Codzienny Dzień Mamy
Od czterech lat jestem mamą. Pierwszy Dzień Matki spędziłam jeszcze w szpitalu, z trzydniowym maleńkim noworodkiem. Nie był to jakiś wyjątkowy dzień, jeden z pierwszych wspólnych, zwyczajny dzień świeżo upieczonej mamy.
I każdy kolejny Dzień Matki jest po prostu kartką z kalendarza. Nie ma prezentów, szczególnego traktowania. Bo dzień mamy to ja mam codziennie, a nie tylko raz w roku.
Codziennie dostaję od moich dzieci bukiet z miliona uśmiechów. Naszyjnik z ich rąk każdego dnia nakładam na szyję. Od buziaków- słodkich jak czekoladki- jestem już uzależniona. Rzucone nagle Kocham Cię Mamo od razu poprawia humor i przegania co złe.
A święto? Święto to jest wtedy, kiedy pójdą spać przed 20 i bez awantury. Kiedy dadzą pospać do choćby 8 rano. Zjem kolację w spokoju czy wezmę kąpiel bez ich wizyt w łazience.
Codzienny dzień matki jest wiecznym świętem. Hałaśliwym, z wybuchami radości, ale i małymi awanturami. Pełnym podarunków, małych gestów miłości.
To prawda, tak samo, jak codziennie jest Dzień Dziecka ;)
OdpowiedzUsuńOj tak. Wieczny dzień dziecka ;)
UsuńHa ha :) Na tę godzinę 20-tą to wszyscy czekamy :) Dzieciaczki masz cudne!!! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńHaha dzisiaj miałam święto, bo koło 21 padły ;)
Usuń