×

Opowiadanie o tym, co w grudniu czasem Pośpiech pędem mija, a Pamięć wśród obowiązków gubi...


***
Szła szarym poboczem. Obserwowała otaczający ją świat. Pomimo tego niby radosnego grudniowego okresu, jej było jakoś smutno. Światu chyba też, bo poszarzał, przygarbił się nieco, nawet słońcem nie świecił tak radośnie jak jeszcze kilka miesięcy temu. Do tego co chwila smarkał deszczem. Brrr, znów zawiało, aż szczelniej otuliła się swoim ciepłym, kolorowym płaszczem.
Bardzo go lubiła, tak znajomo pachniał: cynamonem, goździkami, czasem zalatywał śledziem czy innym karpiem, ale mimo wszystko kochała te zapachy. Szła tym swoim poboczem i patrzyła zamyślona, wspominając to co było. Nagle z impetem ktoś ją minął. Tak jak myślała. Pośpiech gnał na złamanie karku w sobie tylko wiadomym kierunku. Już kolejny raz ją dziś mijał, nawet nie spoglądając w jej stronę. Zdążyła tylko zakodować tym swoim powolnym okiem, że u boku Pośpiecha pojawiła się znów Nowoczesność. Nie ma co- dobrana z nich para. Przystanęła troszkę przestraszona, bo prawie się z nią zderzyła. Nie miała pojęcia jakie byłyby skutki ich spotkania. Ona taka starusieńka, w tym swoim zakurzonym płaszczu, a Nowoczesność w wystrzałowej lśniącej sukni. Tamtą każdy chłonął z ciekawością, a ją tylko omijał znudzonym wzrokiem. Zupełne przeciwieństwa. 
Usłyszała niedaleko dobrze znany jej, miły i ciepły głos. To Dobroć brylowała w towarzystwie swoich fanów. W tym miesiącu zawsze miała ich najwięcej, część z nich chodziła za nią na pokaz, miała na szczęście także tych wiernych przez cały rok. Omiotła wzrokiem okolicę. Może nie było tu wcale tak szaro? Nawet kolorowe lampki wszędzie się świeciły. Ale tuż obok Dobroci próbowała się wepchnąć Obojętność, zajęła nawet rozmową kilku jegomości, na szczęście Dobroć świetnie sobie z nią radziła. Gdzieś wśród dzieci usłyszała gwar Radości i zobaczyła jej małą, rozświetlającą latarenkę. Miłość trzymała za ręce jakąś młodą parę, ale tuż za nimi Wściekłość towarzyszyła naburmuszonej dziewczynie. Szczęście śledziło wzrokiem starszego pana z wnuczkiem przed kolorową witryną pełną zabawek. Pośpiech znów gdzieś mignął z Nowoczesnością, owinął starszego pana pędem, a ten spoglądając na zegarek smutno, pośpieszył odprowadzić chłopca na tekłondo, dżudo czy inne cudo. Stała pośród ludzi, ale jakby nikt jej nie zauważał. Staruszek spojrzał pośpiesznie, jakby ją znał, ale zaraz patrząc na zegarek popędził dalej. Poczuła się nie chciana. Znów. Nic tu po niej. Skręciła, więc do dobrze znanej sobie maleńkiej, zapomnianej i przykurzonej już uliczki. Znikała ukradkiem, cichuteńko, myśląc, iż niezauważenie. Nie wiedziała jednak, że obserwuje ją jej równie stara, ale dobra przyjaciółka- Pamięć.

***
Kilka dni przed Świętami, coroczne Zamieszanie robiło swoje. Pośpiech jeszcze szybciej brylował między uliczkami, gubiąc czasem gdzieś po drodze Nowoczesność. Dobroć cieszyła się jeszcze większą popularnością, Obojętność powoli dawała za wygraną. Miłości i Radości wszędzie było pełno wychylały zmarznięte noski z każdej puszczanej w radio świątecznej piosenki, z każdego dźwięcznego, ganianego Pośpiechem Wesołych.... Szczęście posypało się płatkami śniegu nad całym miastem. Nawet Wiara nagle ożyła w wielu jego punktach. W sielankowym obrazie jednak kogoś brakowało. Dobroć zwołała wielką naradę.
- Tak nie może być!- mówiła Dobroć miękko, lecz stanowczo do zgromadzonych- Za chwilę Gwiazdka, a ona nam gdzieś przepadła. Pośpiech, tyś tu chyba z tą swoja przyjaciółką coś namieszał...
- Ja?- oburzył się Pośpiech szybko- Pamięć miała wpisane Jej pilnowanie w obowiązkach. Co ja na to poradzę, że staruszka znów się gdzieś zapodziała.
Pamięć spuściła głowę przyznając się do winy. - Niech będzie, moja wina. Ale mam tyyyle na głowie w tym miesiącu. I koniec roku, i Święta, a tu jeszcze muszę sobie poradzić ze zwykłym szarym dniem. Myślicie, że mi tak łatwo?
- A bez niej to nie możemy...- zaczęła Obojętność, która ukradkiem wdarła się na zebranie. Przerwała jej jednak Nowoczesność...- Zwariowałaś? Nawet ja wiem, że bez Niej Gwiazdka to nie to samo!
- Co więc robimy?- zapytał Pośpiech spoglądając na zegarek.
- Mam pewien plan.- powiedziała tajemniczo Dobroć- Ale nie obejdzie się tu bez pomocy was wszystkich. Pośpiech i Pamięć, wy zawaliliście, to wy teraz naprawicie. 
I zaczęli szeptać po kątach szczegóły przedsięwzięcia, a Ona zagubiona gdzieś w swojej uliczce, otulona ulubionym płaszczem, odwiedzana czasem tylko przez Nadzieję- czekała.

***
Pośpiech gnał na łeb na szyję, byle tylko zdążyć przed pierwszą Gwiazdą. Pamięć dzielnie dotrzymywała mu kroku, chociaż lata już nie te, a w myślach odhaczała kolejne pozycje z listy. Najważniejszą sprawę dziś załatwili. Pamięć w samą porę sobie przypomniała, gdzie widziała zagubioną przyjaciółkę i jak wyglądała. Szybko poszła z Pośpiechem, a Ona na nich po prostu czekała. Nie stawiała oporu, ale niepewnie, w tym swoim niewyjściowym płaszczu, wyszła za nimi. Miała małe wątpliwości czy na pewno właśnie jej szukali. Pamięć nie dawała za wygraną, więc poszła pewniej już za swą przyjaciółką.
Ledwie wpadli do domu, a Pośpiech już sadzał ją przy stole. Tuż obok Nowoczesności! No kto by pomyślał, że one, tak różne, obok siebie... Nieśmiało spojrzała wokół, na ten właśnie stół, dziś przystrojony w odświętny biały obrus. Kogóż tam nie było. Siedziała Miłość razem z Radością, Wiara, Nadzieja, Przebaczenie- na honorowych miejscach. Reszta gdzieś stłumiona tłoczyła się przy końcu stołu. Szczęście brylowało pomiędzy krzesłami. Pośpiech przycupnął teraz z boku, nie chcąc się narzucać, a Pamięć zajęła miejsce po jej prawej stronie. Obejrzała pomieszczenie dokładnie, napawając się znajomym ciepłem, jak to spod jej płaszcza. Tu pełne półmiski dwunastu potraw, pusty talerz, drzewko, żłóbek pod nim, znajome dźwięki lecące z radio. Napotkała wzrokiem Dobroć, która widząc jej niepewność zaczęła:
- Pamięć przypomniała sobie w ostatniej chwili. Ale Miłość napchała farszem pierogi i zostawiła podarki pod drzewkiem, Szczęście posypało deser bakaliami i śpiewało kolędy, Radość z Nowoczesnością ubrały choinkę, Przebaczenie postawiło żłóbek pod nią i nakryło czystym obrusem wspólny stół, ja starałam się pomagać wszystkim, a Pośpiech świetnie dyrygował. No i chyba się udało. Zdążyliśmy, a Ty jesteś tu z nami.
- A po kolacji pójdziemy na pasterkę- dodała Nadzieja jeszcze.
Nie mogła uwierzyć. Tyle dobrego. Wszystko to, czym miała wypchane kieszenie swojego starego, kolorowego płaszcza. Myślała, że jej tu nie chcieli. A oni... Przecierała oczy, niby z kurzu, a naprawdę ze wzruszenia.
- To wszystko...- zaczęła cicho, ale zaraz przerwała jej Dobroć ze śmiejącymi się oczyma- To wszystko na Twoją cześć.
Siedząc tu, u szczytu stołu, nie kryła już wzruszenia. Pośpiech, wyjątkowo niespiesznie otarł jej łzę i dodał- No coś Ty, Tradycja! Bez ciebie nie byłoby prawdziwej Gwiazdki!

12 komentarzy:

  1. Iza przepiękne słowa,takie prawdziwe chcę więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, może będzie więcej...

      Usuń
    2. Izus piekne, takie glebokie z refleksją.... Jestem pod wrazeniem :-) Honka

      Usuń
  2. Piękny tekst. Cieszę się, że mogłam go przeczytać <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie refleksyjne wpisy to ja uwielbiam czytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy Ty to sama napisałaś, wymyśliłas??? Rewelacja!!! Ukłony!

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego byłaby fantastyczna świąteczna książka! Już to widzę - zbiór opowiadań na święta! Serio!!! W tym roku już za późno na wydanie, ale naprawdę się nad tym zastanów, jak coś, to dam Ci namiary na fajnego wydawcę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że bym chciała wydać (podeślij namiar na priv). Opowiadań z zamyśle ma być cztery, a nazwywac się będę Cztery opowiadania na cztery tygodnie oczekiwania.

      Usuń
    2. Super pomysł z tym tytułem, ale żeby wydać w formie książki, to musiałoby być tego więcej, cztery to kilka kartek wyjdzie... Chyba że do jakiegoś zbioru wraz z opowiadaniami innych autorów. Pomyślimy, bo te teksty są tego warte! :)

      Usuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger