×

Intymność dzieci w słowie pisanym


Tyle się krzyczy o intymności naszych dzieci w internecie. Rodzice wstawiają zdjęcia nagich dzieci, na nocnikach, w niby zabawnych sytuacjach... Wydaje się, że pod tym względem świadomość jest coraz większa i takich "kwiatków" jest coraz mniej. Blogerzy albo całkowicie rezygnują ze wstawiania zdjęć swoich dzieci, albo starannie je wybierają, wrzucając fotki, na które patrzy się z przyjemnością, a których dziecię nie będzie się wstydzić w przyszłości. Czasem jednak, może nie świadomie, krzywdzą swoje dzieci słowem...

Nocnikowanie
Czasem mam wrażnie, że tylko ja nie odpieluchowywałam swojego dziecka publicznie. Wspomniałam jedynie, że się ich pozbyliśmy i tyle. Nie podawałam pikantnych szczegółów. Teraz- latem, gdy jest, że tak powiem, sezon na zrzucanie pieluchy, mam pół tablicy na FB w prywatnych zwierzeniach matek. A to A vs nocnik- 1:0, znowu majtki mokre, czy nasikała pod stół. Lub jeszcze inne, bardziej dosadne opisy czynności fizjologicznych dzieci. Tych intymnych, których mogą wstydzić się w przyszłości, z których, w wieku gimnazjalnym, ich rówiesnicy mogą się wyśmiewać. Chcesz- napisz o sposobach na odpieluchowanie, delikatnie, bez szczegółów (wiem, że rodzice szukają takich informacji). Naprawdę nie każdy chce czytać, gdzie Twoje dziecko zrobiło kupę czy ile par majtek zmoczyło w ciągu dnia. 



Kluseczko Ty moja!

Ja mówisz do swojego dziecka w domu- Twoja sprawa, ale jak wyrażasz się o nim publicznie, może odezwać się w przyszłości. Pączusiu, Bączku, Kluseczko- dla nas są słodkie, ale do dziecka mogą się niebezpiecznie w przyszłości przykleić, a chłopiec przezywany w szkole Pączusiem na pewno nie będzie z tego zadowolony. Takie przezwiska są tak "słodkie", ze przyklejają się do dzieci i ciągną przez lata- nawet do wieku dorosłego. Pan prezes Bączek? Hmmmm

Nic co ludzkie...
... nie jest mi obce, ale istnieją pewne granice. Jeśli masz problem intymny- idziesz do lekarza, jeśli wyjdzie Ci wysypka na pupie, piersi, ręce czy gdziekolwiek, to nie opisujesz tego ze szczegółami na rozmaitych portalach, tylko idziesz do lekarza! Tak samo nie piszesz o kształcie mężowego penisa, dlaczego więc opisujesz wygląd siusiaka swojego syna, bo Cię coś zaniepokoiło? Chciałbyś, by ktoś tak pisał o Tobie? Ja nie, więc nie robię też tego mojemu dziecku. 

Obrazy, zdjęcia- oburzamy się, gdy odzierają dzieci z intymności w obrzydliwy sposób. Ze słowami nie robimy nic, często nie reagujemy. Piszemy, co pomyślimy, bez zastanowienia, czy to jest fair wobec naszego dziecka. Ale pamiętajmy, nie tylko obrazy, ale też słowa potrafią ranić. Czasem nawet bardziej...

28 komentarzy:

  1. Dokładnie tak

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha, Kluseczko! To moja nazwa bloga, bo tak zwracałam się do Gai od małego i w sumie nie widzę w tym nic złego :). Natomiast o takich sprawach jak nocnik, czy inne, mało nadające się na publikacje problemy, raczej nie piszę. Zgadzam się z tezą wpisu, że nie tylko na zdjęcia trzeba uważać, bo słowa mogą być równie niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też od razu "Kluseczka" rzuciła się w oczy i myślę sobie, będę Kluseczki bronić, jak Rejtan;) W Kluseczce złego nic nie ma!
      Ale trzeba przyznać Izie rację, co do ogólnej tezy tego wpisu - często nie zwraca się tak uwagi na słowa, jak na obrazy i fakt - niektóre wypowiedzi na niektórych blogach mogą być dla dzieci krzywdzące. Ale żyjemy też w takich czasach, że główną siłę przekazu mają fotki, a słowa schodzą gdzieś na dalszy plan...

      Usuń
    2. Ja również zgadzam się z wpisem Izy, choć akurat ja mogę sobie mówić do Gai "Kluseczko" bez obaw, ponieważ żyjąc we Włoszech, mam nadzieję graniczącą z pewnością, że nikt tutaj moich wypocin nie czyta :). Jeśli chodzi o resztę, czyli słowa, to zauważyłam, że ostatnio staranniej je dobieram i uciekam od bardzo prywatnych tematów. Tak lepiej.

      Usuń
    3. No dobra w Kluseczce moze i nie, ale już taki Pączuś to niezbyt pozytywny jest :) Albo Grubcio :P No nie każde nasze słodkie zdrobnienia są dla dziecka (szczególnie starszego, szkolnego) miłe.

      Usuń
  3. Coś w tym jest. Mam nadzieję, że piszę na tyle przyzwoicie, że moje dzieci nie będą musiały się niczego wstydzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, zgadzam się z tobą kompletnie :/
    huabecx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobre spostrzeżenia. Ja ostatnio pisałam o zdjeciach dzieci, a wszyscy o słowach zapominamy. Co mnie najbardziej martwi to właśnie to opisywanie problemów medycznych i szukanie pomocy w internecie zamiast po prostu iść do lekarza i załatwić to intymnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Mnie przerażają te opisy, czasem naprawdę intymne.

      Usuń
  6. ,,nasikała od stół" :D :D :D
    bardzo mądre słowa

    OdpowiedzUsuń
  7. ,,nasikała od stół" :D :D :D
    bardzo mądre słowa

    OdpowiedzUsuń
  8. ,,nasikała od stół" :D :D :D
    bardzo mądre słowa

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz latem jest wysyp wpisów o odpieluchowaniu... Szczerze mówiąc na ogół ich nie czytam... Ale drażni mnie wstawianie zdjęć dzieci na nocniku.
    Co do tego jak mówi się na swoje pociechy publicznie... Hmm nigdy tak o tym w sumie nie myślałam ale ja i tak akurat mówię na Córcie głównie Dusia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusia od imienia? To chyba zrozumiałe, jak Polka :) A wpisów o odpieluchowaniu też nie lubię. No o ile są merytoryczne i pomocne to ok, ale jak są opisem czynności fizjologicznych czyjegoś dziecka- to ja podziękuję :)

      Usuń
    2. Tak :-) Klaudia - Klaudusia - Dusia :-)

      Usuń
  10. Ogólnie co do nazywania dzieci bym się nie czepiała- z resztą sie zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Święta prawda, nie wolno dzieci odzierać z godności tylko dlatego że jest się rodzicem i ma się prawo decydować o swoim dziecku. Super tekst!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu ludzie wrzucają głupie zapytania, dotyczące wysypek i innych cudów, dotyczących ich dzieci? Bo sami robią to sami jest to dla nich calkowicie normalne. Sami, gdy mają jakiś problem zdrowotny, robią to samo. Łącznie ze zdjęciami miejsc intymnych. Pełno tego na forach rodzicielskich. Dla takich rodziców, to normalne.
    Co do nazewnictwa... W realnym życiu "róbta co chceta", w internecie-darujmy sobie, tu nic nie ginie.
    Odpieluchowanie mnie rozbraja. Siki wszędzie, kupa wszędzie, wszystko mokre, podłoga myta tryliard razy i milion takowych statusów na fejsie. Polecam założyć grupę zamkniętą, związaną z tym wiekopomnym wydarzeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i dobrze, że na takie fora nie wchodzę, to nie dla mnie :)

      Usuń
  14. Zdecydowalam sie na blogowanie bez zdjec dziecka i opisywania jego konkretnie. Choc czasami mysle, ze latwiej by mi bylo z jego zdjeciami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z pełną świadomością zdecydowałąm się na blogowanie ze zdjęciami. Ale staram się by były one ładne i takie, któych moje dziecko się wstydzić nie będzie, a raczej nimi chwalić. No i uważam na słowa

      Usuń
  15. Również jestem na etapie odpieluchowania, ale nigdy nie wstawiłabym "takiego" zdjęcia swojego syna. Równie dobrze mogłabym wstawić swoje siedząc na tronie. Najgorsze są matki chłopców, bo uważają że to nic takiego pokazać siusiaka - przecież każdy wie jak wygląda, ale dziewczynek się nie pokazuje.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger