×

Mama w czterech ścianach...



Dopiero co urodziłaś dziecko. Boli Cię wszystko, waginę masz powykrzywianą, cycki wielkie jak melony, w nich ogrom miłości do nowonarodzonego maleństwa, a męża... a męża MASZ DOŚĆ. Jego nie ma, ciągle w pracy, Ty masz oczy na zapałki i nie pamiętasz kiedy ciurkiem przespałaś więcej niż 5 godzin, z chęcią podnosisz słuchawkę telefonu i rozmawiasz godzinami z telemarketerami byle tylko usłyszeć dorosły głos? Tak, jesteś Mamą w czterech ścianach!
Pamiętacie początki? Pierwsze tygodnie w domu z dzieckiem. pierwsze dni, gdy mąż wrócił do pracy (a może wcale nie miał urlopu) i nagle byłyście takie zagubione. Przepełnione sprzecznymi emocjami, nieradzące sobie, płaczące razem z dziećmi, bo one wciąż coś chciały? 


U mnie może nie wyglądało to aż tak drastycznie jak u Joy- bohaterki książki Samanthy Wilde Mama w czterech ścianach, ale pamiętam ten stan zagubienia doskonale. Na to nie da się przygotować. Żaden poradnik, żadne zasłyszane skądś o macierzyństwie opowieści nie pokażą czym to jest naprawdę. Dlaczego oszczędzają nam w poradnikach prawdziwych historii, dlaczego nie wspomną nawet, że czasem ma się ochotę wyć do księżyca czy pustego nieba, bo nie wiemy co zrobić. Dlaczego nikt nie powie- boli jak cholera, nie będziesz mogła usiąść prze tydzień czy dłużej (albo wstać jak będziesz po cesarce jak ja- ciągnie jak diabli), a Twoje dziecko będzie czerwone i pomarszczone? Wszędzie tylko słodkie, okrąglutkie bobasy i uśmiechnięte mamusie w stylowych szlafroczkach lub seksi legginsach.

Mamy w ciąży- nie czytajcie poradników! I tak nic to nie da, będziecie wychowywać na czuja, intuicyjnie. Czytajcie takie powieści jak ta- Mama w czterech ścianach- choć trochę przygotujecie się na ten poporodowy stan (czasem trwający i pół roku). Autorka od pierwszych stron wali z grubej rury. No dobra źle to zabrzmiało. Od pierwszych stron bohaterka zastanawia się nad stanem swojej waginy, później Brzuszydła, pomiędzy rozmyślaniami zachwycając się swoim słodkim synkiem Zachem, a marudząc nad zachowaniem zapracowanego męża Drew. Na dodatek matka Joy wychodzi za mąż po raz czwarty, przyjeżdża dawna miłość Joy i na horyzoncie pojawia się intrygujący instruktor jogi.

To powieść pełna humoru i dylematach młodej matki, o tęsknocie za wolnością, ale też o wielkiej miłości do syna. O stanach euforii i załamania, o trudnych początkach. Mętlik uczuć, komedia pomyłek

16 komentarzy:

  1. Przy pierwszym też tak miałam. Teraz przy Ulci już łatwiej, wiedziałam co mnie czeka a nawet jest lepiej niż myślałam że będzie!
    Grunt to dobre nastawienie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, z drugim to już łatwiej, wiesz co i jak :) Chociaż ja tak ciężko, jak bohaterka książki też nie miałam, bo miałam duże wsparcie męża i mam do dzisiaj :)

      Usuń
  2. Ten początek wpisu naprawdę jest straszny :/
    Choć krótko po porodzie kiedy byłam już na sali i przynieśli mi Lili to nie było nikogo do pomocy.
    Dali mi ją, a ja nie wiedziałam co robić :) Naprawdę! Przytuliłam ją i tak leżałyśmy kilka godzin :)
    A potem tak jak napisałaś - wszystko na czuja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to w szpitalu ryczałam, że chcę wrócić do domu. Bo tam czułam się obco, a w domu to wszystko po swojemu i łatwiej dojść do siebie

      Usuń
  3. Ja nie czytałam żadnych poradników w ciąży... Ale po "Mamę w czterech ścianach" chętnie sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam powieści o macierzyństwie, takie jak te- z sarkazmem i humorem :)

      Usuń
  4. To będzie doskonały prezent dla mojej siostry, która aktualnie przygotowuje się do roli mamy (m.in. czytając masę podręczników :P). Zresztą sama sięgnę po tę książkę. Dzięki za inspirejszyn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :) Fajna, lekka lektura. Będziesz kiwać głową i mówić: znam to!

      Usuń
  5. Trochę mnie wystraszyłaś tym początkiem:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, ale tak było w książce :) Będzie dobrze, zobaczysz :)

      Usuń
  6. Czyli jest to antyporadnik i książka, która ma odstraszyć wszystkie kobiety od rodzenia dzieci:)
    W sumie można wywnioskować z tego, że lepiej aby poradniki były miłe i przyjemne, bo zachęcają do dzieci/porodów/i innych takich niuansów. W trakcie porodu to już ciężko się wycofać, a po fakcie narodzin to już SAMA SŁODYCZ i nikt nie myśli, że poradnik kłamał.
    Wniosek jest taki, że społecznie i demograficznie książka o której piszesz jest złem wcielonym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Nie, bez przesady aż tak źle nie jest. Książka pokazuje tylko, ze nie jest różowo :) Bo nie jest, po co kłamać. A skoro i tak już wiemy, że dziecko to nie tylko słodycz, to przecież decydujemy się na kolejne dzieci :)

      Usuń
  7. Ja już mam za sobą przeżycia porodowe i poporodowe, ale tytuł bardzo intrygujący... z chęcią po nią sięgnę :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Dobra komedia, ale też chwila na zastanowienie się

      Usuń
  8. Oj ciekawie się zapowiada:) Teraz jak synek ma 8 miesięcy mam już większy dystans do tamtego okresu, więc na pewno się pośmieje :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger