×

Mleczna droga nie jest łatwa


Karmienie piersią, które wydaje się taką łatwą i naturalną czynnością, nie zawsze jest proste. To niekiedy trudna droga, ale zdecydowanie warto na nią wejść!

Mleczna droga. Dla jednych mam jest totalnie kosmiczna i nieznana, dla innych zupełnie naturalna i z łatwością wybierają się w mleczną podróż.
Początki nigdy nie są proste, bo nikt nie zna dokładnej trasy i nie wiemy jak zachowa się nasz mały towarzysz tej podróży. Czy będzie chętnie współpracował, czy wiemy jak odpowiednio maluszka chwycić oraz czy mamy odpowiedni sprzęt i paliwo? Te pytania pewnie nurtują niejedną młodą mamę, ale podobno nie trzeba mieć przeszkolenia, niczym w ośrodku NASA, by wejść na tę mleczną drogę. Wystarczy chcieć i liczyć się z trudami podróży. Bo tak jak przy locie w kosmos i tu musimy być przygotowane na niedogodności fizyczne i psychiczne, a przyda się też trochę techniki.

Poranione sutki, maluszek źle chwytający pierś, noworodek godzinami wiszący na cycku? Pierwsze to kwestie techniczne, drugie po prostu trzeba przetrwać. Dalej trochę uzależnienie dziecka od mamy, częstsze wybudzanie się w nocy, przepełnione piersi, gdy długo nie karmimy, ograniczona lista leków (wyjątkowo denerwujące przy przewlekłych przeziębieniach). Karmienie piersią to nie tylko uśmiechnięty różowy bobas, jak ten z powyższego obrazka, z zakochaną w nim mamą. To też trud i czasem problemy. Myślę, że warto trochę z dystansem patrzeć ten różowy obrazek. Dlaczego? Bo gdy znamy przeszkody, które spotykamy na swojej mlecznej drodze, to łatwiej nam sobie z nimi poradzić i nie zawrócimy przy pierwszych problemach, a je pokonamy i będziemy karmić dalej. 

Przeciętna młoda mama pewnie o karmieniu piersią wie niewiele. Gdy leżałam z Emilem po porodzie w szpitalu, na sali razem z 17- latką, która urodziła właśnie swoje pierwsze dziecko, przykro mi było słuchać, że koleżanka jej radzi, by jak tylko wyjdą ze szpitala kupiła mm, to jej piersi odpoczną. Dziewczyna miała nawał mleka, maluszek pewnie źle chwytał i wsparcia znikąd, chociaż panie w szpitalu ciut starały się pomóc. Ta młoda dziewczyna nie wiedziała co robić i tak się niestety często karmienie kończy- z niewiedzy. 

My z Emilem też nie mieliśmy łatwego startu, ale ja byłam już doświadczoną karmiąca mamą (o mojej mlecznej drodze z Polką pisałam tutaj). Mleko lało mi się z piersi już w czasie ciąży i chociaż Emila po porodzie zabrali do inkubatora i nakarmić go mogłam dopiero po dobie, nie było to dla mnie problemem. Z małym opóźnieniem, ale zaczęliśmy z sukcesem swoją mleczną drogę. Mój mały towarzysz idealnie się ze mną zgrał. I gdy musiał leżeć pod lampkami, z powodu żółtaczki, to prosiłam by nie dokarmiano go niczym, a przynoszono do mnie. 
Po powrocie do domu okazało się, że źle chwyta pierś, wywija ustka nie w tę stronę i za krótko je, ale z pomocą naszej wspaniałej położnej, udało się i te drobne błędy naprawić. I od tej pory nasza mleczna droga jest raczej prosta. Ale tak- bywam zmęczona karmieniem piersią, mam czasem dość, ale nie schodzę z tej drogi, bo wiem, że dla mojego dziecka jest ona najlepsza.

O zaletach karmienia piersią nie muszę pisać- zna je chyba każdy, ale moim zdaniem o minusach też powinniśmy wspominać. Mleczna droga łatwą nie jest, potrzebujemy mapy, potrzebujemy wsparcia i znaków nawigacyjnych. Musimy wiedzieć, na co trzeba być przygotowanym. I nie ważne ile ta nasza podróż będzie trwała,bo każdy dzień, to dla maluszka lata świetlne zdrowia i dobrego rozwoju. Każdy kolejny miesiąc karmienia piersią, to jak podarowanie gwiazdki z nieba swojemu dziecku- najpiękniejszej i najlepszej rzeczy na świecie. A kiedy pojawią się problemy, nie trzeba się bać i należy szukać wsparcia- u położnej czy u doradcy laktacyjnego. Przecież astronauci też nie lecą w kosmos sami :)

Aż mam ochotę zanucić Bądź gotowy dziś do drogi... Drogi mlecznej! Niełatwej, ale pięknej. Drogi pełnej mlecznej miłości. Nasza trwa już 9 miesięcy i na razie nie planujemy lądowania:)

A jak Wasza mleczna droga? Byłyście do niej przygotowane?






Zdjęcia wykonała Karolina Dutkiewicz- fotografia dziecięca, podczas spotkania mam karmiących u pani Agnieszki Nowak- Kamińskiej, położnej środowiskowej i międzynarodowego konsultanta ds. laktacji, naszej wspaniałej położnej :) Centrum Położnicze w Szamotułach.

9 komentarzy:

  1. Zdjęcia takie cudne, że w ogole się nie mogę na tekście skupić ;) Piękna sesja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Tym razem brawa należą się pani fotograf :)

      Usuń
  2. Nasza była niestety bardzo krótka :( Pokarmu miałam mało i mała się nie najadła! Na początku jeszcze poranione sutki i koszmar z odciaganiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie ma czegoś takiego, że pokarmu jest mało. Laktacyjny mit ;)

      Usuń
  3. karmiłam dwoje dzieci po roku każde. za pierwszym razem nie byłam przygotowana na bolesność sutków, bo mała mocno je uszkodziła w pierwszym tygodniu. płakałam na samą myśl o karmieniu, ale potem było z górki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początki zawsze są trudne. Ten sam problem miałam, a później jak u Ciebie- z górki.

      Usuń
  4. Rany, jakie te zdjęcia są piękne! ja poległam, chyba w ogóle nie byłam przygotowana :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy.
      Trzeba choć trochę wiedzieć co i jak, by wytrwać przy kryzysach.

      Usuń
  5. Piękne dzieci :)
    Ja mam za sobą dwie mleczne drogi, pierwsza była dużo trudniejsza, niemniej warto...na pewno nie warto się poddawać, rzadko jest idealnie

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger