×

Kochany urwis

Weekend minął nam z katarem w nosie i chochlikiem za uszami. Polka przeziębiona. Nocki nieprzespane, bo jak tu z katarem spać. W dzień, zdaniem mojej dużej już panny, nie śpi się (a jeśli już to tylko od rana malutka drzemka). 

Dziecię więc niewyspane, niegrzeczne i nie do zniesienia. Czasem tej mojej Polki zwyczajnie nie lubię. Np. nie lubiłam jej w piątkową noc, gdy od 23.30 do 2.00, zamiast spać, włączała rykliwy alarm, rzucała się, chciała wyłącznie oglądać bajki (zaczynam nie lubić także Księżniczki Zosi), a w końcu wytargała stare zabawki i z wielkim zainteresowaniem się nimi bawiła. Do drugiej w nocy!

Nie lubiłam jej w sobotę, na zakupach, kiedy uciekała po centrum handlowym, krzyczała i wyrywała się. Nie lubiłam też w niedzielę, gdy Ojciec Mateusz, po rodzinnym spacerze, zabrał nas na lody do kawiarni, a Polka nie chciała jeść, siedzieć przy stoliku, a na mini placu zabaw zabraniała się bawić innym dzieciom. Oj wtedy nie lubiłam jej bardzo.

Bo czasami mam dość. Właśnie w takich chwilach najchętniej bym wzięła urlop od macierzyństwa. Tak na kilka dni. Sama, w ciszy. Bez ciągłego gadania, bez marudzenia, bez płaczu i krzyku. Bo moja cierpliwość też ma granice, moje zmęczenie kiedyś osiąga kryzysowy poziom, a braku humoru nie poprawią nawet zjedzone w pośpiechu lody.

Ale zaraz potem przychodzi taki dzień jak dziś. Kiedy Polka grzecznie siedzi w poczekalni u lekarza, na spacerach idzie przy mnie i nie ucieka, w domu bawi się spokojnie i nawet obiad zje cały. Do tego co chwila się tuli, sprzedaje buziaczki... Idealny, sielankowy dzień jak z obrazka (no poza wizytą u lekarza, ale poza dużym przeziębieniem nic nie wyszło). I chciałabym by dzisiaj trwało zawsze, zapominam powoli o nieudanym weekendzie, a w pamięci mam polciowy uśmiech. Kochany taki urwis. Jednak fajnie jest być mamą!

Wszyscy wiemy, że nie zawsze jest różowo, oj nie. Nie raz mamy ochotę rzucić wszystko w diabły, trzasnąć drzwiami i niech ktoś inny się tym urwisem zajmuje. Ale z drugiej strony, myślicie, że nasze dzieci też tak mają? No ile można siedzieć z tą mamą, co pobawić się w nocy nie daje, ciągle gada o obiedzie, albo żeby klocki posprzątać. Jak myślicie?


4 komentarze:

  1. Podpisuję się obiema rękami i nogami :) a pewnie gdyby dzieciaczki o to zapytać, to odczucia byłyby podobne :) Ja teraz dopiero rozumiem ile trudu kosztowało moich rodziców wychowanie takiego uparciucha jak ja! Szacunek wielki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram! Też czasami Aleksandrowskiego nie lubię... xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę że Polka to cała mama, czasami nie da się Ciebie słuchać a czasem aż Ciebie brak. :-) Ale pamiętaj że po każdej burzy wychodzi słońce
    BasiaP.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo tak to jest, są wzloty i upadki.... Oby tych upadków jak najmniej było...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią :)

Copyright © domatorka.blog , Blogger