teraz po dłuższej przerwie już nie mogę doczekać się najnowszej książki :) Życzę równie zaczytanego września!
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam Szkołę żon, czytałam , Pozytywkę mam na liście,a reszta nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Uratuj mnie" była pierwszą książką tego autora, którą przeczytałam - przyznaję, że mnie się bardzo podobała. Masz jednak rację, autor bazuje na pewnych motywach i uparcie się ich trzyma, jednak zawsze biorę jego książki w ciemno - dobrze się to czyta.

    Z "Był sobie pies" miałam problem. Początkowo wcale mnie ta książka nie ruszyła - ot, takie pierdu-pierdu o zwierzaku. Co na plus? Emocje, które pojawiają się później - wyłam jak głupia :)

    Piękny ten Twój sierpień! Zaczytanego września życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. WOW! Ileż świetnych książek... Musso - też bym chciała przeczytać wszystkie, ale własnie schematów się boję, dlatego dawkuję sobie tego autora powoli. U Matkipuchatka właśnie przeczytałąm o "Dziewczynie z Brooklynu" i choć w tym przypadku okładka podobna bardzo do "Central Park" myślę, zę to będzie kolejna książka autora, po którą sięgnę. No i Giffin - nie czytałam, a tyle słyszę i czytam o autorce dobrego, ze chyba się skuszę! W końcu! A ch i jeszcze Rudnicka! Ludzie, dużo tego...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe zestawienie. Czesc ksiazek znalam z okladek, kilka tylko czytalam. Ale najbardziej zaintrygiwala mnie ksiazka o Poznaniu i nawet wiem komu kupie ja na prezent (i saa tez przeczytam):))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam za sobą 'pierwszy raz' z Musso - Dziewczyna z Brooklynu fajna, właśnie kończę pisać recenzję. Też mam zamiar przeczytać więcej jego książek w tym roku, bo "Dziewczyna..." mnie baaardzo zachęciła ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Matko święta 13 książek w jeden miesiąc? Niektórzy tyle w rok nie czytają. Ja w sierpniu przeczytałam 5, ale to i tak dużo jak na mnie. W tym miesiącu póki co 2 i czytam właśnie 3.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zazdroszczę ilości przeczytanych książek :) Mi niestety idzie dużo wolniej, czekam na moment, w którym znowu będę miała dużo czasu na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluję wygranych i trzymania się postanowienia nie kupowania nowych książek. Ja też jakoś daję radę :P

    W sierpniu przeczytałam 18 książek. Aż sama się sobie dziwię, bo wbrew pozorom miałam też sporo innych zajęć. Były to ,,Żona mimo woli" o aranżowanym małżeństwie, ,,Kroniki Jaaru. Księga Luster" typowa młodzieżowa fantastyka, ,,Nela i tajemnice oceanów" - kolejna, nieco inna książka Neli, ,,Ja nie wybaczam" kryminał o tym, że po latach giną dzieci z jednego domu dziecka, Christie - ,,Strzały w Stonygates", ,,Godzina zero", ,,Morderstwo to nic trudnego", ,,Noc i ciemność" - wszystkie w jakimś stopniu przypadły mi do gustu, ,,Słońce też jest gwiazdą" - młodzieżowa o imigrantach, ,,Tajemnica Nowego Orleanu" - kryminał Graham, który bardzo mnie zawiódł, ,,Ławeczka pod bzem" o wygranej w loterii, nieco mnie zawiodła, ,,Ostatnie dziecko" - kryminał o reinkarnacji, ,,Uwiedź mnie" 6 tom romansu Abbi Glines, trzy tomy Sarah J. Maas - ,,Dziedzictwo ognia", ,,Królowa cieni" i ,,Imperium burz" - bardzo mi się podobały, choć piąty tom już trochę przekombinowany, razem ma być 7 części, ,,Dziewczyna z Brooklynu" i ,,Odzyskać utracone" to moje pierwsze, ale raczej nie ostatnie literackie spotkanie z twórczością tych autorów.

    OdpowiedzUsuń
  18. widzę, że ty też czytasz Witkiewicz - ostatnio jest wszędzie prześladują mnie jej książki

    Kinga

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger