×

Książki czerwca


Czerwiec był u mnie pod względem czytania rekordowy. Pochłonęłam aż 16 pozycji i sama nie wiem kiedy i jak. Chyba sprzyjały mi długie dni i choroba dzieciaków- w pierwszej połowie miesiąca mało wychodziłam z domu. Co więc czytałam?

55/2017

Zielarnia nad Sekwaną- Liliana Fabisińska


- Wiesz, w pewnej chwili zrozumiałam, że prawdziwa miłość nie musi wcale trwać przez całe życie. Że może być wspaniała, wielka, szczęśliwa... i po prostu się skończyć. Bo coś się zmieniło, bo mamy inne potrzeby albo plany...
- Jeżeli się kończy, to znak, że nie była prawdziwa. Gdyby była prawdziwa, trwałaby wiecznie- wyrecytowała Nina formułkę ze starych romansów, powtarzaną tak często w całkiem współczesnych komediach romantycznych. (str.515)

Ależ ja czekałam na tę książkę. Duet Nina i Natalia polubiłam szalenie, zresztą wszystkie siostry Drop są ciekawe (uwielbiam Kostkę za te jej koty i też chcę takiego niemrawego ragdolla). Natalia jest bezkonkurencyjna i zawsze się zastanawiam, co też tym razem ta starsza pani (zdecydowanie nie pasuje do niej to określenie) wymyśli.
W Zielarni nic nie wymyśliła Natalia, ale to Ninę wpakowano w niezłe kłopoty. Kostka upiera się by polecieć do Paryża, koniecznie zabrać wszystkie siostry ze sobą, bo chce przejąć jakąś tajemniczą fabrykę. Nina, zazwyczaj niechętna by zostawiać pracę, tak zadowolona, że jej najmłodsza siostra w końcu zainteresowała się firmą, przystaje na ten wyjazd. Na miejscu okazuje się jednak, że panny Drop były w zmowie i w tajmnicy przed Antoniną zaplanowały zemstę na jej byłym- Maksie. Tajemnicze strzały w hotelowe okno, kradzież torebki, zdjęcia, na których jest Nina- to tylko początek dziwnych zdarzeń w Paryżu. Doprowadzają one w końcu do aresztowania Niny w sprawie zabójstwa Maksa...
To już prawdopodobnie ostatnia część serii Jak pies z kotem. Początkiem i nowymi wątkami byłam zachwycona, ale końcówka już mocno przekombinowana. Aż za dużo tych wszystkich rewelacji. Jednak znów spędziłam bardzo miło czas z tym niesmowitym duetem.
Wydawnictwo: Filia, stron: 544.

56/2017
Była sobie dziewczyna- Lynn Barber

(...) gdy odkryłam pisanie, poczułam się tak, jakbym dotychczas posługiwała się drugim językiem i wreszcie znalazła język ojczysty. (str. 39)

Mam wrażenie, że odbiór przez nas danej książki zależy od naszego nastawienia do niej.
Tę książkę złapałam na jesiennej wymianie książkowej Przeczytaj & Podaj dalej. Zasugerowałam się okładką, bo kojarzyłam film (ale jeszcze nie oglądałam) i wzięłam ją w ciemno. Później przeczytałam opinie na lubimyczytac.pl i nastawiłam się na raczej nudną lekturę biografii angielskiej dziennikarki, o której nigdy nie słyszałam.
Bo o tym jest ta książka. Nie jak sugeruje film, o romansie nastolatki ze starszym mężczyzną (chociaż w jej życiu pojawił się taki etap). To biografia Lynn Barber. Mimo wszystko- bardzo ciekawa. Lynn prowadzi czytelnika przez swoje dzieciństwo (najnudniejsza część), edukację w szkole i w Oksfordzie. Pierwsze poszukiwanie pracy, poszukiwanie miłości i kolejne sukcesy. To ciekawe studium pracy angielskiej dziennikarki. Ukazuje nie tylko jakie znaczenie miały znajomości, ale też jak powstawały czasopisma i dzienniki czy jak funkcjonowały.
Muszę przyznać, że podeszłam do tej książki z dużą rezerwą. Byłam pewna, że raczej się wynudzę i będę ją męczyć na siłę. A ostatecznie całkiem mi się podobała.
Wydawnictwo: Świat Książki, stron: 208.

57/2017
Bezsilni- Kati Hiekkapelto


- W tej robocie mamy do czynienia tylko z ciemniejszą stroną ludzkiej natury- ciągnęła jej koleżanka. - Nie ma się czym chwalić na fejsie. (str. 111)

Książka promowana jako skandynawski kryminał lub thriller. Raczej powiedziałabym, że to książka społeczno-obyczajowa, czy nawet polityczna z wątkiem kryminalnym.
Bohaterów w tej powieści jest kilku. Policjantka Anna Fekate, która w dzieciństwie przybyła do Finlandii z Bałkanów ogarniętych wojną. Dziś tęskni za krajem, za rodziną, która wróciła do ojczyzny, chociaż nazwa państwa uległa zmianie. Drugim ważnym bohaterem tej powieści jest Sammy Mashid, imigrant z Pakistanu, prześladowany w swoim kraju za katolicyzm. W Finlandii nie przyznano mu azylu i pozostaje w niej nielgalnie. Żyje na ulicy uzależniony od subutexu. W poszukiwaniu uzależniających tabletek odwiedza on swojego znajomego. Hałaśliwy diler zabija uciszającego go sąsiada. Z kolei Gabriella, imigrantka z Węgier, wracając w nocy z imprezy najeżdża leżącego na drodze staruszka. Okazuje się, że nie żył on już w tamtej chwili. Sprawę rozwiązuje Anna Fekate.
Sprawa morderstwa jest tu głównym wątkiem, ale i tłem tematu imigrantów. To właśnie społeczne tło wysuwa się na pierwszy plan tej powieści. I może dlatego nie czyta jej się płynnie, bo autorka wtrąca sporo pobocznych watków dotyczących życia bohaterów, kadrów z ich życia. Dzięki temu nie jest to po prostu kolejny skandynawski kryminał.
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o. o., stron: 350.

58/2017
Confess- Colleen Hoover


Niesamowite, jaki dystans między dwojgiem ludzi potrafi stworzyć jedna prawda. (str.167)

Najnowsza książki jednej z moich ulubionych autorek. Collen Hoover zazwyczaj porusza moje emocje i zaskakuje tajemnicami z przeszłości bohaterów. Tak było i tym razem.
Auburn przeprowadza się do Teksasu. Pracuje jako fryzjerka i wciąż szuka sposobów, by jeszcze dorobić. Przechodząc obok galerii zauważa ogłoszenie o pracę na stanowisku asystentki. Zostaje wciągnięta przez właściciela- Owena do środka, a pracę ma zacząć jeszcze tego samego wieczoru. Chłopak maluje obrazy, do których inspiracje czerpie z anonimowych ludzkich wyznań. Po pracy Owen i Auburn spędzają miło czas, on obiecuje, że następnego dnia zabierze ją na randkę i... nie odzywa się przez kolejne tygodnie.
Schemat powieści Hoover jest już mi dość znany i czesto podobny. Każdy bohater ma jakiś skeret, a problemy stają na drodze do miłości. Jednak autorka potrafi mnie zaskoczyć skalą problemów. Nie są to łatwe do rozwiązania dylematy. Prosty styl opisywania rzeczywistości, krótkie zdania, sprawiają, że książki są łatwe w odbiorze i nie wiem jak ona to robi, że tak doskonale opisuje uczucia. Tak, że ja przeżywam je na równi z bohaterami.
Uwielbiam jeszcze w twórczości Hoover połączenie literatury z innymi formami sztuki. W Maybe Someday zespoliła książkę z muzyką- został do niej nagrany soundtrack, który wyciskał łzy w czasie czytania. W Confess mamy do czynienia z malarstwem- autorka wykorzystała tu prace Danny'ego O'Connora. Wszystkie wyznania w książce również są prawdziwe (co niekiedy przeraża) i anonimowo nadesłali je czytelnicy. Na pięć przeczytanych książek Collen Hoover (Maybe Someday, Hopeless, Ugly Love, Never Never) umieszczam ją na trzecim miejscu.
Wydawnictwo: Otwarte, stron: 352.

59/2017
Jak pokochać centra handlowe- Natalia Fiedorczuk


Jestem surowym kuratorem rodzinnych kadrów, dlatego ze kadry te dokumentują stan szczęścia. Stan głupawego, różowego powietrza, pełnego baniek mydlanych i pyłków z drzew liściastych. Chwile, w których jest zabawnie i miło, może nie tak, rozumiecie, mainstreamowo, trochę biednie, a trochę bogato, trochę naprawdę, a trochę nierealnie. Przede wszystkim chodzi mi o ciszę. Z tych kadrów ma bić cisza, ma uderzać, ma zasnuwać, jeśli z tych kadrów ma wypływac jakikolwiek dźwięk, to ma być delikatnym szmerem wysokich liści na lipie rosnącej przy ulicy, cichutkim gaworzeniem mojej córki z pokoju obok, uspokajającym szumem silnika, dźwięki mają zbliżać się do ciszy, dążyć do niej jak do napisów końcowych (...). (str. 203)

Głośna książka poruszająca temat tabu- macierzyńskiej depresji, nie tylko poporodowej.
Główna bohaterka, długo anonimowa, bez stałego zatrudnienia, pracująca na umowach śmieciowych, bez własnego mieszkania. W ciąży. Mieszka na przedmieściach Warszawy. Próbuje żyć "jak wszyscy", ale chyba frustruje ją ta ciągła pogoń za ideałem. Ukojenie znajduje w centrach handlowych. Zmaga się z depresją, najpierw w pierwszej ciąży, później po narodzinach drugiego dziecka. Codziennie nakłada maskę, ale w środku krzyczy.
Książka jest trochę przerysowana, ale autorka sama przyznaje, że to nie doświadczenia jednej osoby, a zlepek wielu opowieści, którymi obciążyła główną bohaterkę. Dość smutny obraz macierzyństwa. A czasami myślałam, że to ze mną jest źle. Bywało, że podejrzewałam się o depresję (i może w takie stany popadałam, szczególnie ostatniej jesieni i zimy), ale tak źle jak u Niej. Bo Ona (chyba celowo początkowo anonimowa- by była bezosobowa, by była kimkolwiek), pani Nowak, na depresję cierpiała już przed ciążą. Dla mnie ta historia jest przerysowana. Nie mówię, że nierealna, ale tu się mówi głównie o minusach bycia matką. Ani krzty radości, praktycznie zero szczęścia, a nie wierzę, że takich chwil- nawet w depresji, nie ma w życiu takiej matki. Styl autorki ciekawy, przez co lektura była lekka, chociaż temat ciężki.
Wydawnictwo: Wielka Litera, stron: 288.

60/2017
Pułapka uczuć- Colleen Hoover


- Jeśli nie możesz odpowiedzieć twierdząco na te trzy pytania, nie trać czasu na taki związek.(...)
Czy zawsze odnosi się do ciebie z szacunkiem? To pierwsze pytanie. Drugie pytanie brzmi: jeśli za dwadzieścia lat będziecie dokładnie tą samą osobą, czy w dalszym ciągu chciałabyś za niego wyjść? I wreszcie: czy sprawia, że chcesz być lepsza? Jeśli spotkasz kogoś, przy kim na wszystkie trzy pytania będziesz mogła odpowiedzieć twierdząco, to znaczy, ze znalazłaś odpowiedniego mężczyznę. (str.38)

Debiutancka powieść Collen Hoover. W Polsce ta książka (rozpoczynająca trylogię) została wydana przez wydawnictwo W.A.B i w odróżnieniu do tych wydanych przez Wydawnictwo Otwarte przetłumaczono jej tytuł. Co wg mnie było akurat złą decyzją, bo jej oryginalny tytuł- Slammed- pasował dużo bardziej, gdyż nawiązywał także do slamu, czyli pewnego rodzaju prezentacji poezji.
To historia osiemnastoletniej Layken, która niedawno straciła ojca. Przeprowadza się wraz z matką i młodszym bratem do Michigan. Już pierwszego dnia poznaje swojego sąsiada Willa, w którym powoli się zakochuje. Dobrze rozpoczeta znajomość z czasem coraz bardziej się komplikuje.
Ta historia początkowo wydaje się bardzo naiwna (i jeszcze ten okropny tytuł), ale im dalej, tym mniej taka jest. To opowieść o wyborach, życiu i śmierci, miłości i rodzinie. Dawno się tak nie spłakałam podczas czytania książki. Łzy po prostu same cisnęły się do oczu. Już nie raz pisałam, że ta autorka potrafi rozedrzeć dusze na kawałki.
Collen Hoover znana jest także z łączenia prozy z innymi rodzajami sztuki, jak pisałam wyżej przy Confess. W swojej debiutanckiej powieści sięgnęła do poezji i do slamu- pojedynku poetyckiego. Nie dziwię się popularności tej autorki, skoro już jej pierwsza powieść była tak dobra.
Wydawnictwo: W.A.B, stron: 288.

61/2017
Nieprzekraczalna granica- Colleen Hoover


Czasami w życiu zdarzają się rzeczy, których nie planujemy.Wszystko, co możesz teraz zrobić, to pogodzić się z tym i zacząć układać nowy plan (str. 176).

To kontynuacja Pułapki uczuć.
Will i Lake w końcu są razem. Nadal mieszkają po przeciwnych stronach ulicy, lecz pomagają sobie w wychowywaniu braci. Obydwoje starają się pogodzić rodzicielskie obowiązki z nauką na studiach. Muszą się jednak zmierzyć z kolejnymi niespodziankami od losu- pojawieniem się byłej dziewczyny Willa, ciekawych sąsiadek i wypadkiem.
Zdecydowanie nie przepadam ostatnio za seriami czy kontynuacjami. Zazwyczaj pierwszą częścią jestem zachwycona, a kolejne czytam na siłę. Lubię jak całość zamyka się w jednym tomie, bo mam wrażenie, że dalsze losy bohaterów pisane są już na siłę. I Nieprzekraczalna granica właśnie taka była. Cóż z tego, że bohaterowie mają pod górkę. Dowalmy im jeszcze bardziej. Niby zwyczajne problemy pojawiają się w tej książce, niby realne, ale po co? Dla mnie ta historia kończyła się w Pułapce uczuć. Ale, jak siebie znam, to sięgnę i po trzecią część.
Wydawnictwo: W.A.B, stron: 304.



62/2017
Zaginięcie- Remigiusz Mróz

Nikt ze sobą nie taszczy całej prawdy o swoim życiu. (str. 105)

Słynna Chyłka i Zordon. Nasłuchałam się o nich zachwytów, ale Kasacja mnie mocno zawiodła. Minęło więc trochę czasu nim zabrałam się za kolejną część. Tym razem nie miałam wielkich oczekiwań, trochę już styl autora poznałam i jego nieprzewidywalność mnie już nie zaskakuje, a nawet potrafię przewidzieć koniec sprawy. Książka jednak bardzo mi się podobała.
Joanna Chyłka i Kordian Oryński tym razem bronią biznesmena i jego żony (koleżanki z liceum Chyłki), którzy są podejrzewani o zbaójstwo swojej trzyletniej córeczki. Alarm w domku letniskowym był włączony, wszystkie okna, za wyjątkiem dachowych, pozamykane, dziewczynka wyparowała, a nie mażadnych śladów włamania. Proces będzie miał charakter poszlakowy, a jedyny świadek znika w tajemniczych okolicznościach...
Cięte riposty Chyłki, zabawne dialogi i seksualne napięcie pomiędzy nią a Zordonem. Chyba to nadaje tej powieści charakter, a sama sprawa ciut mniej mnie zajęła, chociaż była równie interesująca. Bo jak dziecko mogło wyparować z zabezpieczonego domu? Tym razem mam wielką ochotę na kolejną część serii, by się dowiedzieć, jakie losy przypisał pan Mróz głównym bohaterom.
Wydawnictwo: Czwarta Strona, stron: 512.

63/2017
Studium w Szkarłacie- Artur Conan Doyle


Historię ludzkości można poznać jedynie na podstawie studiów nad człowiekiem. (str.18)

Pierwsza z opowieści o Sherlocku Holmsie. Klasyka.
To pamiętnik doktora Watsona, który powrócił do Londynu z wojny w Afganistanie. Weteran średnio sobie radzi z powrotem do rzeczywistości, szuka też taniego mieszkania i dowiaduje się, że niejaki Sherlock Holmes szuka lokatora by wspólnie wynająć mieszkanie przy Baker Street. Ekscentryczny chemik- detektyw zaciekawia Watsona swoją sztuką dedukcji i angażuje go w rozwiązywanie tajemniczej sprawy morderstwa.
Cienka, lecz szalenie ciekawa powieść. Pierwsza część po kolei pokazuje etapy poznawania Holmsa przez Watsona, ale także kolejne interpretacje śladów i domysły detektywa w sprawie morderstwa, aż do schwytania zabójcy. Druga część początkowo zupełnie dezorientuje, by ostatecznie doprowadzić sprawę do końca. Książka intrygująca jak sam Sherlock Holmes.
Wydawnictwo: Olesiejuk, stron:180.

64/2017
Znak czterech- Artur Conan Doyle

-Nie mówiłbym im zbyt wiele- powiedział Holmes. - Kobietom nigdy nie można bezgranicznie wierzyć, nawet najlepszym z nich (str. 105).

Weszłam w świat Sherlocka Holmesa i trudno mi było z niego wyjść. To naprawdę fascynująca lektura.
Znudzony Sherlock Holmes z entuzjazmem podejmuje się nowej sprawy. Tym razem do jego drzwi puka panna Mary Morstan, która pragnie wyjaśnić sprawę zaginięcia swojego ojca. Dostaje ona tajemnicze lisciki i co roku od śmierci taty jedną perłę. Wiadomo, że kluczem jest tajemniczy skarb z Agry.
Podoba mi się jak sir Artur prowadzi czytelnika przez kolejne zagadki. Zdradza co nieco, ale nie do końca. Dopiero na końcu dowiadujemy się jaka brzmi pełna historia i w jaki sposób detektyw z Baker Street, sztuką dedukcji, doszedł do swoich wniosków.
Wydawnictwo: Olesiejuk, stron: 180.

65/2017
Pies Baskervillów- Artur Conan Doyle

-Myślę, że wszystko, co wykracza poza normalne, rutynowe życie, jest godne omówienia (str.47).

Lektura czerwca w klubie książki Przeczytaj & Podaj dalej i to ona zmotywowała mnie, by sięgnąć po przygody Sherlocka Holmsa.
W rodzinie Baskervillów przekazywana jest legenda o psie- bestii, który zabić miał jednego z przodków- Hugo. Historia zasiewa ziarnko strachu w obecnym właścicielu dworu, który ginie w tajemniczy sposób. Wokół ciała widoczne są ślady wielkich psich łap. Nowy spadkobierca- sir Henry Baskerville- przybywa do Anglii by objąć swoje włościa, a w sprawę angażuje się Sherlock Holmes.
Podobało mi się, że tym razem Sherlocka było mniej. Lubię tego dziwacznego detektywa, ale więcej sympatii mam dla pana Watsona. To jego Holmes wysyła na wieś, by towarzyszył sir Henry'emu. To Watson stara się pozbierać kawałki układanki i przesyła swoje meldunki na Baker Street. To Watson jest narratorem tych opowieści, autorek zapisków i dziennika, więc to z jego perspektywy tę historię poznajemy.
Wydawnictwo: Olesiejuk, stron: 242.

66/2017

Studnia bez dnia- Katarzyna Enerlich

Domy życzliwych ludzi bardzo szybko stają się naszymi domami.

To książka z klubowego booktoura. Nigdy wcześniej nie brałam w czymś takim udziału. O co chodzi? Jedna osoba puszcza książkę w obieg, a inni czytają, zapisują swoje przemyślenia, notatki itp oraz dyskutują w przeznaczonym do tego miejscu. 
Książka opowiada historię Marceliny. Pochodzi ona z Mazur, ale żyje wraz z mężem w Toruniu. Jej poukładane życie zaczyna się walić, gdy okazuje się, że jej mąż ją zdradza, a na dodatek wskutek wypadku i odniesionych obrażeń- umiera. Kobieta ma jednak szczęście. Znajduje pracę, wynajmuje mniejsze mieszkanie, zaprzyjaźnia się z sąsiadką i wplątuje w pewną historię. A może to tylko legenda...
Z ksiażkami Katarzyny Enerlich nie miałam wcześniej do czynienia. Autorka oczarowała mnie tą książką. Piękny język, cudowne przenośnie, opisy i porównania. Możnaby wypisywać cytaty w nieskończoność, a przy tym powieść tę czyta się bardzo lekko, bo zaciekawia nas tajemnicą. A do tego zdjęcia miasta, realne tło i miejsca wydarzeń, że aż chce się do Torunia pojechać. 
Wydawnictwo: MG, stron:256.

67/2017
Zwiadowcy. Czarnoksiężnik z Północy- John Flanagan

Wierz mi, o wiele łatwiej wyleczyć zranione ciało niż cierpiącą duszę (str. 315).

Kolejna część serii o Willu Treaty'm. Nadrobiłam za maj, w którym nie mialam ochoty na przygody Zwiadowców. 
Will otrzymuje srebrny liść, czyli zostaje pełnoprawnym zwiadowcą. Dostaje przydział do spokojnego lenna Seacliff, lecz ledwo przyjeżdża, skierowany zostaje do tajemniczej misji na północy kraju. Przebrany za minstrela zmierza ku lennie Norgare i twierdzy Macindaw.
Jak zwykle świetna przygoda i tym razem trochę zagadek. 
Wydawnictwo: Jaguar, stron: 384.

68/2017
Telefon od anioła- Guillaume Musso


- Czasem miłość niszczy, a czasem zastyga we wspaniałych dziełach sztuki... (str.206)

Miesiąc bez Musso miesiącem straconym, a że jego książek dotychczas w Polsce wyszło 12 (wkrótce kolejna), to akurat jedna na każdy miesiąc w roku. 
Na lotnisku w Nowym Jorku Madeline i Jonathan wpadają na siebie w kawiarni i przypadkiem zamieniają się telefonami. Kiedy się orientują, dzieli ich już ponad 5 tysięcy kilometrów. Ona prowadzi kwiaciarnię w Paryżu, on niewielkie bistro w San Francisko. Żadne z nich nie potrafi się oprzeć, by nie zajrzeć do zawartości telefonu i nie zacząć odkrywac tajemnic tak naprawdę obcej osoby. 
Ta powieść Musso podobała mi się najbardziej z dotychczas przeczytanych. Trzymała w napięciu do ostatnich stron. Zaczęła się dość spokojnie, chociaż z małym zamieszaniem, ale im dalej, tym akcja nabierała tempa. To takie połączenie thrilleru z sensacją i komedią romantyczną. Miks totalny, ale bardzo przyjemny. Poza opowiedzeniem historii Madeline i Jonathana, Musso uświadamia nam ile informacji o sobie nosimy codziennie w telefonie. 
Wydawnictwo: Albatros, stron: 416.

69/2017
Czarnoksiężnik z Archipelagu- Ursula K. LeGuin

-Nawet głupstwo jest niebezpieczne- zauważył Jasper- w rękach głupca (str. 62).

Ta książka stała na mojej półce dobrych kilka lat. Kupiłam ją dawno temu, kiedy przeżywałam fascynację książkami fantasy. 
Ged ma magiczne umiejętności. Najpierw przychodzi po niego pewien mag, u którego zaczyna się uczyć, a ten kieruje go dalej do szkoły czarnoksiężników na wyspie Roke. Tam chłopak poznaje innych uczniów. Zaprzyjaźnia się z Vetchem i rywalizuje z Jasperem. Wskutek tej rywalizacji i swojej pychy, uwalnia coś tajemniczego i niebezpiecznego- Cień. 
Na lubimyczytac.pl pełno zachwytów nad tą powieścią. A ja się niemożliwie męczyłam. Po pierwsze język- stary, do tego często używany czas zaprzeszły. Po drugie proporcje w historii- jedne wydarzenia potraktowane po macoszemu, inne opisane z niezwykłą dokładnością, nużące opisy. Same przygody Geda też mnie nie zainteresowały, z własnej głupoty sprowadził na siebie Cień i jakby nie wiedział, że sam musi sobie z nim poradzić i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Ta książka wydała mi się zbyt wzniosła, napisana zbyt kwiecistym językiem jak dla takiej prostej historii. Krótka, a dłużyła mi się niemiłosiernie. Jeśli nie jesteście fanami fantasy, to nie polecam.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, stron: 236.

70/2017
Przekleństwo Soni- Kathryn Purdie


Same emocje nie zdradzą całej prady, jaką kto jest osobą. (str.226)


Emocjonalna, magiczna, nieprzewidywalna powieść nie tylko dla młodzieży. Pełna recenzja tutaj.
Wydawnictwo: Moondrive, Otwarte, stron: 448.

Nowe na półce w czerwcu
Nie potrafię sobie nie kupić żadnej książki w miesiącu. Po prostu mi to nie wychodzi. Zawsze się znajdzie okazja, zawsze się kliknie do koszyka i zamówi. No mówię Wam- samo się. Jedne kobiety przemycają do domu nowe buty i ciuchy- ja przemycam książki.
Na poczatku miesiąca złożyłam zamówienie na aros.pl. Powodem było dokupienie jednej z brakujących mi książek serii o Sherlocku Holmsie- Znak czterech. Ale jednej się nie opłaca zamawiać, to wzięłam jeszcze Confess i Światła wrześniaKolejna książka trafiła do mnie z Boxem Ognistym od Moondrive- Zaklinacz ognia.

Przez Facebooka odkryłam także sklep skladnicaksiegarska.pl, gdzie sprzedawane są książki wycofane z ekspozycji. Często nowości. Mogą mieć ciut uszkodzone okładki. Nowa dostawa jest co środę po godz. 20 i wtedy trzeba polować. Kto pierwszy ten lepszy, a na dobre tytuły chętnych sporo. Nie ma rezerwacji koszyków, więc nawet z nich przy finalizacji zamówienia potrafią książki uciekać. Mi zwiały ze cztery, ale ostatecznie udało mi się upolować Był sobie pies, Mock i Sekretne życie drzew w cenie po około 10-11 zł!
Miałam także szczęście w konkursach i udało mi się wygrać dwie ksiażki z autografami autorów. Happy uroda upolowałam na Facebooku u Moje Smaki Życia, a Islandia- trzeci żywioł podczas Nocy Bibliotek w naszej bibliotece miejskiej.
Natomiast Przekleństwo Soni otrzymałam od wydawnictwa Moondrive do recenzji.

Pierwsze półrocze 2017- czytelnicze podsumowanie
Czytam dla przyejmności, niby liczby się nie liczą, ale fajnie tak sobie wszystko podsumować. Przez pół roku przeczytałam 70 książek, co daje (o ile się nie pomyliłam) 25 040 stron! Rekorodowy był właśnie czerwiec, kiedy to przeczytwałam aż 16 książek! Najwięcej tytułów przeczytałam autorstwa Colleen Hoover i Guillaume Musso- po 6 pozycji. Najpopularniejszym wydawnictwem wśród moich lektur było Wydawnictwo Otwarte/Moondrive- 10 książek. 
Przez 6 miesięcy na moje półki trafiło 91 książek: kupiłam 49, wygrałam w konkursach 9, otrzymałam do recenzji lub na spotkaniach 17 oraz wymieniłam w Wielkiej Wymianie Książkowej Przeczytaj & Podaj dalej 16. Więcej przybyło niż przeczytałam, a przecież jeszcze wypożyczałam z biblioteki. To po prostu uzależnienie. Nie pytajcie gdzie to wszystko układam, bo półek już mi dawno zabrakło. 
Powyższe obliczenia mogą zawierać drobne błędy, jestem zdecydowanie humanistką i z cyferkami mi nie po drodze ;)

Biorę udział w wyzwaniu Wypożyczone, szczegóły u Marty- Rudym Spojrzeniem.



A Wy co czytaliście w czerwcu? Jakie macie czytelnicze plany na lato?

22 komentarze:

  1. Sporo tego :)
    Duet Nina i Natalia jest obłędny, uwielbiam zwłaszcza Natalię!
    reszty ksiażek nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. A ostatnio w Orłowie, widziałam taką panią Natalię! Piękna staruszka, z profesjonalnym sprzętem- Natalia jak nic!

      Usuń
  2. Wow, świetny wynik! Pozazdrościć :)
    Bardzo chętnie przeczytałabym najnowszą książkę Hoover. Na lato mam ambitny plan więcej pisać niż czytać, a w przerwach właśnie takie wciągające i pełne emocji powieści najlepiej mi wchodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja latem trochę odpuściłam. W lipcu nie przeczytałam nawet połowy tego, co w czerwcu.

      Usuń
  3. Jak zwykle - imponująco :) Ja mam w czerwcu na koncie tylko jedną książkę, za to napisaną ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaszalałaś :) Świetny wynik i, o ważne, wiele ciekawych propozycji :)
    Ja również nie potrafię powstrzymać się przed kupowaniem książek, ale czy to źle? Taka mała przyjemność, a tyle radości ;)

    Zaczytanego lipca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. lepiej inwestować w książki, niż wydawać na alkohol i papierosy :P

      Usuń
  5. Ależ tego dużo ! :) Kilka propozycji bardzo wpadło mi w oko - a szczególnie intryguje ta mająca w tytule centra handlowe (których chyba nigdy już nie pokocham, po kilku latach pracy w takim przybytku ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, też nie przepadam za centrami handlowymi, ale to przez to, że nie potrafię się w nich odnaleźć. Za dużo rzeczy tam do mnie krzyczy i przytłacza.

      Usuń
  6. Wydawało mi się, że czytam dużo, zwłaszcza w tym roku .... ale ty kobieto, bijesz mnie niesamowicie na głowę ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnóstwo bardzo ciekawych książek :) Zainteresowałaś mnie nimi bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście imponująca liczba książek jak na jeden miesiąc!
    Sherlocka kocham od dziecka, "Jak pokochać centra handlowe" Fiedorczuk zrobiła na mnie wrażenie (i myślę, że w depresji może nie być jednak nic z tej radości, nawet odrobiny...niestety) a po tym wpisie chyba sięgnę po "Była sobie dziewczyna". Film widziałam dawno temu i wciąż mam go w głowie, więc czytanie tej samej historii mnie nie pociągało. Ale skoro to całkiem inna opowieść, to chętnie przeczytam. Dzięki za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem inna- film to podobno tylko fragment książki. Ja po książkach daję sobie dłuższy czas odpoczynku zanim sięgnę po film.

      Usuń
  9. Jak ja Ci zazdroszczę tylu pozycji przeczytanych w ciągu zaledwie miesiąca. Wiem, okoliczności, ale mimo to... Nie pamiętam już kiedy ostatnio udało mi się znaleźć czasu na tyle dużo by pochłonąć choćby 1/4 Twojego osiągnięcia. Kilka z tych książek z chęcią bym pochłonął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście dzieci chodzą wcześnie spać, więc mam sporo wolnego czasu.

      Usuń
  10. Niesamowite ilośći:) ja również kocham książki ale niestety z czasem trochę krucho.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger