Kuchenna rewolucja!
Zastanawialiście się kiedyś nad tym co jecie? Ile cukru spożywacie, przetworzonej żywności, soli, konserwantów...
Pewnie częsć z Was zdrowo się odżywia, czyta etykietki, je naturalne składniki itp. Mimo że lubię gotować, to niestety ostatnio moje kuchenne poczynania wynikały z lenistwa i w kuchni zwyczajnie wiało nudą: kotlety, rosół, pomidorowa, gulasz, naleśniki i tak prawie ciągle, z niewielkimi odchyleniami. Bardzo niezdrowa nuda! Do tego jestem z tych kanapowców, co lubią zaszyć się na kanapie z tabliczką czekolady lub kawałkiem ciasta (tu na szczęście swojego wypieku zazwyczaj). I o ile w boczki mi nie idzie, to szkodzi ogólnie.
Zawsze miałam problemy ze strony układu pokarmowego. Jak nie stres to co innego. W ciąży sporo schudłam, ale przyplątały się też problemy z jelitami. Trzeba było przyjrzeć się swojej diecie. Teraz, na spokojnie, zmienić zwyczaje żywieniowe ( w ciąży jadłam na co miałam ochotę, bo inaczej wcale bym nie jadła- albo brak apetytu, albo mdłości). Chociaż miałam nic w tym roku nie postanawiać, to jedno sobie obiecuję- przeprowadzę domową kuchenną rewolucję!
Nie będzie łatwo. Mam w domu wybredną trzyipółlatkę oraz męża- mięsożercę (który jak słyszy, że coś jest zdrowe, z góry zakłada, że niedobre). Nie mam zamiaru chudnąć, dosyć straciłam w ostatnie pół roku. Chcę jeść zdrowiej, naturalniej i mniej nudno, więcej warzyw, mniej cukru. Nie jestem dietetykiem, nie jestem fanatykiem, chcę po prostu coś zmienić :)
Kupiłam kilka książek kucharskich, przejrzałam przepisy w internecie. Planuję posiłki, robię listy zakupów- to na początek. Nie będzie to jakaś ścisła dieta, o nie- ja się diet trzymać nie umiem, nie umiem też odmówić sobie słodyczy.
Od porodu jem ich mniej, więcej wciągam warzyw, owoców czy nabiału. Ciągnie mnie do białych serów czy jogurtów :) Jem mniej, mniejsze porcje, a częściej i... lepiej się czuję! Eksperymentuję w kuchni. W ciągu ostatniego tygodnia na moim stole gościły zupa z soczewicy, papryka zapiekana z kaszą jaglaną, naleśniki ze szpinakiem (co trzeba zaliczyć do cudów, bo szpinaku to u mnie nikt oprócz mnie nie lubi), a ze słodkości chlebek gruszkowy z kardamonem czy gryczano-cukiniowe ciasto czekoladowe.
Jak rewolucja, to też w szafkach kuchennych! Zrobiłam porządki, wyrzuciłam rzeczy niezdrowe i stare. Nawet w garnkach poprzestawiałam, odkurzyłam sprzęt do robienia koktajli i blender. Tak, by przygotowywanie nowych potraw było szybkie i łatwe. Na nowo odkryłam przyjemność z gotowania i pieczenia. Uwielbiam tą satysfakcję, gdy nowe danie okazuje się pyszne i... zdrowe!
A Wy? Zwracacie uwagę na to co jecie? Eksperymentujecie w kuchni? Lubicie gotować i próbować nowych potraw?
A to moje kuchenne inspiracje z Westwing.pl, czyli co by mi pomogło w zmianach i co chętnie bym widziała w mojej kuchni:
Kampania Cecotec na Westwing: 1. Komplet 6 noży i obieraczki "Piedra"- 85 zł 2. Patelnia "Stone IV"- 179 zł 3. Szybkowar wielofunkcyjny "Gourment XII"- 419 zł 4. Robot kuchenny "Acero"- 1149 zł |
Kampania Emsa i Westmark na Westwing: 5. Pojemnik na lunch "Bento VII"- 99 zł 6. Młynek do żywności "Melt"- 219 zł 7. Shaker "Superline II"- 69 zł 8. Miska do mieszania z podwójną pokrywką "Snore II"- 45 zł |
Ja tam się całkowicie z Twoim mężem zgadzam ;) Do szczęścia wystarczy mi smażone mięso i smażony ser, więc rozumiem go doskonale :)
OdpowiedzUsuńTo skąd masz taką figurę? :) Ja za smażonym nie przepadam, wolę mięsa z piekarnika ;)
UsuńPowiem Ci, że moja kuchnia różni się mocno od tej mojej mamy. My kompletnie w zasadzie nie używamy soli (za wyjątkiem ziemniaków, makaronu) czego moja mama nie może zrozumieć... za to używamy dużo innych przypraw - nie mieszanek przypraw.
OdpowiedzUsuńNiestety ciągle mam wrażenie, że jemy za mało warzyw i owoców. Staramy się mieć coś zawsze pod ręką ale ostatnio prześladuje mnie to przeczucie. Chyba jednak zrobię ten "rachunek sumienia" :)
Ja to bym mogła sól wywalić w ogóle, ale jak czegoś nie posolę, to mąż marudzi, że obiad niedobry. Ja na owoce czy warzywa to mam ochotę sezonowo- co akurat rośnie, to jem. Najgorzej właśnie zimą, ale staram się
UsuńO szybkowarze już tyle czasu marzę, że szok. Oboje z mężem zgodnie twierdzimy, że "trzeba kupić" i na tym się kończy. Odkąd są dzieci wzbogaciłam moja kuchnię o wiele zdrowszy rzeczy. A mąż i córka też mięsożercy, syn to prawie wegetarianin... Dla niego mięso mogłoby nie istnieć.
OdpowiedzUsuńPrzydałby się szybkowar :) Ja jem zdrowiej, ale też trudno mi czasem namówić na coś nowego córkę- dość wybredna jest i zamknięta na nowości. Warzywa je bardzo wybiórczo i w określonej postaci- mięsa tak samo niestety
Usuńhttp://qchenne-inspiracje.blogspot.com/?m=1 polecam :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNooo jak rewolucja, to porządki w szafkach musząbyć obowiązkowo, bo jak się tego co nie zdrowe nie wyrzuci, to w chwili słabości kusić będzie :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej jak ktoś w gości z czekoladą przyjdzie- zawsze się skuszę :)
UsuńŚwietna rewolucja :) A taki robot kuchenny to i moje marzenie! Mężowi jak zrobisz cos zdrowego z mięsem to nawet się nie zająknie! Tylko nie mów , że to zdrowe, bo na przekór nie zje :)
OdpowiedzUsuńHaha jak mu pierwszy raz wegeburgery zrobiłam (pyszne, z przepisu z Jadłonomii, polecam!) to stwierdził, że takie sobie (bo burger bez mięsa dobry być nie może), a w zeszłym tygodniu zupa z soczewicy bardzo mu smakowała- jest postęp ;)
UsuńPrzyznam się bez bicia że u nas super zdrowo nie jest jeśli chodzi o jedzonko... Oczywiście żeby nie było nie wcinamy samych paskudnych rzeczy ;-) . Ja osobiście jakoś nie mogę się przemóc żeby zacząć inne rzeczy próbować a co dopiero Dusia i Grzesiek ;-) Jednak nie mówię, nie... Może kiedyś zacznę "eksperymentować" bardziej ze zdrową żywnością.
OdpowiedzUsuń