×

Splątany kłębek oczekiwań i możliwości

źródło


Gdy byłam mała nie musiałam nic. No może jedynie być grzeczna i słuchać mamy. Nie musiałam idealnie wyglądać (ciuchy nosiłam po starszym rodzeństwie), nie musiałam recytować wierszyków (i tak to robiłam), nie byłam na siłę zapisywana na zajęcia dodatkowe (nie byłam też na takie, w których chciałam uczestniczyć). Nie było dużo możliwości wyjścia gdzieś z dzieckiem, na półce nie leżała sterta poradników dla rodziców, jedynie, kto oceniał mamę i tatę to własna matka ewentualnie teściowa...
Nie było zbyt dużo możliwości organizowania dziecku czasu wolnego, ba, nawet spędzania z nim wspólnie czasu. Mieszkało się razem z babcią, która zajmowała się nami po przedszkolu czy szkole, dawano dużo swobody. Często siedziałam sama w pokoju czy na podwórku i się bawiłam. Tak po prostu. Bez rozwijających, dizajnerskich zabawek.


My, teraźniejsi rodzice, podobno mamy dużo łatwiej i więcej możliwości. Wspomaga nas tysiące kolorowych poradników, specjaliści na czatach, do dyspozycji mamy zabawki rozwijające, aktywizujące, sensoryczne, cośtamrobiące, a w każdym mieście i miasteczku czeka na nas oferta zajęć z dziećmi, dla dzieci, o dzieciach... Z drugiej jednak strony, na ręce patrzy nam nie tylko teściowa czy mama, a całe społeczeństwo. Teraz Matka nie jest zwykłym obywatelem, tyle, że z gromadką dzieci. Teraz Matka jest pod ciągłą obserwacją, pod nogi rzuca jej się kłody oczekiwań, że ona będzie najlepsza, a co za tym idzie, jej dziecko także. 

Kładziemy więc nacisk na rozwój dziecka. Rozwijamy je na wszystkie możliwe strony, niczym zwinięty kłębek włóczki i pozwalamy podążać w tym kierunku, w którym kłębek popchniemy. Wciąż jednak staramy trzymać się pociechy w łapkach, kontrolując by kłębek nie wyleciał zbyt daleko, nie rozwinął się w innym kierunku niż my lub inni oczekują. Czasem się zastanawiam czy naprawdę wierzymy w to co robimy, czy to nic nie znacząca zabawa. Pytanie tylko, dokąd ta zabawa prowadzi? Miotamy się w różnych kierunkach, splątując ten kłębek oczekiwań i możliwości. Czy te właśnie możliwości mogą ograniczać? Dlaczego, to co jest polecane i dobre, wydaje mi się być złe?

Bo wymagamy. Ponieważ chcemy, by nasz kłębek poleciał właśnie w tym kierunku, w którym my i reszta świata patrzymy. Popchnijmy go, ale nie trzymajmy w łapkach. Niech leci tam gdzie chce, dotrze o wiele dalej, rozwijając się jakkolwiek chce, ale tylko wtedy, gdy damy mu trochę swobody. Wiem, że to my rodzice nadajemy kształt temu, co z kłębka wyrośnie, ale czy musi być równiutko wg wzoru? Kilka zajęć dodatkowych, stosowanie planu wychowania wyczytanego w poradniku amerykańskich naukowców nie zapewnią nam gwarancji na zdolne i szczęśliwe dziecko. Może przepis jest dużo prostszy? Duża doza rozsądku, miska swobody, ciut nudy, która rozwija kreatywność lepiej niż niejedna nowoczesna zabawka. Korzystanie z możliwości po swojemu, korzystanie z możliwości popełniania błędów i ich naprawiania. 

A Ty pozwolisz mu się potoczyć?

18 komentarzy:

  1. Ja mam nadzieję, ze w odpowiednim czasie wszystko samo potoczy się z odpowiednią prędkością w odpowiednim kierunku. Nie będę przeginać i przebijać się z nikim... Myślę, że niektórzy po prostu wymyślają te wszystkie zajęcia, bo boją się, że to oni zostaną źle oceniani. A ja postaram się dzieciakom wiele pomóc bez zjeżdżania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) I bardzo dobrze. Ja nie lubię tego pędu, wszystko w swoim czasie

      Usuń
  2. oczywiście, że tak. Powiem więcej. Wbrew owczym pędom nie zapisuję dziecka na dodatkowe zajęcia, nie kupuję najnowszych zabawek, nie zapisuję do francuskiego przedszkola. Pozwalam mu być dzieckiem, które może się nudzić, oglądać TV (o zgrozo), zjeżdżać na sankach koło domu, czytać książki i bawić się po swojemu. Chodzi do babci gdy jest taka potrzeba i może nie robić nic twórczego i wielkiego przez cały dzień (taka jestem wyrodna). Jest normalnym dzieckiem, które przytulam, z którym rozmawiam i spędzam czas i to jest najlepszy kapitał na przyszłość. Wg. mnie oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zgrozo :P My mamy takie dni, szczególnie zimą, że zalegamy na kanapie przed tv i jedyną twórczą rzeczą jest tańczenie do reklam lub piosenek z bajek. O, taka Matka wyrodna ze mnie :P A że dziecię mi się sporo z tych bajek nauczyło, to już swoją drogą :)

      Usuń
  3. W całym tym naszym wygodnym świecie, w którym wszystko jest na wyciągnięcie ręki nie można dać się zwariować. Nie możemy na siłę budować naszych mały ideałów. Nie jest to proste, ale nie możemy wpaść w skrajności.
    Pozdrawiamy Bąbelkowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety coraz częściej te skrajności zauważam :(

      Usuń
  4. Poruszyłaś bardzo ważną kwestię. Nasze pokolenie było chyba znacznie szczęśliwsze w pierwszych latach życia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak ja jstem przeciwna właśnie zapisywaniu dziecka na siłe na zajecia dodatkowe i kupowanie tych wszystkich najnowszych gadzetów. Moja Maryśka bawi się jak chce nie ma zmuszania do niczego. A jej kyzynki 3,5 roku mają angielski w przedszkolu później balet, zabawek tyle że nie ma miejsca w domu a bawią się tylko 5 minut jak są nowe, każda ma tablet tak 3,5 roczne dzieci mają tablet bo on jest niezbędny takiemu dziecku, a chyba nie ma w tym domu kredek książeczki może z 4 ale grających cudów wianków 1000 a myślę że i tak Marysia jest bardziej wesoła żywa i pełna radości i więcej w orzyszłości z tego zyska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przeciwna tabletom, komputerom i konsolom dla dzieci. A jeśli już to wydzielanie czasu na nie, a nie bez kontroli. Mój M ma siostrzeńców, którzy wiecznie przed tv, tabletem lub konsolą. I bez tego nie interesują się dosłownie NICZYM! Nie umieją sobie czasu zorganizować. Polka potrafi się godzinami bawić sama w pokoju. Zabawki nie leżą, a są w ciągłym użyciu. Zwykłe, niegrające. A ona siedzi i sobie opowiada, wyobraża...

      Usuń
  6. Bardzo dobry tekst, jak zaczęłam go czytać to widziałam siebie. Kiedyś nie było takich zabawek jak teraz, wystarczyło wyjść na podwórko i pobawić się w piasku lub błotku by było super:) Z dziećmi nie ma nic na siłę, już starczy,że minister edukacji odbiera im dzieciństwo i wymaga,żeby coraz to młodsze dzieci chodziły do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to pisałam to widziałam siebie w podwórkowej piaskownicy (swoją miałam) gotującą coś w doniczkach i próbująca papki z błota. ileż to razy piachu się najadłam :P

      Usuń
  7. Iza, jakbym czytała o sobie :) tak kiedyś było. Dzieciaki w lesie bawiły się w podchody z patykiem w ręku, nikt nas nie pilnował. Jeśli chodzi o dodatkowe zajęcia, moja Julka wybrała sobie sama co ją interesuje. Nic na siłę. Świetny tekst :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* A ja godzinami siedziałam sama na podwórku i nikt do mnie nie zaglądał. Kolana pozdzierane, ale gęba uśmiechnięta :)

      Usuń
  8. Też tak miałam :)
    Nie robić nic i koniec. Moje dzieciństwo to cały dzień na dworze z innymi dzieciakami. Wracało się do domu na obiad i z powrotem.
    Dziś już tego nie ma. No może gdzieś na wsiach.
    Jeśli chodzi o ogrom zajęć dodatkowych to jestem bardzo przeciwna. Może jedno w tygodniu? I to jeszcze dziecko samo musi wykazać zainteresowanie, że chce chodzić, że go to interesuję.
    Czasem mam wrażenie, że rodzice robią rankingi wśród dzieciaków, które na ile zajęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, kto na angielski, kto na hiszpański, balet, rysunki, a na zabawę nie ma czasu. Ale najpierw masa zabawek na 5 minut, bo ile można się interesować czymś co gra i świeci, na okrągło to samo :) To już ze zwykłą lalką można zrobić więcej :) Albo klockami

      Usuń
  9. Mądry tekst! Dzieci naszych sąsiadów...4 razy w tygodniu tenis, 2 razy piłka nożna, 2 razy basen, 2 razy angielski, pianino raz i konie w weekend...powiedzcie mi proszę gdzie jest czas na dzieciństwo??? drudzy sąsiedzi...balet, pianino, angielski 3 razy, basen, konie, coś tam twórczego rozwoju :) i zajęcia: eksperymenty...czyż to nie chore? w dodatku na każde zajęcia dzieci są dowożone daleko...mają specjalną mobilną opiekunkę...maskara...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zabieramy im czas na beztroską zabawę :( Za dużo wymagamy niestety

      Usuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger