×

Miś tańczy, a Instytut poleca... I dlaczego problem niezdrowego żywienia po prostu leży

źródło

W Polsce "ponad 14% dzieci w wieku 13-36 miesięcy ma nadwagę, a 13% otyłość". Straszne, prawda? Już takie maluszki narażamy na problemy zdrowotne w przyszłości. Niejeden roczniak nie wyrośnie ze SŁODKICH fałdek, niejeden trzylatek zachoruje na cukrzycę. Czy zauważamy problem? Czy nadal, jak nasi dziadkowie, uważamy, że pulchny bobas, to zdrowy bobas? I dlaczego lizak zawsze się uśmiecha, a czekoladowy miś tańczy?

Na zdrowie?
To, że dzieci trzeba odżywiać zdrowo, wie większość rodziców. Ale większość nie wie, że spożywają one zbyt dużo słodkości. Cukier tu, syrop glukozowo-fruktozowy tam, fruktoza... A może jeszcze serek homogenizowany, jeszcze bułeczkę, herbatniczka, paróweczkę, niech je na zdrowie! Na zdrowie? Przecież co za dużo, to nie zdrowo. Nie tylko o cukier się rozchodzi... Bo która mama wie, ile powinna dostarczać dziecku w ciągu dnia energii i w jakich proporcjach? Co ma jeść trzylatek? I czy taka mama rozszerzając dietę maluchowi poradziła się lekarza czy dietetyka? A może została odesłana z kwitkiem, bo nie ma czasu, bo szczepienie, bo lekarz się nie zna? I na czym wtedy taka mama polega? Pewnie kieruje się reklamami i poleceniami....

Miś tańczy, a Instytut poleca...
Zauważyliście, że to co jest przeznaczone dla dzieci, zawsze reklamowane jest jako kolorowe, niezbędne do prawidłowego rozwoju i tak mami dziecko wpadającymi w ucho piosenkami, że od progu sklepu woła ono Chcę to! A mama kupuje! I nie dlatego, że dziecko to chce, tylko dlatego, iż to przecież produkt dla dzieci- musi być zdrowy! Taki serek na przykład, to przecież na mleku, z owocami! A jeszcze wzmacnia kości! I oglądając bardzo kolorowe opakowanie zauważymy jeszcze, ze poleca go Instytut Matki i Dziecka, więc hop do koszyka. Gdybyśmy jednak wczytały się bardziej dowiemy się, że jest tam masa cukru (na jednym z pierwszych miejsc w składzie, im bliżej początku listy, tym więcej tego składnika), a owoców marne 3% i to jeszcze w formie puree (czyli nie wiadomo co tam trafia). A misie polecane na śniadanko? Widział ktoś kiedyś, by najeść się takim misiem? Na śniadanko?

Problem leży

Leży i kwiczy. Nie zawsze w nas rodzicach, bo my chcemy dobrze. Problem otyłości leży na sklepowych półkach, gdzie stojąc w kolejce do kasy dzieci kuszone są batonami, niespodziankami i innymi cudami. Problem leże w opakowaniach, a w końcu w reklamach. Bo produkty dla dzieci są kolorowe, bo są dla dzieci! i myślimy że są dla nich dobre. Bo lizak zawsze się śmieje w swoim pstrokatym papierku, a por leży smutno w kartonie lub bezbarwnej folii. Problem leży w zbędnych kilogramach i tłustych fałdkach otyłych dzieci. Leży w naszej niewiedzy, bo nie mamy z kim się skonsultować. I jako rodzice dbający o dzieci, chcący zapewnić im to co najlepsze, dajemy co zareklamują lub polecą szanowane instytucje. 

Może by zacząć od początku?
Niepotrzebnie wszystko zaplątujemy, gubimy się w tym co właściwe. Może powinniśmy zacząć od początku? Jeśli mamy jakiś problem ze zdrowiem dziecka, to idziemy do lekarza. Dlaczego nie pójdziemy do lekarza po poradę żywieniową? Powinien wytłumaczyć, co dziecko ma jeść i jakim produktom wierzyć. Walczmy o porady dietetyka dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci! Powinniśmy nauczyć się jak kupować produkty żywieniowe, czytać etykiety i co podawać dziecku w danym wieku. Zróbmy to też dla siebie, bo dzieci uczą się przez naśladowanie. Zacznijmy od początku... Dbajmy o zdrowe odżywianie naszych dzieci od poczęcia, pierwszych dni życia i zasięgajmy porad u źródła... wiarygodnego.




PS
Swoją drogą czytaliście FAQ (czyli popularne pytania) na stronie najsłynniejszych serków "dla dzieci"? Szczególnie te pytania o cukier i syrop glukozowo-fruktozowy... Już nie wiem czy to jest śmieszne czy żałosne.

10 komentarzy:

  1. Ja się przyznaję do jednego dziennie serka czy jogurtu, choć nie tego najpopularniejszego :-) nie mam czasu na codzienne szykowanie twarozku z owocami, ale to raczej u nas jeden z nielicznych słodyczy... A przy okazji - nadmiar słodyczy to też powód niejadkostwa... Nawet woda dla dzieci musi być słodka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pojawia się taki serek raz w tygodniu, tak średnio, bo czasem nie ma w ogóle. I wybieram te o najprostszym składzie. Zazwyczaj pada na Bakuś do kieszonki, chociaż zdarzają się i inne.
      Woda to masakra, ale są fajne w kolorowych butelkach mini Polaris zwykłe, bez cukru w biedronce i dzieci chętnie piją :)

      Usuń
  2. ...hmmm w codziennym pedzi czasem nie mamy po prostu czasu analizowac składu kazdej rzeczy którą kupujemy:( nam udało sie odstawic soczki i zastapic je woda ... choc jeden plus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy raz przeczytać etykietę, a później się już wie :) Ile to zajmuje, 2 minuty?
      Zresztą chodzi głównie o zagubienie wielu mam i brak wiarygodnego źródła wiedzy na temat żywienia
      Brawo, my też walczymy wodą ;)

      Usuń
  3. Blisko domu mam szkołę. Czasami przechodząc obok obserwuję dzieci mające wf na boisku. Niestety coraz więcej dzieciaków ma nadwagę, coraz więcej jest "opuchniętych" - od cukrów, węglowodanów, ale także braku ruchu. I myślę, że problem ze zdrowym jedzeniem idzie w parze z lenistwem, siedzeniem całymi dniami przed komputerami i telewizorami. Wybierając zdrowe, albo może dokładniej zdrosze jedzenie pamiętajmy, że ruch jest ważny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ruch też jest ważny. Na szczęście póki co nie mamy z tym problemu, bo Pola jest ruchliwym dzieckiem, które chętnie wykazuje aktywność- i w domu, i na dworze :)

      Usuń
  4. Prawda. Na dodatek naprawdę trudno znaleźć produkty bez cukru dla dzieci, a nawet niemowląt. Kiedyś pojechałam z synem do babci na tydzień. Babcia mieszka pod Sieradzem. Pech chciał, że skończyła nam się kaszka, a okazało się, że w miejscowości babci w trzech sklepach nie było ani jednej kaszki bez cukru. Ten cukier jest dosłownie we wszystkim - soczkach, kaszkach, deserkach. Trzeba sporo czasu poświęcić na czytanie etykiet żeby kupić coś o normalnym składzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się kiedyś nacięłam kupując herbatkę "bez cukru". Co z tego, ze bez cukru jak miała inne substancje słodzące, ehh. Wszystko trzeba dokładnie samemu sprawdzać.

      Usuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger